Do eksplozji doszło po godzinie 18 lokalnego czasu w autobusie stojącym przy lotnisku w mieście Burgas. W ataku zginęło co najmniej 8 osób, a 33 zostały ranne.
Według świadków, ładunek wybuchowy został zdetonowany przy wejściu do autobusu na parkingu lotniska. Eksplozja nastąpiła w chwili, gdy do pojazdu wsiadali izraelscy turyści. To oni byli celem zamachu.
11-latka i kobiety w ciąży
Jak podawał wczoraj wieczorem portal internetowy dziennika „Haaretz”, wiele wskazuje na to, że ładunek zdetonował zamachowiec samobójca. Po zamachu zamknięto lotnisko, a zmierzające na nie samoloty skierowano do innych portów. Na miejsce tragedii udali się, m.in., prezydent i minister spraw wewnętrznych Bułgarii.<!** reklama>
Według bułgarskiego portalu Novinite.com, w chwili zamachu w autobusie było około 40 Izraelczyków. Wczoraj wieczorem mówiono o 8 ofiarach śmiertelnych i co najmniej 33 rannych - w tym 3 ciężko. Media doniosły, że wśród zabitych jest miejscowy przewodnik. Bułgarska agencja Focus podała, że wśród osób, które zostały przewiezione do szpitala są, m.in., 11-letnia izraelska dziewczynka i dwie kobiety w ciąży.
Portal haaretz.com przytaczał wieczorem wypowiedź kobiety, której córka znajdowała się w autobusie i zadzwoniła do niej tuż po zamachu. Dziewczyna stwierdziła, że ktoś wysadził się w powietrze.
- Była cała pocięta i krwawiła. Zabrali ją do szpitala, musieli wyciągać ją przez szybę - mówiła matka poszkodowanej.
- Będąc w hali przylotów usłyszeliśmy wybuch, pierwsze co pomyślałem, to bomba - mówił w z kolei rozmowie z telewizją TVN 24 Wojciech Nowakowski - Polak, który po godzinie 16 lokalnego czasu wylądował na lotnisku w Burgas. Po wybuchu turystów ewakuowano w bezpieczne miejsce.
Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało wczoraj komunikat, w którym podano, że w zamachu nie ucierpieli polscy obywatele. W chwili, gdy doszło do zamachu na lotnisku znajdowało się 189 Polaków.
Hezbollah się nie przyznaje
- To Iran odpowiada za atak w Bułgarii. Odpowiemy z całą siłą na irański terroryzm - stwierdził kilka godzin po zamachu premier Benjamin Netanjahu. Minister obrony Ehud Barak powiedział, że Izrael zrobi wszystko, by dopaść odpowiedzialnych za atak. Wspierany przez Iran Hezbollah z kolei wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że nie ma nic wspólnego z eksplozją i że nie walczy z turystami. Kilka bułgarskich stron internetowych doniosło natomiast, że miejscowe wadze zignorowały izraelskie i rosyjskie doniesienia o możliwości przeprowadzenia podobnego ataku na terenie Bułgarii. Do krytyki przystąpił lider bułgarskiej opozycji Sergei Stenishev.
- Nie możemy zignorować faktu, że wcześniej Izrael ostrzegał nas o możliwości przeprowadzenia zamachu. Tym bardziej że doszło do niego na lotnisku - w miejscu, które powinno być szczególnie chronione - stwierdził.
Zamach przeprowadzono w osiemnastą rocznicę ataku w Buenos Aires. Wówczas w wyniku eksplozji samochodu pułapki przed centrum żydowskim w stolicy Argentyny zginęło 85 osób, a ponad 200 zostało rannych.