Lech Poznań właśnie notuje najgorszy start w lidze w swojej historii. Jeszcze nigdy nie przegrał trzech spotkań z rzędu na swoim boisku na początku rozgrywek. A przecież kalendarz rozgrywek był tak skonstruowany, by mistrz Polski na początku rozgrywek zmierzył się z zespołami, który w poprzednim sezonie zajmowały odległe miejsca w ekstraklasie. Miało mu to ułatwić grę w eliminacjach do europejskich pucharów.
Lecz zamiast to wykorzystać, jeszcze bardziej się pogrąża. Kolejne porażki w lidze, tylko pogłębiają kryzys. Kolejorz w meczu ze Śląskiem miał co prawda kilka nawet niezłych momentów. Niestety końcówka, gdy z lechitów kompletnie zeszło powietrze i najbardziej zawodzili ci teoretycznie lepsi, którzy mieli „gonić” wynik, świadczy o tym, że nie ma powodów do optymizmu.
Defensywa jest w rozsypce i widoków na szybką zmianę tego stanu nie ma. Nawet jak do treningów wrócą Lubomir Satka czy Antonio Milić, minie kilka tygodni, aż znajdą się w odpowiedniej formie. Bartosz Salamon powiedział, że dopiero we wrześniu będzie do dyspozycji trenera. A to oznacza, że należy pogodzić się z faktem, że jeszcze długo ta formacja nie zagra w optymalnym składzie, a co za tym idzie trzeba przygotować się na kolejne rozczarowania
Czas nie pracuje na korzyść Lecha, bo spirala bezradności i braku pewności siebie zaczyna się nakręcać. Jak to wpływa na Lecha, drużynę ze słabą mentalnością, na co zwrócił uwagę Rafał Janas, były asystent Macieja Skorży w programie na portalu „meczyki.pl”, doskonale pamiętamy z poprzednich sezonów. W szatni Kolejorza brakuje liderów, których zbudował poprzedni trener - Dawida Kownackiego oraz Tomasza Kędziory. Kontuzja Salamona też ma wielki wpływ na atmosferę. Lecha na boisku nie ma kto poderwać do walki. Sam Ishak tego nie zrobi. Dlatego, gdy teraz traci pierwszy gola, nie potrafi już odwrócić losów meczu.
Janas odsłonił też kulisy odejścia trenera, z którym Lech po 7 latach odzyskał tytuł mistrza Polski. Przedstawił niekonsekwencję władz Lecha, puste obietnice i chaos przy wyborze van den Broma. Holender to autorski pomysł Tomasza Rząsy. Czy kogoś to jeszcze dziwi, że znów dyrektor sportowy się pomylił, sprowadzając człowieka, którego pomysły nie sprawdzają się w ekstraklasie?
Następuje właśnie weryfikacja kolejnych nieudanych transferów Rząsy i wartości kadry do gry na trzech frontach. Wszystko się sypie także dlatego, że Lech nie ma wystarczającej liczby dobrych zawodników, by grać na odpowiednim poziomie co trzy dni.
- Być może jeszcze zmiennicy nie są tak dobrzy, jak piłkarze z pierwszej jedenastki
- przyznał van den Brom, choć wcześniej wiele mówił o tym, że ma dostatecznie wielu jakościowych piłkarzy, by poradzić sobie z wyzwaniami, jakie go czekają.
Holender zresztą przychodził do Lecha, mając opinię trenera, który ma doświadczenie z łączeniem gry w Europie z ligą. Teraz okazuje się, że nie tylko szuka pomysłów taktycznych, ale też już zaczyna tłumaczyć się brakiem czasu na przygotowanie się do meczów ekstraklasy. A przecież nie przejmował zespołu w kryzysie, tylko mistrza Polski. Efekty jego pracy, mimo problemów, też trzeba ocenić negatywnie.
Nietrudno więc zgadnąć, do czego to Lecha niedługo zaprowadzi. Właściwie już można przyjmować zakłady, czy Kolejorz pobije niechlubny rekord Legii, która poprzedni sezon zakończyła z 17 porażkami. Przy tym zarządzaniu klubem, czeka kibiców jeszcze wiele rozczarowań.
Lech Poznań - Śląsk Wrocław 0:1. Bułgarska znów zdobyta prze...
Rozregulowane celowniki piłkarzy Kolejorza w przegranym mecz...
To nie jest radosny weekend dla fanów Lecha Poznań. Kolejorz...
