Młodzież ma nową rozrywkę. Moda na snuffowanie tabaki opanowała gimnazja i szkoły średnie. Wciągnięcie przez lufkę kilkumetrowej ścieżki to ponoć szczyt bohaterstwa. Nie szkodzi, że po takiej ilości boli głowa i chce się wymiotować. Właśnie o to chodzi.
<!** Image 2 align=right alt="Image 130158" sub="Rys. Łukasz Ciaciuch">Pierwszymi Europejczykami, którzy poznali urok sproszkowanego, aromatyzowanego tytoniu wciąganego nosem, byli marynarze Krzysztofa Kolumba. Używkę tę podpatrzyli u Indian i zapakowali na swoje okręty. Tabaka szybko opanowała dwory XVI-wiecznej Hiszpanii i Francji, stając się ulubioną rozrywką arystokracji. Królowa Francji, Katarzyna Medycejska, podawała ją swym synom cierpiącym na migrenę (podobno ból na jakiś czas ustępował). W następnym stuleciu używka podbiła Anglię, by powoli opanować całą Europę.
W XVIII wieku powstają w Anglii i Niemczech pierwsze manufaktury wytwarzające tobaco. Produkcję używki uruchamiają też ojcowie paulini w klasztorze na Jasnej Górze. Napoleon Bonaparte wciąga miesięcznie 3 kilogramy tego specyfiku. Papież Pius X także nim nie gardzi, potwierdzając jedynie, że tabaczenie stało się popularne wśród duchowieństwa. Tytoń do nosa jest medykamentem polecanym przez lekarzy. Ma uśmierzać nie tylko objawy migreny. Reklamuje się go jako antidotum na bezsenność, gorączkę i ból zębów.
<!** reklama>Jaka lufka? Jaka faza?
W XIX wieku tabaka odchodzi w zapomnienie, ustępując miejsca papierosom. Tradycja jej zażywania kultywowana jest do dzisiaj w niektórych regionach Europy. W Polsce kojarzy się najbardziej z Kaszubami, gdzie nadal jest wytwarzana. „Chłop, co nie pije i nie tabaczy, nic nie znaczy” - mówi kaszubskie przysłowie.
- To wszystko prawda, tylko że tabaka nie jest dla dzieci - wzdycha Andrzej Olszewski z Sierakowic na Kaszubach, wytwórca i tabaczany mistrz Polski. - Można zażyć tabaki na katar, na oczyszczenie zatok, na orzeźwienie. Ale nie tak dużo, jak ci młodzi dzisiaj biorą. Zrobi sobie ścieżkę i ciągnie rurką, żeby innym zaimponować - kręci głową mistrz tabaki. Sam zażywa rzadko. - Czasem na pokazach, a w tygodniu raz na jakiś czas - przyznaje i z niesmakiem przyjmuje informacje o modzie na tabakę, która opanowała środowiska młodzieżowe.
Podczas festynów folklorystycznych Andrzej Olszewski demonstruje, jak i ile specyfiku zażyć. Nigdy nie używa do tego celu lufek ani rurek, nie robi ścieżek, nie mówi o fazie. Preferuje tradycyjny sposób zażywania „z ręki”.
Tymczasem w Internecie znaleźć można kuriozalne opisy na temat sposobów wciągania. Przy czym nikt nie nazywa tego zażywaniem. Popularne są określenia snuffować (lub snuffać), niuchać, wciągać, które kojarzą się bardziej z amfetaminą i kokainą niż z tabaką. Tradycyjny sposób przyjmowania tabaki, pięknie podany przez Mickiewicza w IV Księdze „Pana Tadeusza”, określany jest przez internautów ironicznie „na Hitlera”, z powodu „wąsów” po pyle tytoniowym, i nie jest popularny. Młodzi preferują metodę „na rurkę”, której opis jako żywo przypomina przyjmowanie narkotyku. Niewiele ma to wspólnego z tabaczanymi rytuałami, opisywanymi choćby przez Jana Stankiewicza w „Dziejach tabakiery”.
Na internetowych forach młodzież wymienia doświadczenia na temat gatunków tabaki, podaje sposoby, jak się maskować przed rodzicami, pisze o swoich rekordach. W serwisie You Tube można obejrzeć amatorskie filmiki, w których nieletni tabacznicy biją absurdalne rekordy. Jeden z nich: „Wciąganie tabaki. Osiem metrów”. Blady młodzieniec w okularach pochyla się nad blatem biurka, na którym widać rozsypaną w równych liniach tabakę. Z komentarzy jego kolegów ma wynikać, że jest tego osiem metrów i że jesteśmy świadkami bicia rekordu świata. Młodzieniec przykłada do nosa żółtą rurkę i zaczyna wciągać. Po dziesięciu minutach widać, że ma już dość. Zza kadru słychać doping: „Dawaj Umo, dawaj”. Chłopak zmienia dziurki, robi krótkie przerwy, ale ciągnie do końca. Na koniec łapie się za brzuch i zgięty wpół znika z kadru. Jeden z internautów zauważa w komentarzu poniżej: „I poszedł się wyrzygać”.
Scenę obejrzało ponad 5 tysięcy internautów. W niektórych komentarzach młodzież pisze, że co to za rekord. Dwanaście metrów to jest dopiero coś. Większość jednak jest pełna podziwu. „Mój rekord to 3 metry. Szacun. Też lecę powciągać”.
Aż pójdzie krew z nosa...
