Dla pana Tomasza czas zamkniętej bramy w MZK to był czas prosperity. Liczba pasażerów na jego liniach znacznie wzrosła. Uważa też, że bunt w MZK pokazał szefom podbydgoskich gmin, jak niebezpieczne jest uzależnianie się od jednego, miejskiego przewoźnika. Wcześniej konkurencja ze strony MZK zmusiła do plajty wiele małych firm przewozowych.
Co by się teraz na tych trasach działo, gdyby cała konkurencja MZK wcześniej zwinęła żagle? - Wójt Białych Błot powinien nam podziękować, że wciąż istniejemy - mówi Tomasz Sobieszczański - i zastanowić się, czy nie lepiej mieć komunikację do Bydgoszczy nieco droższą, ale częściej kursującą i taką, do której gmina nie musi co roku dokładać kilku milionów. Czy nie mają innych, ważniejszych wydatków? - pyta retorycznie. A już za absolutny dumping szef STBusu uznaje 10-złotowe bilety miesięczne dla uczniów z okolic Bydgoszczy.
Zapytałem też Tomasza Sobieszczańskiego, czy sytuacja w MZK nie spowodowała żądań płacowych wśród jego kierowców. - Moi ludzie zarabiają lepiej niż w MZK - odpowiedział - co nie znaczy, że przy takiej inflacji nie należy się im podwyżka. Myślę nad tym...
Kierowcy STBusu, trzymajcie szefa za słowo!
