Trzy pytania do Adama Dudziaka, dyrektora Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta Bydgoszczy.
1. Osoba zarażona koronawirusem miała mieć kontakt z wieloma pracownikami ratusza. Jakie są tego konsekwencje?
- Informacja, którą podała jedna z telewizji, o tym że pracownik roznosił korespondencję po ratuszu, więc miał kontakt z wieloma osobami, była nieprawdziwa. Owszem, osoba ta pracuje w kancelarii, ale zajmowała się m. in. segregacją korespondencji. Miała kontakt głównie z osobami, które przebywały z nią w pomieszczeniu. O sytuacji dodatniego testu poinformował nas pracownik, a także sanepid. Od razu, jeszcze w nocy gdy dotarła do nas informacja, wdrożyliśmy nasze procedury.
2. Na czym polegały te procedury, ile ostatecznie osób trafiło na kwarantannę?
- Każda sytuacja kryzysowa ma instytucje, która w określonych okolicznościach przejmuje „dowodzenie”. Gdy jest pożar – jest to straż pożarna, gdy mówimy o COVID-19 instytucją tą jest sanepid. My przekazaliśmy służbom wszelkie dane, które mogłyby się okazać pomocne. Sanepid zdecydował, że z grona sześciu pracowników, którzy przebywali w kancelarii, pięciu należy przenieść na kwarantannę, szósta osoba – która miała tylko kontakt pośredni – to znaczy była w kancelarii, ale w czasie gdy zakażonej osoby już nie było, tej procedurze poddana nie została.
3. Co z bezpieczeństwem tych, którzy w kancelarii załatwiali swoje sprawy?
- Osoby, które załatwiały sprawy w kancelarii nie mają powodów do obaw. Zasady postępowania, które wprowadziliśmy zakładały, że jednocześnie w pomieszczeniu może być tylko jedna osoba z zewnątrz. Dodatkowo była od pracowników oddzielona szybą z pleksi. Sanepid określa, że aby doszło do zakażenia, osoba musi w towarzystwie osoby chorej spędzić więcej niż kwadrans – tu takiej okoliczności nie było. Mogę ocenić, że nasze procedury i środki ochronne zadziałały, choć wydawało się niekiedy, że prowadzamy je na wyrost. Oczywiście, każda sytuacja kryzysowa wymaga przeanalizowania i dokonania drobnych korekt. Pomieszczenia kancelarii zostały zdezynfekowane już w nocy, ozonowanie powtórzyliśmy jeszcze nad ranem. Kancelaria, mimo straty sześciu pracowników, działa i przyjmuje mieszkańców.
