Magiczne kręgi, klejnoty znalezione w grobach, szkielety skrępowane powrozami. Archeolodzy z naszego regionu wkrótce zakończą sezon badawczy. Już teraz jednak mogą powiedzieć, że był on niezwykle owocny.
<!** Image 2 align=right alt="Image 32644" sub="Wykopaliska w Grodnie trwają od 1997 r. Grodzisko z VII w. p.n.e. zostało uznane za dziedzictwo narodowe. Mógłby powstać tam skansen archeologiczny, ale sprawę blokują Lasy Państwowe.">Są dwa główne rodzaje prac archeologicznych. Pierwszy, to wykopaliska prowadzone latami jako długoterminowe projekty. Drugi, to działalność ratownicza, polegająca na natychmiastowym zabezpieczeniu znalezisk odkrytych przypadkowo, na przykład podczas prac ziemnych, budowlanych, czy orki. W takich przypadkach, po wstępnym rozpoznaniu i wydobyciu zabytków najczęściej zasypuje się stanowisko, by powrócić do niego po latach lub w momencie znalezienia funduszy na dalsze badania. Prawie każde zagłębienie w ziemi łopaty przez archeologa kończy się dołożeniem kolejnego puzzla do obrazka naszych dziejów. Często tajemniczych i strasznych.
Stanowisko w Małych Radowicach archeolodzy zaczęli eksplorować przed dwudziestoma laty. Położone w okolicach miejscowości Zieleń, w połowie drogi między Kowalewem Pomorskim a Wąbrzeźnem, co roku dostarcza nowych elementów pozwalających uzupełnić wiedzę o naszych dziejach. Wykazano, że stanowisko jest pozostałością po osadzie tzw. kultury ceramiki wstęgowej rytej. Oznacza to, że badane są ślady pobytu na tym terenie pierwszych rolników, którzy pojawili się tam około 5 tysięcy lat przed naszą erą.
- Prace doprowadziły do wykrycia szeregu jam wykopanych przez mieszkańców osady oraz wielu dołków posłupowych, będących pozostałością po konstrukcjach ziemnych - relacjonuje Grzegorz Osipowicz, kierujący pracami w Małych Radowiskach.
<!** reklama left>W jamach i dołkach znaleziono wiele zabytków. Przede wszystkim pięknie zdobioną ceramikę naczyniową. Tylko w tym roku - do końca sierpnia - odkryto 3211 fragmentów naczyń. Stan ich zachowania daje nadzieję, że uda się je zrekonstruować. Podczas tegorocznego sezonu znaleziono również wiele wyrobów kamiennych.
- 1149 wytworów krzemiennych, 12 rozcieraczy kamiennych, płytę szlifierską, fragmenty żarna i kamiennego narzędzia gładzonego, siedem kamieni ze śladami gładzenia i dwa odłupki kamienne - wylicza Grzegorz Osipowicz.
Oprócz tego, archeolodzy zebrali 6300 fragmentów kości.
Rewelacje z Kałdusa
Jedenasty sezon wykopalisk zakończono w Kałdusie koło Chełmna. Grodzisko u podnóża góry św. Wawrzyńca od lat pobudza wyobraźnię nie tylko archeologów. Było bowiem miejscem kultu pogańskiego w okresie plemiennym. Powstało na śladach osadnictwa z okresu kultury łużyckiej (VII-V w. p.n.e.). Później, na przełomie X i XI w., Kałdus stał się centrum administracyjnym i gospodarczym regionu w czasach pierwszych Piastów. Odkryto tam, m.in., relikty bazyliki wczesnoromańskiej.
<!** Image 4 align=right alt="Image 32647" sub="Sanktuarium z czasów kultury łużyckiej odkryte w Żyglądzie, niewielkiej wsi między Chełmnem a Chełmżą, może pomóc w wyjaśnieniu magicznych praktyk sprzed wieków. Tajemniczy krąg zauważył na swoim polu Lucjan Momot, zaś prace archeologiczne prowadzi ekipa kierowana przez dr. Jacka Gackowskiego.">Co roku kolejne badania przynoszą dalsze rewelacje. Tym razem odkryto ślady potwierdzające, że w tym miejscu składano ofiary z ludzi i zwierząt.
- Niedaleko ołtarza pogańskiego trafiliśmy na jamę, w której znajdował się szkielet psa zawinięty w skórę. Były również kości ptaków - mówi profesor Wojciech Chudziak, kierujący pracami w Kałdusie.
Wcześniej znajdowano szkielety koni, co, w połączeniu z tegorocznymi odkryciami, wpisuje się w rytuały religijne ludności germańskiej. Do tego w Kałdusie znaleziono siedem komór grobowych, mających charakter grobów skandynawskich. To także germański krąg kulturowy. Dwa podobne groby znajdują się w także w okolicach Dąbrowy Chełmińskiej.
Archeolodzy próbują rozstrzygnąć, czy świadczy to o stałej obecności Skandynawów na naszych terenach, czy to tylko epizod.
- Skandynawscy wojowie mogli zasilać drużynę Chrobrego. Może ktoś z jego dworu przebywał w Skandynawii i przywiózł tamtejsze zwyczaje - spekuluje profesor Chudziak.
