Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kobieta w branży budowlanej. Rozmawiamy z Bożeną Wawrzkowicz

Strona Kobiet
Jestem architektem nie tylko z wykształcenia, ale też zamiłowania. Wiem, że można budować lepiej, z myślą o ludziach i ich potrzebach. To było moje marzenie - mówi Bożena Wawrzkowicz, prezes ARKADA INVEST.

Rozmowa z Bożeną Wawrzkowicz, prezes ARKADA INVEST

Branża budowlana jest uważana za typowo męską.
Rzeczywiście na budowach wciąż pracuje więcej mężczyzn niż kobiet, ale to się powoli zmienia - i bardzo dobrze, bo przecież płeć nie powinna definiować tego, co możemy, a czego nie wolno nam robić. Z zawodu jestem architektem, na początku kariery zajmowałam się projektowaniem między innymi hal przemysłowych, linii produkcyjnych, takich bardzo technicznych rzeczy. Później byłam kierownikiem pracowni projektowej, podlegali mi prawie sami panowie, prowadziłam narady, rozwiązywałam spory, podejmowałam trudne decyzje. Teraz jako prezes zarządzam firmą deweloperską, czyli zajmuję stanowisko jeszcze niedawno uważane za typowo męskie. A przecież jestem kobietą.

I na budowie czuje się Pani dobrze?
Wyśmienicie (śmiech). Nasze inwestycje odwiedzam najczęściej, jak to możliwe.

Nie wyobrażam sobie siedzieć cały dzień za biurkiem, bez kontaktu z budową, pracownikami, ale też miastem i jego klimatem.

Wiem, że w niektórych firmach deweloperskich tak to właśnie wygląda, jednak sama nie chciałabym iść tą drogą, odcinać się, zarządzać w oderwaniu od rzeczywistości, od potrzeb. Dlatego uczestniczę w procesie inwestycyjnym od samego początku, czyli od wyboru działki. Oceniam ją pod kątem lokalizacji, atrakcyjności otoczenia, tego, jakie daje nam możliwości, przygotowuję wstępną koncepcję zabudowy, później współpracuję z zewnętrznymi architektami. No i oczywiście regularnie odwiedzam budowę. Sprawdzam, jak postępują prace, rozmawiam z ludźmi, po prostu trzymam rękę na pulsie. Czuwam też nad wykończeniem, na przykład dobieram płytki albo planuję zieleń dookoła budynku. Zawsze znajdę sobie coś do roboty (śmiech).

Po pracy też?
Jasne! Chodzę na przykład na warsztaty plastyczne, trochę tam malujemy, trochę rysujemy, biorę udział w plenerach fotograficznych, w wolnych chwilach wyszukuję i wspieram młodych artystów. Uwielbiam też przyrodę i podróże. Odwiedzamy z mężem parki narodowe, zachwycamy się wodospadami, nieokiełznaną naturą. Czasem wsiadamy na rower i razem z przyjaciółmi jeździmy po Europie, to są wypady na kilkaset kilometrów, z pełnymi sakwami przypiętymi do bagażników. Można się nieźle zmęczyć, ale to dobre zmęczenie. Jeżeli nadarza się okazja, zwiedzamy też różne miasta - a to Warszawę, Wrocław, Gdańsk, a to Berlin albo Kopenhagę.

Wtedy od razu włącza mi się „architektoniczne oko”, wszędzie wypatruję ciekawych budynków, nowych rozwiązań, patrzę, co się zmienia, jakie są trendy w projektowaniu.

I jakie są?
Trendów jest wiele, ale myślę, że wszystkie łączy… pojęcie przestrzeni. Z jednej strony na znaczeniu zyskują mądrze zaprojektowane, przestronne wnętrza, dużo przeszkleń, tarasy, panoramiczne widoki, żadne tam okno w okno z sąsiadem. Z drugiej - ważne jest też otoczenie budynku, miejsce na odpoczynek, fajna zieleń, ścieżki rowerowe, zadbane chodniki, ławeczki. Infrastruktura dla ludzi, nie dla samochodów.

Centra miast często są zmieniane w strefy wolne od spalin. W Kopenhadze wszędzie bez problemu dojedziemy rowerem, z kolei w Berlinie w śródmieściu buduje się apartamentowce z rowerowniami, za to bez ani jednego miejsca parkingowego!

U nas to wciąż nie do pomyślenia, każdy nowy budynek musi mieć parking podziemny. Myślę, że z czasem to się zmieni. Już teraz Polacy zwracają większą niż kiedyś uwagę na estetykę i funkcjonalność budynku, w którym mieszkają.