- Tabaka zawiera nikotynę i bez wątpienia jest substancją uzależniającą. Chwilowo podnosi ciśnienie i poziom cukru we krwi. Długo przyjmowana wywołuje zapalenie śluzówki nosa i zwiększa ryzyko wystąpienia chorób nowotworowych jamy nosa - mówi konsultantka z Telefonicznej Pomocy dla Palących, działającej przy Centrum Onkologii w Warszawie. Przypomina o skutkach ubocznych intensywnego zażywania tabaki: krwawienie z nosa, wysuszenie śluzówki, zawroty i bóle głowy. - Dzieciaki potrafią brać ogromne ilości tabaki, zupełnie tego nie kontrolując. Ścigają się, kto weźmie więcej.
- U nas snuffamy na luzaku i się nie czepiają. Sporo na korytarzu, trochę po kiblach, ale najwięcej na lekcji. Staramy się nie bezczelnie, bo nie jestem pewny reakcji, ale specjalnie się nie chowamy. Kurde, przecież to tylko tabaka - dzieli się na forum warszawski licealista.
Inny dodaje: - A ja, jak raz ściechę usypałem, to razem z kurzem wciągnąłem. Ktoś inny zauważa: - U mnie się koledze udało nawet z dziennika, a ja nieraz na pierwszej ławce.
Druh wymądrza się na forum
- Parę dni temu od godziny 19 do pierwszej w nocy snuffałem co paręnaście minut. Doszedłem do wniosku, że i tabakę można przedawkować - przyznaje kolejny miłośnik tabaki. Jedni piszą, że tabaka działa na nich orzeźwiająco i pomaga w czasie nocnej nauki. Innym wystarczy satysfakcja z tego, że zakręciło im się w głowie (nazywają to fazowaniem). Są tacy, którzy chwalą się, że przyjmują specyfik po 20 razy dziennie przy każdej okazji. Powszechne są przy tym opinie, że tabaka nie jest szkodliwa dla zdrowia i nie uzależnia.
Dyskusje tego typu można znaleźć nawet na forach przeznaczonych dla harcerzy. Okazuje się, że harcerska brać również zaraziła się modą na tabakę. Ktoś pyta, czy zażywanie nie jest łamaniem prawa harcerskiego.
- Oczywiście, że nie. Nie ma tu ani szkodliwości dla organizmu, ani oddziaływania zniewalającego - wymądrza się jeden z druhów.
Rodzice, bądźcie czujni!
Krystian Labuda jest terapeutą i pochodzi z Kaszub. Pracuje w podtoruńskim ośrodku dla młodzieży, uzależnionej od narkotyków i alkoholu. Najbardziej niepokoi go sposób przyjmowania przez młodzież tabaki, naśladujący zachowania narkomańskie.
- W moich rodzinnych stronach tabaka jest elementem folkloru i nie kojarzy się z niczym złym. Młodzież zażywa jednak inaczej. Robi to, żeby zaszokować. Wciąganie za pomocą lufek i rurek, robienie ścieżek kojarzy mi się z amfetaminą i kokainą - mówi krystian Labuda. - Wygląda to tak, jakby młodzież traktowała tabakę jako substytut narkotyku. Nie wiem, czy młody człowiek, zażywający w taki sposób tabakę, sięgnie w przyszłości po narkotyki. Ale na pewno wciąganie tytoniu przez dziecko wymaga interwencji rodziców.
Piotr Łaz, laryngolog z Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego w Bydgoszczy, nie miał jeszcze do czynienia z nieletnimi ofiarami nadużywania tabaki, ale nie ma wątpliwości, co do skutków ubocznych: - Może dojść do zaniku nabłonka, a nawet do perforacji przegrody nosowej, co wymaga już zabiegu operacyjnego.
Warto wiedzieć
I szkodzi, i uzależnia
Młodzieżowa moda na wciąganie ścieżek tabaki rurkami niepokoi doświadczonych tabaczarzy. Wierni tradycyjnej metodzie zażywania „z ręki”, traktujący tabakę jako używkę „szlachetną”, po którą sięga się przy ważnych okazjach, domagają się dla niej szacunku.
Internauta, przedstawiający się jako Marian Falski, używający tabaki od 50 lat, już cztery lata temu pisał na popularnym forum tabaczanym: - Zaskoczyła mnie forma samego zażywania przez Was tabaki - przez rurkę. Wybaczcie mi, ale nie podoba mi się taka forma, nie podobają mi się ilości tabaki, które zażywacie. Nie wiem, skąd wziął się ten barbarzyński obyczaj; kultura zażywania tabaki zawsze była konserwatywna i dopuszczała tylko zażywanie z ręki, umiarkowanych ilości szczypt. (...) W dzisiejszych czasach, uważam, urąga to tylko tabace, stawiając ją w jednym rzędzie z innymi używkami.
O szkodliwości tabaki Marian Falski pisze zaś tak: - Spotkałem się na waszym forum z twierdzeniem, że tabaka nie uzależnia i nie szkodzi. Jest to oczywisty fałsz i bzdura. Tabaka jest wytwarzana z tytoniu i jako taka zawiera nikotynę, która jest silnie uzależniającym środkiem. Tabaka powoduje uzależnienie. Oczywiście, jest to proporcjonalne do zażywanych ilości. (...) Nadużywanie tabaki prowadzi do chronicznego zaniku śluzówki nosa, o czym miałem okazję się przekonać. Jest to sprawa o tyle poważna, co nieprzyjemna, powoduje mianowicie ogromny ból i pieczenie w nosie, wymaga również leczenia.