<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/Pieczatowski_Jakub_(P).jpg" >Grzegorz Lato ma trochę oddechu. Sprawa jego odejścia z funkcji prezesa PZPN przycichła, bo media zajęły się spekulacjami o tym, kto powinien zostać selekcjonerem reprezentacji Polski. Poza tym prezes Lato zapowiedział, że do 5 lipca i tak nie odpowie na pytanie czy pozostanie na swym stanowisku i do kiedy. <!** reklama>
Wprawdzie jakiś czas temu szef największego polskiego związku sportowego obiecywał, że w razie niepowodzenia kadry na EURO poda się do dymisji, ale gdy trzeba było dotrzymać słowa, wycofał się i stwierdził, że nic takiego nie padło z jego ust. I nieważne, że dziennikarze twierdzą co innego, bo przecież prezes wie, co mówił. Nie wydaje mi się, aby Lato chętnie ustąpił z intratnej posady, dzięki której jego konto miesięcznie zasila 50 tysięcy złotych. A już na pewno nie przed październikowym zjazdem związku. Dlatego bardzo mi się spodobało stwierdzenie, że w oficjalnej piosence EURO 2012 „Endless summer” nie chodzi o piłkarskie wydarzenia w Polsce i na Ukrainie, tylko o osobę prezesa Laty. Summer to po angielsku lato, endless summer to niekończące się, wiecznie trwające lato. I tak może być. Możemy mieć do czynienia z wiecznie trwającym na swoim stanowisku prezesem Lato. A przynajmniej tak długo jak się da. Nie od dziś wiadomo, że fotel szefa PZPN i każda związkowa posada szybko uzależniają. Co więcej, zapewniają też medialną nieśmiertelność. Tak krytykowany i pieczołowicie zwalczany przed kilkoma laty Michał Listkiewicz, który wówczas był prezesem, dziś jest głównym ekspertem do spraw związku. Podobnie jest ze zwolnionym niedawno Zdzisławem Kręciną. Czy zatem jest ważne kto będzie w zarządzie i kto stanie na czele PZPN? I tak szybko przejdzie na ciemną stronę mocy i postara się jak najszybciej okopać na stanowisku. Któż pogardzi sutą pensją, otrzymywaną właściwie za nic? A może jednak się mylę? Odpowiedź (chyba) już niedługo.