Dr Konstanty Szułdrzyński, kierownik kliniki anestezjologii szpitala MSWiA w Warszawie i członek rady medycznej przy premierze, ostro krytykuje, szczególnie młode osoby, które nie przestrzegają obostrzeń, spotykając się tłumnie.
W środę na bulwarach w Warszawie tysiące młodych osób bawiło się i korzystało z pięknej pogody. W tym samym czasie sąsiadującą Wisłostradą co chwila przejeżdżały karetki na sygnale z kolejnymi pacjentami w poszukiwaniu wolnych miejsc w szpitalach. Większość młodych ludzi nie przestrzegało obostrzeń (dystans, dezynfekcja, maseczki). Zebrani wydawali się nie przejmować obostrzeniami.
Tłumy poznaniaków nad Wartą. Teren patrolowała policja. Zobacz zdjęcia
- Mamy bardzo ładną pogodę i z jednej strony powinna sprzyjać zmniejszeniu transmisji wirusa, bo można wietrzyć pomieszczenia, ale można ja też wykorzystać na korona-party na Bulwarach Wiślanych. Te tysiące młodych ludzi, których spotykamy codziennie wieczorami raczej nie wymieniają się tylko życiowymi doświadczeniami, ale też wirusem. Gdyby to było tak, że wirus zabijałby tylko tych, którzy są mało rozsądni to być może z punktu widzenia biologicznego miałoby to sens. Niestety wirus zabija najsłabszych, tych mało rozsądnych traktuje jako nosicieli, a trafia w osoby słabsze i ostatecznie to je zabija. Niekoniecznie giną ci, którzy się najmniej rozsądnie zachowują, czego z punktu widzenia ewolucyjnego bardzo żałuję - powiedział w Sednie Sprawy w Radiu Plus.
Wielu obserwatorów zwróciło uwagę, że ta wielka "impreza" nie spotkała się z wystarczającą reakcją służb. Do podobnych spotkań przy piwku doszło w środę w Szczecinie czy Poznaniu.
Tymczasem w czwartek Ministerstwo Zdrowia podało, że odnotowano 35 251 nowych i potwierdzonych przypadków zakażenia koronawirusem. Zmarło aż 621 osób, a w ciągu doby wykonano prawie 110 tysięcy testów.