Tu składano ofiary z ludzi
Dzięki badaniom w Żyglądzie, wsi położonej między Chełmnem i Chełmżą, będziemy mogli poszerzyć naszą wiedzę o wierzeniach ludzi z czasów kultury łużyckiej, czyli VII-VI wieku przed Chrystusem. Ekipa kierowana przez dr. Jacka Gackowskiego odsłoniła drugie w Polsce sanktuarium z tamtego okresu. Miało kształt okręgu o średnicy ok. 10 metrów i otoczone było słupami tworzącymi palisadowy płot.
- Być może w środku mieścił się grób jakiejś szczególnej osoby lub było to miejsce składania ofiar - mówił na naszych łamach dr Gackowski w pierwszych doniesieniach o odkryciu.
Do magicznego kręgu przylegało 15 grobów ciałopalnych, w których, oprócz rozdrobnionych ludzkich kości, znaleziono także fragmenty naczyń. Pod kręgiem odsłonięto również pozostałości chaty o kształcie trapezu, z wcześniejszego, bo neolitycznego okresu.
<!** Image 3 align=left alt="Image 32646" sub="Te szkielety wykopano przy Muzeum">To niejedyne odkrycie, jakiego w tym roku dokonał dr Gackowski. W Mirakowie koło Chełmży natrafiono na ślady składania ofiar z ludzi w okresie kultury łużyckiej. To drugi przypadek w Polsce. Archeolodzy wykopali szkielety kobiety, mężczyzny i dziecka, którzy byli skrępowani powrozami. Pochowano ich w razem ze zwierzętami, biżuterią i naczyniami wykonanymi z brązu. Dlaczego złożono ich w ofierze?
- Wczesna epoka żelaza, na którą datuje się odkryte tu osiedle kultury łużyckiej, a także te szkielety, to czasy ciałopalenia. Sposób pochowania zwłok i wszystko, co odkryliśmy w pobliżu, każą domyślać się, że była to ofiara z ludzi, akt związany z magią - wyjaśnia dr Jacek Gackowski, który pracami w tamtej okolicy kieruje od 1997 roku.
Historia czytana warstwami
Powolną podróż w czasie odbyła ekipa kierowana przez doktora Dariusza Polińskiego w Pniu na terenie gminy Dąbrowa Chełmińska. Archeolodzy zdejmowali kolejne warstwy ziemi, by najpierw dotrzeć do pozostałości siedziby krzyżackiego prokuratora. Odsłonięto drewnianą budowlę, która miała charakter mieszkalno-obronny.
Najprawdopodobniej siedziba krzyżackiego urzędnika funkcjonowała w latach 1411-1422. Szczegóły będą znane po przeprowadzeniu analizy dendrochronologicznej, czyli ustaleniu czasu, w którym ścięto drzewa użyte do budowy.
- Pod nawarstwieniami z okresu późnego średniowiecza odsłonięto pozostałość wczesnośredniowiecznego wału grodowego. Powstał zapewne krótko po połowie X wieku - relacjonuje dr Poliński.
Wędrując w głąb kolejnych warstw, archeolodzy dotarli do fazy przedgrodowej. Znaleźli tam fragmenty ręcznie lepionych naczyń, które nie nosiły śladów obtaczania. Czas ich powstania określono na VII-VIII wiek.
W Pniu kontynuowano też badania ratownicze rozpoczęte w ubiegłym roku na terenie cmentarzyska. Odsłonięto 80 metrów kwadratowych powierzchni i natrafiono na 20 pochówków. 18 z nich do najprawdopodobniej groby ludności ewangelickiej z XVI i początku XVII w., głównie kobiet i dzieci.
- Dwa zalegające najniżej pochówki to wczesnośredniowieczne, bogato wyposażone groby komorowe, wstępnie datowane na przełom X i XI wieku. Pochowano w nich kobietę i dziecko - dodaje dr Dariusz Poliński.
Nóż w grobie dziecka
W tym przypadku archeolodzy trafili na prawdziwy skarb. Kobieta miała na sobie kolię złożoną z około 400 szklanych paciorków, trzech katorg, 11 paciorków srebrnych, 16 paciorków z karneolu i 15 paciorków z kryształu górskiego. Razem z nią do grobu złożono również sześć kabłączków skroniowych, nożyk żelazny i pół przęślika glinianego. W jej nogach ustawiono drewniane wiaderko z żelazną taśmą i małe naczynie ceramiczne. W grobie dziecka umieszczono nóż żelazny, na którym zachowały się ślady pochewki skórzanej oraz drewniane wiaderko okute brązową blachą z ornamentami.
Archeolodzy z toruńskiego uniwersytetu prowadzą prace również poza naszym regionem. Przykładem jest słynna jaskinia w Biśniku, którą od 1992 r. bada profesor Krzysztof Cyrek. Usytuowana w Strzegowej na terenie Jury Krakowsko-Częstochowskiej kryje ślady najstarszych przodków człowieka na ziemiach polskich. Została zasiedlona około 300 tysięcy lat temu. Jaskinia jest jedną z nielicznych w Europie i jedyną w Polsce, gdzie zachował się układ stratygraficzny warstw, od holocenu po zlodowacenie Odry. Według profesora Cyrka:
- Wyniki tegorocznych badań potwierdziły co najmniej siedemnastokrotne, w okresie trzystu tysięcy lat, zasiedlenie jaskini przez twórców mikockiej i mustierskiej tradycji kulturowej.