Miejskie Centrum Kultury stało się miejscem spotkania bydgoszczan z byłym Prezydentem RP, Lechem Wałęsą, które odbyło się w środowy wieczór
Na spotkanie z Lechem Wałęsą do Miejskiego Centrum Kultury przyszło około 300 sympatyków Komitetu Obrony Demokracji. Wstęp na salę miały tylko i wyłącznie osoby, które wcześniej zapisały się u organizatorów. Wśród zebranych niewiele było ludzi młodych, dominowały osoby w średnim wieku i seniorzy. Na spotkanie z noblistą przyszli politycy PO (m.in. radny Jakub Mikołajczak) i Nowoczesnej (poseł Michał Stasiński). Prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski przyszedł z zastępcą Marią Wasiak oraz współpracownikami: Michałem Sztyblem i Łukaszem Krupą.
"Lechu, Lechu!"
Wejścia do siedziby MCK pilnowała policja i straż miejska. Członkowie KOD rozdawali przed budynkiem gazetkę „Drugi Sort”, stylizowaną na solidarnościową bibułę, a także zbierali datki.
Zanim na sali pojawił się były prezydent głos zabrała liderka bydgoskiego KOD, Katarzyna Zabłocka.
- Po objęciu rządów przez PiS przez cały czas jest łamane prawo. System jest zmieniany na siłę. Dlatego organizujemy się w Komitecie Obrony Demokracji. Organizujemy spotkanie z panem prezydentem, bo to on jest symbolem wprowadzenia demokracji w Polsce - tłumaczyła na wstępie. Kiedy Wałęsa wszedł na salę wszyscy wstali z miejsc. Rozległy się brawa i okrzyki: „Lechu, Lechu!”
Pytania o Kaczyńskich
Gość bydgoskiego KOD na wstępie powiedział, że nie lubi monologów i poprosił o żywą dyskusję.
Jedno z pierwszych pytań z sali dotyczyło braci Kaczyńskich. - Dlaczego pan ich nie wyrzucił wcześniej? - pytała starsza kobieta. - Ponieważ w walce byli świetni. Mieli dużo doświadczenia, bo od urodzenia walczyli we dwóch o pierś matki - żartował. - Jak nimi sterowałem to dobrze pracowali. Kaczyńscy nie nadawali się na wodzów, tylko na wykonawców. A kiedy ich wyrzuciłem stałem się agentem - odpowiedział.
- Czy Amerykanie znają treść ostatniej rozmowy między braćmi Kaczyńskimi? - zapytał starszy mężczyzna. - Niemożliwe, żeby nie mieli tych nagrań. Amerykanie nie chcą jednak tego pokazać, bo nie chcą przyznać się, że wszystkich podsłuchują - stwierdził.
Pytany o problem imigrantów w Europie, Wałęsa nie wyraził się precyzyjnie. - Dzisiaj nikt nie wie jaka koncepcja jest lepsza. Jak my otworzymy dla nich swoje domy, to będą potem stawiać żądania, m.in. religijne. Trzeba więc zrobić porządek w ich krajach i wykończyć dyktatorów. Teraz problem jest mały, ale co będzie jak otworzą się granice Indii i Chin? Tam żyją miliardy ludzi - zastanawiał się noblista.
„Władza na badania”
Uczestnicy spotkania pytali też Lecha Wałęsę o przyszłość Polski. - Nie trzeba podjąć bardziej radykalnych kroków? - padło pytanie. - Gdybyśmy przeforsowali półsiłowe rozwiązanie to skończyłoby się jak w Powstaniu Warszawskim. Pięknie walczyli, ale ofiara wielka. Gdyby było wielkie niezadowolenie i w Warszawie zgromadziły się 2 miliony ludzi to można podjąć się mniej grzecznych rozwiązań. Wtedy na jeden dzień objąłbym władzę, ale potem bym ją oddał - stwierdził. - Chcę pomóc innym, by poprowadzili lepiej nasz kraj. Obecna grupa rządząca jest groźna. Wielu trzeba by wysłać na badania lekarskie - dodał.
Wałęsa wytłumaczył też dlaczego wspiera KOD. - Pięknie zachował się kiedy mnie atakowano - powiedział. Tłumaczył że w latach 70' „otarł się o bezpiekę, ale tylko po to, aby wciągnąć ich w grę i wygrać”.
Zobacz galerię: Lech Wałęsa w Bydgoszczy. Zaprosił go KOD