https://expressbydgoski.pl
reklama
II tura wyborów - pasek artykułowy

Kto pokocha moje dzieci?

Sonia Gruszka
Minął rok, odkąd pan Jan dowiedział się, że cierpi na nowotwór płuc. Od razu zaczął myśleć o losie swoich dzieci. - Czuję, że wkrótce znajdzie się dla nich rodzina - mówi.

Minął rok, odkąd pan Jan dowiedział się, że cierpi na nowotwór płuc. Od razu zaczął myśleć o losie swoich dzieci. - Czuję, że wkrótce znajdzie się dla nich rodzina - mówi.

Sprawa Jana Szwedy nabrała rozgłosu, gdy zaczęły się nią interesować ogólnopolskie media. - Najpierw było radio, potem telewizja. Pomyślałem, że jak nie pomogą, to na pewno nie zaszkodzą. A mnie pozostało coraz mniej czasu - przyznaje pan Jan. Od blisko trzech lat samotnie wychowuje czworo swoich dzieci. Najstarszy, 14-letni Norbert, cierpi na zespół Downa. Pozostała trójka to 10-letni Mateusz, 8-letni Dawid i 7-letnia Laura. Ich matka odeszła, wybrała alkohol. Ani dzieci, ani pan Jan nie mają z nią kontaktu.

- Dzieci wiedzą, że jestem chory. Są świadome tego, co nastąpi. Postanowiłem wyjaśniać im to stopniowo. Temat mojej choroby, czasu i nowej rodziny podejmowałem z nimi raz na kilka tygodni. W ten sposób ograniczyłem im ból - mówi Jan Szweda. - Chcę dla nich kochającej rodziny. Dla mnie podstawowym warunkiem jest, aby ich nie rozdzielono. Rozumiem sytuację Norberta. Ostatecznie zgodzę się na to, aby troje dzieci przyjęła jedna rodzina, a Norberta - druga. Ale tylko wówczas, jeśli dzieci będą miały ze sobą kontakt i będą mogły się odwiedzać.

Pan Jan ma rodzeństwo, ale żadne z nich nie jest w stanie przygarnąć całej trójki. - Sami mają dzieci i wnuki. Brat powiedział, że mógłby wziąć jedno z dzieci. Ale mój warunek jest jasny. Nie rozdzielać - dodaje.

Jeśli nie znajdzie się rodzina, która zaadoptuje Norberta, chłopiec trafi do domu pomocy społecznej. Jest w miarę samodzielny i zaradny. Uczy się w szkole specjalnej. Jego rodzeństwo chodzi do Szkoły Podstawowej nr 28. Dzieci nie sprawiają kłopotów wychowawczych i dobrze się uczą. - To superdzieciaki. Są dobrze wychowane przez swego ojca - przyznał w rozmowie z „Panoramą” dyrektor SP nr 28 Dariusz Prekop.

- Dyrektor to wspaniały człowiek. Czuję wsparcie szkoły - mówi pan Jan. - Chcę być z moimi dziećmi tak długo, jak tylko się da. Ale chcę znać rodzinę, która zaopiekuje się nimi, gdy ja już nie będę mógł tego robić - dodaje.

Pod koniec ubiegłego tygodnia pan Jan otrzymał wiadomość o rodzinie mieszkającej na stałe w Irlandii, która jest zainteresowana przysposobieniem dzieci. Pan Jan nie widzi przeciwwskazań, by dzieci dorastały za granicą. - Jestem spokojny. Czuję, że znajdzie się rodzina dla moich dzieci - mówi.

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

j
j
Chetnie pomoge dzieciom w jakis sposob , potrzebuje adres, Moj e-mail
[email protected]
K
Kiedyś umierają
Widzę, że Pan się szybko poddaje chorobie a zapomniał , że życie człowieka nie jest od nas zależne.Znam ludzi, którzy z rakiem płuc wygrali nawet jak medycyna nie dawała sobie z tym rady.Wiara w Boga czyni cuda polecam w środy polecenie się do Matki Boskiej Nieustającej Pomocy więcej modlitwy ! Dzieci mają szanse w krajach gdzie dzieci jest mało np. Niemcy, Holandia. Życzę wiele sił i wytrwałości Panu .

Wybrane dla Ciebie

Kto nie może mieć prawa jazdy? Sprawdź listę zdrowotnych przeciwwskazań

Kto nie może mieć prawa jazdy? Sprawdź listę zdrowotnych przeciwwskazań

Te sprzęty AGD najbardziej ułatwią życie. Jeden nie ma sobie równych

Te sprzęty AGD najbardziej ułatwią życie. Jeden nie ma sobie równych

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski