W ostatnich dniach media donoszą o szybkim rozprzestrzenianiu się koronawirusa we Włoszech. Nasi rodacy, wracający z tego kraju, są szczególnie narażeni na zachorowanie. W związku z tym niektóre szkoły apelują do rodziców i uczniów, aby przez jakiś czas podopieczni placówek pozostali w domach.
Praca z domu po powrocie z zagranicy?
Także niektóre firmy wystosowały podobny apel do swoich pracowników. Apelują m.in. o to, aby przez dwa tygodnie od powrotu z miejsca zakażenia dany pracownik pracował z domu.
Jeśli pracodawca nie podejmie żadnych działań, z taką inicjatywą wyjść może pracownik.
- Jeśli u kogoś wystąpi potwierdzone podejrzenie koronawirusa, czyli trafi na oddział szpitalny, to przysługuje mu z tytułu nieobecności w pracy zwolnienie i rekompensata z ZUS, podobnie jak osobie, która będzie zgodnie z procedurami objęta kwarantanną – mówił na konferecji prasowej minister zdrowia Łukasz Szumowski.
Szef resortu zdrowia dodał, że jeżeli wróciliśmy np. z Włoch i mamy „daleko idącą pewność, że mieliśmy kontakt z osobą chorą, ale czujemy się zdrowo, wtedy obowiązuje kwarantanna domowa, czyli 14 dni powinniśmy spędzić w domu, obserwując siebie i patrząc, czy nie wystąpią objawy”.
Można wykupić badanie
Możemy we własnym zakresie sprawdzić czy jesteśmy zakażeni wirusem z Chin. Taką usługę oferuje Wojewódzki Szpital Zakaźny w Warszawie. Jednak należy liczyć się z kosztem 500 zł od osoby.
Jeśli dostrzegamy u siebie objawy koronawirusa możemy także zwrócić się do sanepidu, co zaoszczędzi nam kosztów. Jeśli sanepid uzna, że są ku temu wskazania, zaleci hospitalizację i przeprowadzenie niezbędnych badań - wszystko odbędzie się bezpłatnie, bez względu na to czy jesteśmy ubezpieczeni, czy nie.