Kobieta w branży budowlanej. Rozmawiamy z Bożeną Wawrzkowicz
Tomasz Czachorowski

A na co konkretnie zwracają uwagę bydgoszczanie?
Na pewno na lokalizację - z dobrą komunikacją, terenami zielonymi, ważna jest też odległość do przychodni, przedszkola czy szkoły. W Bydgoszczy cenimy sobie kameralne lokalizacje, miejsca, w których jest cicho, spokojnie, bez samochodów śmigających za oknami. Na przykład w Warszawie nikomu nie przeszkadza mieszkanie przy trasie szybkiego ruchu - u nas taka lokalizacja by nie przeszła. O tym wszystkim trzeba wiedzieć, jeżeli chce się postawić fajny budynek. Konieczna jest znajomość miasta i jego mieszkańców - co lubią, na co zwracają uwagę, jakie aspekty są dla nich istotne, które dzielnice cieszą się popularnością. W Bydgoszczy taką bardzo ciekawą i topową dzielnicą są Bartodzieje - położone praktycznie w samym centrum, a mimo to z dala od zgiełku, z zieloną enklawą nad Balatonem i własnym ryneczkiem ze zdrowymi, lokalnymi produktami, świeżymi owocami oraz warzywami. Sama bardzo lubię tę okolicę.

Dlatego to właśnie na Bartodziejach powstała Państwa pierwsza inwestycja?
To było dwadzieścia lat temu. Aż trudno uwierzyć, że minęło już tyle czasu (śmiech). Ale tak, zgadza się, od początku działalności jesteśmy silnie związani z Bartodziejami. Nasz pierwszy budynek - Słoneczna Arkada - powstał na ul. Gajowej. Wtedy to było coś nowego i przełomowego: garaż podziemny, zieleń na dachu, nietuzinkowa architektura, wyróżniająca się na tle spółdzielczej wielkiej płyty. Mieszkania rozeszły się w mgnieniu oka. A najbardziej cieszy mnie, że po tylu latach Słoneczna Arkada wciąż dobrze wygląda i jest doceniana przez mieszkańców. To dla nas najważniejsze.

Skoro już o początkach firmy mowa… Skąd pomysł na taką działalność?
Pod koniec lat 90. pracowałam w biurze projektowym, mąż prowadził firmę produkcyjną w innej branży, a budowaniem w Bydgoszczy zajmowały się głównie spółdzielnie.

Ciężko mi było patrzeć na te seryjne, klockowate, smutne bloki i wieżowce - jestem architektem nie tylko z wykształcenia, ale też zamiłowania, wiem, że można budować lepiej, nowocześniej, z myślą o ludziach.

Tego chciałam. Porozmawiałam z mężem i postanowiliśmy spróbować. Pierwsze projekty były olbrzymim wyzwaniem, zainwestowaliśmy wszystkie oszczędności, zaryzykowaliśmy - i to ryzyko się opłaciło. Pokazaliśmy, że inne podejście jest możliwe. Nadal jesteśmy niedużą firmą rodzinną, ale bardzo się wspieramy, poszukujemy ciekawych rozwiązań, wyznaczamy trendy i stawiamy na ludzi z pasją.

Kobieta w branży budowlanej. Rozmawiamy z Bożeną Wawrzkowicz
Tomasz Czachorowski

Co wyróżnia Państwa firmę spośród innych firm deweloperskich w regionie?
Na pewno atrakcyjne lokalizacje. Do tego różnorodność budynków - każdy nasz projekt jest inny, wyjątkowy, mamy inwestycje kameralne i budowane z rozmachem, w centrum i pod miastem, mieszkalne i biurowe. Wszystko to w nowatorskiej architektonicznej formie, bo zatrudniamy wybitnych projektantów - z Bydgoszczy, Sopotu czy Warszawy. I bardzo, ale to bardzo stawiamy na jakość - to pokazaliśmy już przy naszej pierwszej inwestycji na Bartodziejach.

Tutaj też powstały kolejne Państwa inwestycje.
Na Bartodziejach wybudowaliśmy świetnie przyjęty przez bydgoszczan kompleks mieszkalny Atrium Park, nowoczesny, z ciekawą, nietuzinkową architekturą i zachwycającymi widokami z okien. Kawałek dalej, przy Balatonie, powstała z kolei kameralna Villa Polanka. Sami w niej zresztą mieszkamy…

I jak? Dobrze się mieszka w wybudowanym przez siebie domu?
Bardzo dobrze (śmiech). Ja w ogóle wychodzę z założenia, że trzeba budować tak, żeby nie wstydzić się efektu końcowego. Dlatego za każdym razem budujemy jak dla siebie, czyli z sercem. Fajny projekt, dobre biuro architektoniczne, sprawdzeni podwykonawcy, najlepszej jakości materiały, izolacje, ocieplenia, okna, wykończenie klatek schodowych, tereny zielone - na niczym nie oszczędzamy. Wiemy, że zakup mieszkania nie jest inwestycją na rok, dwa czy pięć, a na całe życie, może nawet na kilka pokoleń. Wszystko musi więc być dopracowane, dopięte na ostatni guzik.

