https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

KPSW Astoria walczy dalej

Tadeusz Nadolski
Nie w sobotę, a w niedzielę, rozegrany zostanie w Lublinie piąty mecz play out pomiędzy Startem a KPSW Astorią. Początek o godz. 18.00.

Nie w sobotę, a w niedzielę, rozegrany zostanie w Lublinie piąty mecz play out pomiędzy Startem a KPSW Astorią. Początek o godz. 18.00.

<!** Image 2 align=none alt="Image 170119" sub="Igor Trela (z piłką) w opinii trenera Jarosława Zawadki rozegrał w sobotę swój najlepszy mecz w tym sezonie. W niedzielę błyszczał Radosław Plebanek (z lewej). Do swojej normalnej wysokiej formy wrócił Artur Gliszczyński (z prawej). Kapitan „Asty” zdobył 11 i 14 punktów, miał także łącznie w obu meczach 9 asyst. Fot. Tadeusz Pawłowski">Tak więc przed godziną 20.00 poznamy spadkowicza z I ligi oraz oczywiście drużynę, która pozostanie na następny sezon na zapleczu koszykarskiej ekstraklasy. Dotychczasowe spotkania w II etapie pomiędzy tymi rywalami dostarczyły wiele emocji, a po czterech pojedynkach stan rywalizacji jest remisowy 2-2. Każdy - do tej pory - wykorzystał atut własnego parkietu. Najpierw Start pokonał „Astę” 73:63 i 72:57, by w miniony weekend ulec na Waryńskiego 71:92 i 71:79.

Nie tylko same korzystne dla podopiecznych Jarosława Zawadki wyniki muszą cieszyć, ale przede wszystkim styl, zaprezentowany przez bydgoskich graczy. Sobotnio-niedzielne pojedynki były jednymi z najlepszych w tym sezonie.

- Trochę podrażniły nas niektóre opinie ludzi, którzy nas już żegnali. Dużo rozmawialiśmy w szatni, wzajemnie się motywowaliśmy. To przeniosło się na boisko - mówi Artur Gliszczyński, kapitan czarno-czerwonych.

<!** reklama>- Wypaliło wreszcie to, o czym już często mówiłem wcześniej. Mocna obrona, cierpliwe konstruowanie ataku i szukanie czystych pozycji rzutowych. Wtedy zdobywaliśmy łatwe punkty - dodaje Jarosław Zawadka.

Potwierdzają to statystyki. Gospodarze zanotowali aż 29 ostatnich podań (Start 22). Taki styl grania dał także poprawę skuteczności - zwłaszcza w rzutach 2-punktowych (w sobotę 31/45 - 68 proc., w niedzielę 26/44 - 59 proc.).

- Cały tydzień Jarek Zawadka najwięcej czasu na treningach poświęcał ćwiczeniom różnych wariantów ataku. To przyniosło efekt - mówi prezes klubu, Jacek Borkowski.

Ważne jest również to, że każdy z graczy przebywających na parkiecie wniósł coś istotnego. W pierwszym meczu szczególnie widoczny w ataku był Mateusz Bierwagen (21 pkt), ale - jak podkreśla trener - nasz rzucający nie grał egoistycznie. Jak już pisaliśmy, dzielnie sekundował mu Igor Trela (17 pkt). Obaj jednak nieco zawodzili na linii rzutów wolnych (4/11 ten pierwszy i 3/10 ten drugi). W sumie aż pięciu naszych graczy zapisało na swoim koncie dwucyfrowy dorobek punktowy. W niedzielę swój dzień miał Radosław Plebanek (16 pkt, w tym 5/6 za 1 w ostatniej minucie) oraz 17 (!) zbiórek (6 na atakowanej desce). To jak na zawodnika obwodowego (190 cm) wynik wręcz astronomiczny. Ale przecież nie można zapomnieć o akcjach Doriana Szyttenholma i Sebastiana Laydycha, którzy najpierw wyprowadzili swój zespół na 4-punktowe prowadzenie (72:68 w 39 min), a potem jeszcze trafili po jednym wolnym. - My pokazaliśmy mocniejszą psychikę, to oni „pękli” - mówi Artur Gliszczyński.

To co się wydarzyło w Bydgoszczy, to już historia. Obie ekipy w całym sezonie spotkały się sześciokrotnie. I choć aż cztery razy lepszy był Start, wszystkie mecze były wyrównane, więc faworyta decydującej potyczki bardzo trudno wskazać. Na pewno za gospodarzami przemawiać będzie atut własnej hali, na której codziennie trenują i mają „obrzucane” kosze. Ale też będą pod większą presją.

Z drugiej strony... - Grałem już w takich decydujących meczach na parkietach przeciwników, między innymi z Harmattanem Gniewkowo. Wiem, jak to wygląda. Trzeba mieć piętnaście punktów więcej, by ewentualnie wygrać jednym. Ale gdyby nam się udało, to będzie to smakować wyjątkowo - mówi Artur Gliszczyński.

Fakty

Dotychczasowe wyniki spotkań KPSW Astorii ze Startem Lublin:

  • Runda zasadnicza: 66:67 i 63:72.
  • Play out: 63:73 i 56:72 w Lublinie oraz 92:71 i 79:71 w Bydgoszczy.
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski