
Kolejna afera dopingowa w żużlu. Podejrzany mistrz świata!
Maksym Drabik mógł stosować niedozwolone środki dopingujące - to na razie nieoficjalna informacja. Zanosi się na kolejny skandal dopingowy w PGE Ekstralidze.
O skandalu poinformował "Przegląd Sportowy". Co wiemy? Nie chodzi o substancje zabronione, czyli tzw. twardy doping, a jedynie o tzw. wlewkę witaminową. Maksym Drabik wpadł podczas badania antydopingowego przeprowadzonego po drugim meczu finałowym PGE Ekstraligi 22 września.
Drabik sam przyznał się do przyjęcia cztery dni przed meczem wlewki witaminowej. To dozwolone, ale tylko w określonych granicach, limit wynosi 100 ml. Żużlowiec przekroczył je czterokrotnie - informuje "Przegląd Sportowy".
Dochodzenie prowadzi Polska Agencja Antydopingowa POLADA. Drabik przez kilka tygodni ignorował prośby o wyjaśnienia, teraz ma na to kilka dni. Rozprawa zakończy się zapewne jeszcze przed sezonem. Żużlowcowi grożą nawet cztery lata dyskwalifikacji. Niewykluczone, że w takiej sytuacji zostanie odebrany mu tytuł mistrza świata juniorów, który wywalczył w Pardubicach, już po feralnym meczu we wrześniu. Wynik meczu finałowego także zostanie zweryfikowany po potwierdzeniu dopingu, ale w tym wypadku nie ma to większego znaczenia, bo Betard i tak dwumecz finałowy przegrał.
Dla wrocławskiego klubu problemy zaczną się dopiero w kolejnym sezonie, bo Drabik miał być jednym z liderów drużyny. "POLADA nie zawiesiła zawodnika, poprosiła jedynie o dodatkowe wyjaśnienia, w związku z oświadczeniem zawodnika złożonym podczas kontroli antydopingowej o przyjęciu na kilka dni przed zawodami substancji nawadniających organizm. Działanie to zostało zaordynowane przez klubowego lekarza i było podyktowane stanem zdrowia żużlowca" - wyjaśnia Betard w specjalnym oświadczeniu.
INNE AFERY DOPINGOWE W EKSTRALIDZE >>>

Aleksandr Łoktajew
Były żużlowiec Polonii Bydgoszcz wpadł po meczu KS Toruń - Falubaz Zielona Góra na Motoarenie w 2015 roku. Badania wykazało obecność marihuany w organizmie. Rosjanin tłumaczył, że wypalił jointa dwa tygodnie wcześniej na imprezie rodzinnej, ale nikogo to nie przekonało. Dostał rok dyskwalifikacji, od tego czasu już nie wrócił do ekstraligi.

Patryk Dudek
Rok żużel w telewizji oglądał także Patryk Dudek. To była najgłośniejsza afera, bo dotyczyła czołowego polskiego żużlowca. Tym razem badania wykryła metyloheksanaminę w czerwcu 2014 roku. Niewykluczone, że żużlowiec przyjął środek przypadkowo, bo znajduje się w składzie kilku odżywek. To jednak sportowiec jest zawsze odpowiedzialny za to, co używa i lekkomyślność nie jest okolicznością łagodzącą. Roczna przerwa nie załamała kariery zielonogórzanina, który po powrocie na tory został wicemistrzem świata.

Grigorij Łaguta
Najświeższa sprawa to doping Grigirija Łaguty. Rosjanin wpadł w 2017 roku na stosowaniu meldonium, czyli substancji bardzo popularnej wśród rosyjskich sportowców. Żużlowiec został zdyskwalifikowany na 2 lata, wrócił w trakcie ostatniego sezonu i z powodzeniem ścigał się dla Motoru Lublin.
Ta wpadka miała duże znaczenie dla toruńskiego żużla. Bez swojego lidera ROW Rybnik spadł z PGE Ekstraligi, a gdyby nie dyskwalifikacja Łaguty torunianie mogli zostać zdegradowani znacznie wcześniej.