Sierż. Juliusz Lewandowski od trzech lat służy w toruńskiej policji. Ma też kwalifikacje ratownika i jest członkiem Nadgoplańskiego WOPR w Kruszwicy.
Gdy dowiedział się, że w Wiśle w Toruniu tonie 63-letnia kobieta, poprosił dyżurnego, by móc wziąć udział w akcji ratunkowej. Na miejscu byli już inni policjanci. On pracował w innym rewirze. Dyżurny wyraził zgodę.
Dramatyzmu całej sytuacji dodawał fakt, że akcja ratunkowa była prowadzona po zmroku w wartkim nurcie Wisły. Woda miała temperaturę około 2-3 stopni Celsjusza
- Funkcjonariusz zdjął wyposażenie i mundur po czym wskoczył w nurt rzeki. Po przepłynięciu kilkunastu metrów chwycił kobietę i odholował ją na płyciznę. Tam inni funkcjonariusze weszli do wody i wspólnymi siłami wyprowadzili kobietę na brzeg. 63-latka trafiła pod opiekę lekarzy. Dramatyzmu całej sytuacji dodawał fakt, że akcja ratunkowa była prowadzona po zmroku w wartkim nurcie Wisły. Woda miała temperaturę około 2-3 stopni Celsjusza - relacjonuje Wojciech Chrostowski z toruńskiej policji.
Pożar w Gniewkowie. Dzięki nim nie doszło do tragedii
Jest to przykład wyjątkowy
Wojewoda Mikołaj Bogdanowicz nie ukrywa, że jest zbudowany postawą swojego krajana (też jest kruszwiczaninem). Wspólnie z komendantem wojewódzkim policji postanowili go wyróżnić.
- Takich policjantów jak sierżant Juliusz Lewandowski nasz kraj potrzebuje. Jest to przykład wyjątkowy. Policja od wielu lat odzyskuje zaufanie społeczne, a takie czyny sprawiają, że to zaufanie jest coraz wyższe - mówił w trakcie spotkania, w trakcie którego przekazał mu list gratulacyjny. Zapewnił, że wystąpi do prezydenta RP o przyznanie dla policjanta specjalnego odznaczenia państwowego. - Bo osoby, które potrafią się w ten sposób zachować, należy nagradzać i honorować - podkreślał wojewoda.
- Policjanci wstępujący do służby podkreślają, że będą ją wykonywali nawet z narażeniem życia. Sierżant Lewandowski potwierdził, że nie są to puste słowa - powiedział zastępca komendanta wojewódzkiego policji insp. Artur Malinowski.
Kto ma pomagać, jeśli nie my
Strach był, ale policjanci, ratownicy, żołnierze są od tego, żeby w takich momentach się nie zawahać, ale działać
Tymczasem Juliusz Lewandowski umniejsza swoje zasługi. Podkreśla, że był to jego obowiązek. - Jestem ratownikiem wodnym od wielu lat. To jest moja pasja. Mieliśmy w radiowozie przydatny sprzęt, więc nie zawahałem się pomóc. Strach był, ale policjanci, ratownicy, żołnierze są od tego, żeby w takich momentach się nie zawahać, ale działać. Bo kto ma pomagać, jeśli nie my - komentuje kruszwiczanin.
Koledzy z Nadgoplańskiego WOPR też są dumni ze swojego kolegi:
Wielki finał "Czar Par". Kruszwiczanie wygrali 300 tys. zł!
