Do starcia 30-letniego Adama Kownackiego z Chrisem Arreolą dojdzie 3 sierpnia na gali w Nowym Jorku. Pochodzący z Łomży, ale mieszkający w USA od siódmego roku życia pięściarz rozpoczął już przygotowania do walki. Zwycięstwo ma go przybliżyć do upragnionego pojedynku o pas mistrza świata w kategorii ciężkiej. Do tej pory stoczył 19 walk, wszystkie wygrał, 15 przez nokaut.
- Jest faworytem. Dla niego starcie będzie kolejnym plusem w karierze, bo mam nadzieję, że wygra tę walkę. Dostanie parę groszy i tyle. - stwierdził były pięściarz Krzysztof Kosedowski, który dodał, że nie można lekceważyć Arreoli. - Czasem w boksie zdarzają się niespodzianki, choć absolutnie nie życzę tego Adasiowi. On idzie jak burza, a przy tym jest przesympatycznym człowiekiem, który jakby nie pasował do tej dyscypliny sportu. Jest zupełnie inny niż amerykańscy bokserzy, którzy "szczekają", ubliżają rywalom itd. Adaś przy nich jest jak ministrant.
38-letni Arreola podczas pierwszego spotkania z dziennikarzami po ogłoszeniu zestawienia zapowiedział, że o nadchodzącym pojedynku będzie mówiło się przez wiele lat. Amerykanin meksykańskiego pochodzenia na zawodowym ringu boksuje od 2003 r. Do tej pory stoczył 46 walk - 38 wygrał (33 przez nokaut), pięć przegrał (trzy przez nokaut) i jedno starcie zakończyło się remisem. Cztery razy stawką pojedynku był pas mistrza świata federacji WBC, ale za każdym przegrywał. W 2010 r. walczył z Tomaszem Adamkiem, przegrał na punkty.
- To nie będzie wielka walka, Arreola znany jest tylko z naszym zawodnikiem. Natomiast czy on jest jeszcze w stanie wygrać coś ciekawego? Myślę, że nie - nie ukrywał brązowy medalista olimpijski z igrzysk w 1980 r. w Moskwie.
