Ktokolwiek widział Rafała... Rodzina szuka 33-latka

Suche fakty z policyjnego komunikatu są takie: Rafał Pióro, ma 33 lata. Mężczyzna wyszedł z domu w Fordonie 20 stycznia br. i do teraz nie skontaktował się z nikim z rodziny. Ma 188 cm wzrostu, krępą sylwetkę, piwne oczy, włosy ciemne, krótko ścięte, może posiadać zarost: wąsy i bokobrody. W dniu zaginięcia był ubrany w wełnianą czapkę, zimową ciemnoszarą kurtkę, dżinsy i „traktory”.
[break]

Rodzina Rafała porozlepiała w Fordonie ogłoszenia z prośbą o pomoc. - Na razie nikt się nie odezwał, nic nie wiemy - mówiła wczoraj „Expressowi” matka zaginionego.
Rodzice są po rozwodzie, ale mieszkają razem. Syn z nimi.
- Wyszedł z domu około godziny 16, już szarzało, ostatni widział go mój były mąż - opowiada matka Rafała. - Podobno szedł do mnie do pracy. Ale nie doszedł. Zdarzało się wcześniej, że nocował poza domem, często u kolegi, który mieszka dwa bloki dalej. Zawsze mówił, dokąd idzie, zawsze wiedziałam, gdzie jest. Nigdy nie znikał niespodziewanie. Może te plakaty coś pomogą...

Rafała Pióro poszukują - jak na razie bezskutecznie - policjanci z Komisariatu Policji Bydgoszcz Fordon.

Wielu zaginionych udaje się odnaleźć albo sami wracają. Mimo to ich liczba w Bydgoszczy i w powiecie bydgoskim była w minionym roku olbrzymia - zgłoszono policji 340 przypadków, kiedy ktoś z rodziny niespodziewanie znikał. W 325 przypadkach sprawy rozwiązano. Były to także tragiczne finały, jak np. przypadek 76-letniej Teresy P., która wyszła z mieszkania na Błoniu i nie wróciła. Przypadkowy przechodzień znalazł ciało kobiety w lesie przy ul. Muszlowej.
Od początku tego roku zaginęło 37 osób. Trzydzieści trzy sprawy zakończono. Tak było np. na Szwederowie, kiedy zaginął starszy mężczyzna. Okazało się, że nie potrafił znaleźć drogi do domu. Namierzyli go dopiero policjanci z psami z KMP, jak błąkał się po osiedlu.

Tak zwanych otwartych postępowań z ubiegłego roku policjanci z komendy miejskiej mają 15. Od sierpnia 2013 roku nie odnaleziono m.in. 31-letniego Krzysztofa Hemmerlinga z Bydgoszczy. Coraz częściej bliscy zgłaszają zaginięcie policji, ale zaczynają też szukać na własną rękę. Ogłoszenia z rysopisami i numerami telefonów kontaktowych pojawiają się na słupach ogłoszeniowych i na tablicach w sklepach. W ub. roku rodzina poszukiwała młodego mężczyzny, rozlepiając jego wizerunek na drzewach przy południowej obwodnicy miasta, niedaleko Wypalenisk. O informacje na temat miejsca pobytu Renaty Jurek z Kcyni, która zaginęła we wrześniu ub. roku, apelowali strażacy z tamtejszej OSP, bo mąż zaginionej służy w ich jednostce.

Bywają poszukiwania, które ciągną się latami. Dotyczy to na przykład Galiny Pietrownej, urodzonej w 1954 roku na Białorusi. Kobieta jest poszukiwana przez KMP w Bydgoszczy od 1993 r. Zajmowała się handlem na targowiskach.
Policja przekonuje, że poszukiwania na własną rękę nie są szczęśliwym wyborem. - Jeżeli jesteśmy zaniepokojeni czyjąś dłuższą nieobecnością, nie ma co zwlekać. Najlepiej zgłaszać zaginięcia jak najszybciej, pod 997 albo w najbliższej jednostce. Szybka akcja policji może nawet uratować komuś życie...