– Planowane mamy spotkanie w godzinach popołudniowych, więc będziemy na tym spotkaniu analizowali sytuację jaka w tej chwili jest i wewnątrz koalicji, wewnątrz Zjednoczonej Prawicy, i działania, które na przyszłość będą podejmowane z naszej strony, więc wszystko przed nami dzisiaj – mówił w poniedziałek na antenie Polskiego radia Krzysztof Sobolewski. – Przypuszczam, że dzisiaj będą jednak podjęte konkretne decyzje i przecięty ten okres niepewności – dodał szef Komitetu Wykonawczego PiS.
Sobolewski przyznał, że „może być lekka konsternacja”. Dodał jednak, że to nie „Piątka dla zwierząt” była „punktem zapalnym w koalicji”. - Ponieważ można potraktować tę ustawę jako papierek lakmusowy tego, co było wcześniej, tego co się działo wcześniej w koalicji, też w czasie rozmów, więc na pewno ustawa nie jest przyczynkiem do tego co się stało, a takim papierkiem lakmusowym. A parafrazując stan, który mamy do czynienia, to można powiedzieć, że z naszej strony chcemy, aby postawić sprawę na nogi i aby skończył się etap, kiedy to ogon macha psem – mówił Krzysztof Sobolewski w radiowej Jedynce.
Ziobro w tonie pojednawczym
Już przed 13 do siedziby Prawa i Sprawiedliwości na Nowogrodzką zaczęły przyjeżdżać osoby z kierownictwa partii. Jako jeden z pierwszych pojawił się Jacek Sasin, minister aktywów państwowych. Przybył też premier Mateusz Morawiecki oraz była premier Beata Szydło, która jest uważana za sojuszniczkę Zbigniewa Ziobry w obozie PiS. Szydło nie brała udziału w piątkowej naradzie kierownictwa partii w Krakowie, gdzie - według doniesień i przecieków - miała zapaść decyzja o zerwaniu koalicji.
Krótko przed 13 przemówienie wobec mediów wygłosił Zbigniew Ziobro, szef Solidarnej Polski. Przemowa była wygłoszona w tonie pojednawczym, Ziobro przekonywał, że koalicja Zjednoczonej Prawicy powinna trwać nadal, gdyż jest dobra dla Polski i ma jeszcze dużo dobrego do wykonania. Wyraził przekonanie, że koalicja będzie trwać mimo napięć, jakie są normalne w każdej koalicji.
Odniósł się również do ustawy, która jest kością niezgody w obecnym sporze - zapewniającej bezkarność urzędnikom podejmującym niezgodne z prawem decyzje w czasie pandemii koronawirusa. Ziobro wcześniej zdecydowanie sprzeciwiał się tej ustawie, w poniedziałek mówił już, że należy brać pod uwagę, iż urzędnicy działali w stanie wyższej konieczności i można o kształcie ustawy nadal dyskutować w łonie koalicji, ale nie przez media.
Kaczyński w Radzie Ministrów?
Z kolei szef Kancelarii Premiera minister Michał Dworczyk podkreślił, że chciałby, żeby „Zjednoczona Prawica nadal funkcjonowała w niezmienionym kształcie, żebyśmy nadal traktowali się po partnersku, ale do tanga trzeba dwojga”. - Nie wiem, jak ta sytuacja się rozwinie. Z dużym zaniepokojeniem na nią patrzę. Jest tak, że wielu kolegów ocenia to mocnymi słowami, opisując rzeczywistość, jakby koalicji już nie było – mówił w TVN24.
Zapytany czy są plany, aby szeregi Rady Ministrów zasilił prezes PiS Jarosław Kaczyński, odpowiedział, że „jest to jeden z realnych wariantów”. - Nie wiem, czy premierem, czy wicepremierem. To jest decyzja pana prezesa Kaczyńskiego. Ten polityk ma taki format, że mógłby odegrać rolę stabilizującą w tej napiętej sytuacji, ale do tego musi być dobra wola z obu stron. Z naszej strony ta wola jest – mówił Dworczyk.
Onet podał rano, że z jego informacji wynika, iż Jarosław Kaczyński już podjął decyzję o odwołaniu ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i zerwaniu koalicji. Uratować ją mogłoby jedynie nagłe poparcie przez Solidarną Polskę Ziobry tzw. ustawy bezkarnościowej, która gwarantuje niepociąganie do odpowiedzialności urzędników rządu za decyzje podjęte w dobie koronawirusa. SP była przeciwko tej ustawie. Na taki zwrot jednak się nie zanosiło.
Nim zbierze się prezydium Komitetu Politycznego PiS, planowane jest spotkanie czołówki partii rządzącej, na czele z Jarosławem Kaczyńskim, Mateuszem Morawieckim i Jackiem Sasinem.
