Rozmowa z profesor KRYSTYNĄ SZAFRANIEC, kierownik Zakładu Socjologii Edukacji i Młodzieży Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, autorką rządowego raportu „Młodzi 2011”.
<!** Image 2 align=right alt="Image 182883" >Niektórzy oceniają raport „Młodzi 2011” jako zamówienie polityczne PO przed wyborami.
Nie wiem, ja takich sygnałów nie odebrałam, a na Pańską zaczepkę odpowiadam - nie ma i nie było takiej opcji. Co więcej, raport, który powstał po to, by pokazać mocne strony młodego pokolenia i tkwiący w nim potencjał, ujawnił przede wszystkim jego problemy, ale mimo to został przyjęty i rząd się pod nim podpisał. Mam więc poczucie, że odsłoniłam, przynajmniej grupie ministerialnych doradców oraz samemu ministrowi Boniemu (zamawiał raport w imieniu rządu - dop. red.) nieznaną im wcześniej prawdę o ludziach młodych w Polsce.
Kto przeczyta taką „cegłę”, napisaną trudnym językiem?
Najmocniej przepraszam - język nie jest trudny, niech Pan nie histeryzuje. Poza tym, to nie jest tekst do poduszki. Mogłam go napisać w formie propagandowych zeszytów podobnych do tych, jakie powstały na zlecenie SLD czy PiS, gdzie nie ma żadnych danych, tylko oceny. To jest raport naukowy, z szerokim spektrum maksymalnie dokładnych i aktualnych danych, które mają być podstawą określonej polityki społecznej, a nie praktyk agitacyjnych.
Jest raport i co dalej?
Zobowiązuje on stronę rządową do konkretnych działań, ale mam nadzieję, że wywoła też dyskusję społeczną i że nie tylko rząd będzie zdawał sobie sprawę z tego, co się dzieje z młodzieżą. Zresztą adresatem są również młodzi. Dopóki nie nauczą się mówić o swoich problemach własnym językiem i nie zaczną się wokół nich organizować, dopóty będą przedmiotem politycznej gry. Trochę szkoda, że minister Boni po wyborach objął resort (Ministerstwo Cyfryzacji i Administracji - dop. red.), z którego „dziwniej” będzie zgłaszać inicjatywy związane z młodzieżą, co nie znaczy, że jest to niemożliwe.
Jaki jest zatem portret młodego Polaka?
Na pewno nie jest jednowymiarowy. Z jednej strony, młode pokolenie nie lubi się angażować w coś, co nie wiąże się z osobistą korzyścią, z drugiej, nie jest obojętne na ludzką krzywdę. Wydaje się, że młodzi nie są zaangażowani i nie szukają wspólnot, a jednak szalenie ważna jest dla nich przyjaźń. Takich sprzeczności jest dużo.
Chyba o każdym pokoleniu da się powiedzieć, że jest różnorodne?
Tu mamy coś nowego. Dziś każdy młody człowiek ma cechy, które z naszej perspektywy się wykluczają. Gdyby młodzi przywiązywali większą wagę do autorefleksji, też mieliby problemy z pogodzeniem jednej cechy z drugą.
<!** reklama>
W potocznym odbiorze młodzi Polacy to słabi psychiczni egoiści, nastawieni na konsumpcję.
Zgoda, są konsumpcyjnie zorientowani, ale nie wykazują zbytniego skrzywienia w stronę nadmiernego posiadania. Mogą wydawać się roszczeniowi i bezradni, ale też, w swojej ocenie, robią bardzo dużo, żeby ich przyszłość była lepsza. Idą na studia, inwestują w siebie.
Ale istnieją też tacy, którzy nie robią nic.
To młodzież wyautowana zupełnie. Wcześnie wypada z systemu edukacji, przez co jej atuty na rynku pracy są słabe. Po pierwszych niepowodzeniach zaczynają wierzyć w to, że nigdy im się nie uda. To klasyczny mechanizm spychania na margines.
Niepokoi to, że margines się powiększa.
Bardzo dynamicznych przyrostów nie odnotowujemy. 90 procent młodzieży gimnazjalnej idzie jednak do szkół średnich, a 80 procent maturzystów wybiera studia.
Co z tego, skoro jakość kształcenia spada?
Niestety, to prawda. Na studia często idzie młodzież bardzo przeciętna, która maturę zdobyła nie zawsze w markowej szkole. Wiele szkół średnich to szkoły miraże, dające złudzenie dobrej edukacji. Inna sprawa to poziom studiów, na które zbyt łatwo można się dostać i bez trudu je ukończyć. Są studenci, którzy nie przeczytali porządnie ani jednej książki naukowej. Pewnie język za trudny&
Czy w całym kraju sytuacja młodych jest podobna?
Raport pokazuje dysproporcje między regionami. Jedna trzecia ofert pracy skupiona jest w sześciu największych miastach: w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu, Łodzi i Trójmieście. To oznacza, że tylko te regiony mają siłę przyciągania ludzi młodych i z ich udziałem przekształcają się w kreatywne centra.
A u nas?
Grozi nam stagnacja, bo młodzi uciekają. Z regionu, który kiedyś zajmował środek rankingów, staliśmy się województwem, które przesuwa się w dół. Absolwenci zdobywający licencjat na UMK nie podejmują już u nas studiów magisterskich. Przenoszą się do Warszawy, Poznania czy Krakowa, tylko dlatego, że jest tam dynamiczny rynek pracy.
Czego oczekują od pracy?
Żeby nie była nudna. Pieniądze też są ważne, ale już nie najważniejsze. Oprócz pieniędzy młodzi chcą mieć satysfakcję z tego, co robią.
Czy to odróżnia dzisiejszą młodzież od jej równolatków z przeszłości?
Dawniej też ważne były dochód i satysfakcja, ale w mniejszym stopniu to, że praca nie ma być nudna. Bardziej chodziło o prestiż. Dzisiaj młodzi godzą się pracować poniżej swoich kwalifikacji. Mniej istotne jest, jak się pracuje i zarabia, ważne, by mieć pieniądze i dzięki nim atrakcyjnie żyć.
A rodzina i życie uczuciowe?
W tym obszarze widać najwięcej różnic pokoleniowych. Małżeństwo staje się de mode, a macierzyństwo przenosi się na potem, po odnalezieniu się kobiet na rynku pracy i stabilizacji kariery. Zamiast dwójki, trójki dzieci, które chciałaby mieć przeciętna Polka, mamy 1,4 dziecka na kobietę. Młody człowiek, zapytany o swoje przyszłe, dobrze urządzone życie prywatne, wymieni rodzinę - ale jak skończy 30 lat. Za to bardzo ważna będzie dla niego przyjaźń. Tego wcześniej nie było. Dla nas potrzeby intymne i społeczne częściej zamykały się w posiadaniu rodziny. Dziś młodzi zaspokajają je w bliskich relacjach przyjacielskich i nieformalnych związkach. Małżeństwa zawiera tylko ok. 40 procent 25-30-letnich Polaków.
A pozostali?
Tworzą związki partnerskie. Wśród nich i takie, które nie polegają na wspólnym prowadzeniu domu, bo każde z nich mieszka u rodziców. Gdy dłuższe pozostawanie w domu rodzinnym wynika z tego, że młodzi się uczą czy studiują, jest to dosyć naturalne. Kiedy jednak mieszkają z rodzicami tylko dlatego, że nie mają się jak usamodzielnić, to już nie jest takie normalne. Zjawisko to ma w Polsce całkiem pokaźne rozmiary. Z rodzicami mieszka ponad 30 procent 30-34-latków.
Tak trudno wejść w dorosłość?
Kluczem jest praca, która daje poczucie autonomii. Kto ją ma, jest szanowany, kto nie ma, jest na marginesie. Bez pracy nie da się korzystać z dobrodziejstw społeczeństwa konsumpcyjnego i jest się przegranym na rynku matrymonialnym.
Ale przeciętny dochód młodych gospodarstw domowych jest wyższy niż średnia krajowa. To zaskakujące.
To tendencja nowa, ale wyraźnie widoczna, mimo że młodzi są często skazani na gorzej opłacane umowy tymczasowe. Wytłumaczeniem jest ich ponadprzeciętna aktywność zawodowa. Pracują więcej, w kilku miejscach, na kilku umowach.
Swoim raportem zburzyła Pani optymistyczne założenie rządu o sile napędowej młodego pokolenia. Raczej to młodzi potrzebują pomocy, bo inaczej będą straconą generacją.
Raport w istocie okazał się być diagnozą problemów, które ograniczają możliwość przekucia energii młodości w aktywne strategie życiowe. Młodzi potrzebują pomocy przede wszystkim na rynku pracy i wsparcia dotyczącego funkcjonowania rodziny.
Gdzie w takim razie ten potencjał, który widzieli rządowi doradcy?
W aspiracjach życiowych i w chęci uczynienia swojego życia lepszym bez oglądania się na innych. Nie w każdym społeczeństwie europejskim mamy dzisiaj do czynienia z takim potencjałem. Przed 20 laty zastanawialiśmy się, czy to pokolenie w ogóle będzie chciało się kształcić. A dzisiaj? Ponad 40 procent rok w rok studiuje. Jest to zupełnie nowa jakość społecznej energii. Problem w tym, że teraz trzeba wykonać pewne ruchy, by tę energię wykorzystać jako napęd rozwoju. Rząd ma wiele do zrobienia, ale przekonuję młodych, by sami też nie odpuszczali, bo społeczeństwo obywatelskie daje duże możliwości.
Teczka osobowa
Krystyna Szafraniec, fanka ludzi młodych
- Profesor Krystyna Szafraniec jest absolwentką UMK, od 2008 roku kieruje tamtejszym Zakładem Socjologii Edukacji i Młodzieży.
- Jak sama lubi powtarzać, jest fanką ludzi młodych. Bada ich drogi życiowe, aspiracje i stojące przed nimi zagrożenia. Jedną z jej naukowych pasji jest młodzież wiejska, której poświęciła wiele publikacji i projektów badawczych.
- W 2009 roku została zaproszona przez rząd do udziału w zespole seminaryjnym, mającym dyskutować o problemach młodego pokolenia Polaków. W rezultacie w sierpniu 2011 roku ukazał się 450-stronicowy raport, przygotowany pod jej redakcją, zatytułowany „Młodzi 2011”.