Blok oddawany do użytku nie może być tylko kolorową i ładną wydmuszką, czymś, co zaraz się popsuje, będzie przeciekać, generować duże koszty - to musi być prawdziwy dom. Miejsce do życia.

Na Bartodziejach powstaje też Państwa najnowsza inwestycja - Balaton Apartamenty.
To wyjątkowy projekt. Uwagę zwraca przede wszystkim jego lokalizacja oraz odważna architektura: wielowymiarowa, kaskadowa fasada, duże okna, przestronne loggie, rozmieszczone w taki sposób, żeby zapewnić mieszkańcom poczucie prywatności. Podczas projektowania naszym słowem kluczem była „równowaga”. Równowaga pomiędzy nowoczesność i tradycją, miastem i naturą, przytulnością i przestrzenią. Nad koncepcją tej inwestycji spędziliśmy bardzo dużo czasu, a do jej zaprojektowania wybraliśmy renomowane biuro architektoniczne BDM’A z Warszawy. Pierwsi mieszkańcy zawitają do Balaton Apartamentów już na początku przyszłego roku. Nie mogę się doczekać. Mam nadzieję, że im się spodoba!

Ale budujecie nie tylko na Bartodziejach. Które inwestycje szczególnie zapadły Pani w pamięć?
Warto wspomnieć chociażby zabytkową Villę Arkada na ul. Kozietulskiego oraz lofty Arkada Park, które powstały na terenie XIX-wiecznej pralni wojskowej. Wykorzystanie historycznej zabudowy pozwoliło stworzyć miejsce niezwykłe, wyróżniające się na mapie Bydgoszczy swoim industrialnym klimatem. Innym ciekawym projektem jest wciąż rozwijająca się Arkadia w Niemczu. To idealna lokalizacja dla osób, które chcą mieć dostęp do miejskiej infrastruktury, a przy tym cenią przestrzeń, przyrodę, spacery i wycieczki rowerowe. Poza inwestycjami mieszkaniowymi ostatnio oddaliśmy też do użytku nowoczesny biurowiec przy ul. Fordońskiej. Jest tego dużo. I będzie więcej.

Są już plany na nowe inwestycje?
Teraz intensywnie pracujemy nad Balaton Apartamenty, niedługo skończymy też Horyzont 2 na ul. Białogardzkiej - to projekt, który architektonicznie nawiązuje do bardzo lubianego Horyzontu przy ul. Szpitalnej. Planujemy również inwestycje w Fordonie i na ul. Gołębiej na Górzyskowie. Podsumowując - planów jest dużo. Nie będziemy się nudzić (śmiech).

Na koniec pytanie - co najbardziej lubi Pani w swojej pracy?
Chyba to, że pozwala mi połączyć wiele różnych działań i pasji. Jako architekt nadzoruję zewnętrznych architektów, podsuwam rozwiązania, mówię, co jest możliwe, co poprawić, na co zwrócić uwagę. Dbam o to, żeby nasze budynki były jak najlepsze. Myślę, że w firmie deweloperskiej zawsze powinna być taka osoba, która zna się na architekturze i projektowaniu - to daje zupełnie inne, szersze spojrzenie na całą inwestycję. Zajmuję się jednak nie tylko architekturą i z tego też się cieszę.

Jako szefowa mogę wspierać pracownice i pracowników, pokazywać innym kobietom, że płeć nie jest ograniczeniem. My, kobiety, mamy prawo robić to, co chcemy. Mamy prawo realizować swoje marzenia. I to jest fantastyczne.

Bożena Wawrzkowicz

Z wykształcenia architektka, prezes bydgoskiej firmy deweloperskiej Arkada Invest, członkini bydgoskiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich oraz wiceprezes Nadwiślańskiego Związku Przedsiębiorców Lewiatan. Prywatnie miłośniczka sztuki, podróży i jazdy na rowerze

Kobieta w branży budowlanej. Rozmawiamy z Bożeną Wawrzkowicz
Tomasz Czachorowski
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co włożyć, a czego unikać w koszyku wielkanocnym?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera