Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto rozkręci naszych Ukraińców?

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Tomasz Czachorowski

Malarz, który ostatnio przyjeżdża do mnie na fuchę, człowiek sympatyczny i pracowity, ale niezbyt skomplikowany, zobaczył na wieszaku w przedpokoju policyjną pałkę, prezent od znajomka. Wziął ja w mocną dłoń, przymierzył i mruknął: „przydałaby mi się taka, gdyby tu czarni przyjechali”. Nie dociekałem, czy był to żart. Zależy mi, żeby robotę wykonał jak najlepiej...

Według najświeższych statystyk, w naszym regionie legalnie - ze zgodą na pobyt stały lub czasowy - przebywa już ponad osiem tysięcy obcokrajowców. Gdybyśmy skłonili ich do zamieszkania w jednym miejscu, stworzyliby społeczność mniej więcej równą liczebnie wszystkim mieszkańcom gminy Dobrcz czy Sicienko. Wśród przybyszów ponad połowę stanowią Ukraińcy. Podejrzewam, że wkrótce w siłę w Polsce zaczną też rosnąć Białorusini. Na Kujawy i Pomorze na razie dociera ich niewielu, lecz w regionach przy wschodniej granicy jest ich już sporo. Wobec głodu robotników, nie tylko w budownictwie, ich pojawienie się w innych miejscach kraju jest tylko kwestią czasu.

>> Informacje z Bydgoszczy zdjęcia, wideo tylko na www.expressbydgoski.pl <<

Ukraińcy i Białorusini to bracia Słowianie. Nie wywołują takich reakcji, jak przybysze o ciemnej skórze. Mówią w języku podobnym do naszego, łatwiej się z nimi porozumieć. Niestety, trudno mi coś konkretnego powiedzieć o ich asymilacji z Polakami. Podejrzewam, że łatwiej przychodzi ona ukraińskim studentom, których jest w Bydgoszczy kilkuset i którzy w większości są w niezłej komitywie z kolegami z Polski.

Ale co my wiemy o życiu kilkutysięcznej brygady imigrantów zarobkowych ze Wschodu? Prawie nic. Jeśli ktoś dociera do nich i potem pisze reportaż, dowiadujemy się z niego, że życie ukraińskiego imigranta składa się z ciężkiej harówki i najprostszych czynności służących utrzymaniu życia. Czyli że po robocie głównie śpią, jedzą i czasem wypiją. Taki obraz trochę przypomina mi opowieści o losie polskich imigrantów na Wyspach. A sprowadzenie egzystencji do łańcucha „praca - sklep - dom - wyrko”, nawet gdy nacje są sąsiednie i języki podobne, musi szybko doprowadzić do frustracji i napięć.

Polub nas na Facebooku

Dlatego dziwię się, że nikt w Bydgoszczy nie próbuje ułatwić życia robotniczej braci z Ukrainy. Prosty przykład. Mamy w Bydgoszczy sporo knajpek specjalizujących się w kuchni różnych narodów. Ale jedyną, którą znam i która specjalizuje się w przysmakach z dawnych Kresów wschodnich (to w końcu kilkaset lat także naszej historii), jest położona na Bartodziejach, a więc daleko od centrum „Kresowianka”. Nie słyszałem też, by jakiś bydgoski klub czy pub wyszedł z zaproszeniem do bydgoskich Ukraińców. Myślę o cyklicznych spotkaniach w stylu „Ukraiński czwartek”, na których można byłoby pogadać, powspominać, pośpiewać i zawrzeć sympatyczne znajomości. Podejrzewam, że zainteresowani znaleźliby się, nawet jeśli w Polsce zarabiają niewiele i często ciułają grosze dla rodzin pozostających po drugiej stronie granicy.

Jedno jest nieprzewidywalne. To reakcja miejscowych na takie inicjatywy. Czy każdy z nas zareagowałby życzliwym uśmiechem, gdyby w knajpce zauważył grupę Ukraińców bawiących się i śpiewających ludowe piosenki? Trzeba wierzyć, bo trudno sprawdzić. Ciekaw jestem, czy któryś z szefów klubów i restauratorów zaryzykuje, by się o tym przekonać. Wszak wiele wskazuje na to, że przybyszów ze Wschodu będzie z roku na rok więcej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!