Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klub Pacjenta ze schizofrenią może być zamknięty. Wszystko przez składki na ZUS, płacone z opóźnieniem

Katarzyna Piojda
Schizofrenia należy do chorób psychicznych o podłożu biologicznym, dochodzi do zaburzeń myślenia i spostrzegania, urojeniowego odbierania rzeczywistości, halucynacji
Schizofrenia należy do chorób psychicznych o podłożu biologicznym, dochodzi do zaburzeń myślenia i spostrzegania, urojeniowego odbierania rzeczywistości, halucynacji Fot. Piotr Krzyżanowski/Polskapresse/zdjęcie ilustracyjne
- Tu nie o pieniądze chodzi, lecz o naszych pacjentów. To nie my, prowadzący klub, ucierpimy przez jego likwidację, ale nasi podopieczni - mówi prezes Fundacji Przystań Nadziei.

Wiele lat temu pewien młody człowiek zgłosił się do szpitala. Prosił o umieszczenie go na oddziale psychiatrycznym. Tyle, że nie było powodów, aby go na ten oddział skierować. Okazało się, że mężczyźnie tak bardzo doskwiera samotność, że szuka swojego miejsca wśród ludzi, nawet w szpitalu.

Ta historia stała się początkiem myśli o powstaniu w Bydgoszczy placówki dla osób cierpiących na schizofrenię. Schizofrenia to choroba, w której dochodzi do zaburzeń myślenia i spostrzegania, urojeniowego odbierania rzeczywistości, halucynacji.
W 2002 roku powstał Klub Pacjenta Fundacji Przystań Nadziei. Należy do niego 60 osób. W zajęciach, w siedzibie przy ul. Bohaterów Kragujewca na Wyżynach, spotyka się połowa członków, czasem trochę więcej.

Piękne umysły

Chorzy na schizofrenię, ich rodziny oraz wolontariusze przychodzą od poniedziałku do piątku na zajęcia plastyczne, muzyczne i warsztaty kulinarne. Tutaj każdy czuje się potrzebny – bo jest potrzebny. Klubowicze tworzą jedną, wielką rodzinę. Teraz tej nietypowej rodzinie grozi rozłam.

Fundacja nie jest przedsiębiorstwem, więc nie ma regularnych dochodów. - Utrzymujemy się przede wszystkim z darowizn i wpływów z tytułu 1 procenta – mówi dr Maria Linka, prezes fundacji, zarazem psychiatra.

W swoim czasie Klub posiadał filie w Mroczy i w Inowrocławiu. W tych trzech placówkach Fundacja zatrudnia kilka osób, zatem koszty – niejako – pracownicze trzeba było ponosić. - Zdarzało się, że nasza księgowa z opóźnieniem przekazywała składki do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych – przyznaje pani prezes. - Składki te jednak były regulowane. Mamy zaświadczenie z ZUS, że nie posiadamy żadnych zaległości.

Wezwania do zapłaty

Jesienią 2018 roku zarząd fundacji dostał pierwsze wezwanie z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. - Chodziło o opóźnione wpłaty składek na ubezpieczenia za 2008 rok, a więc 10 lat wstecz – kontynuuje dr Maria Linka. - PFRON stwierdził, że w związku z tymi opóźnieniami, musimy zwrócić mu około 6 tysięcy złotych dotacji.

2 miesiące po tym przyszło kolejne wezwanie. - Tym razem PFRON domagał się 130 tys. zł z odsetkami za składki zusowskie wpłacone po terminie w latach 2012-2017 – informuje dalej pani prezes.

Od tych wezwań zarząd odwołał się bez pomocy prawnika, na co nie było żadnej odpowiedzi z PFRON. - W ślad za wezwaniami pojawiły się decyzje administracyjne zobowiązujące do zapłaty: pierwsza z 21.12.2018 dotycząca roku 2008 i druga z 28.03.2019 w sprawie opóźnień z lat 2012-2017. Z tym, że o tej drugiej decyzji dowiedzieliśmy się grubo (dosłownie rok) po fakcie, a więc po czasie, w jakim moglibyśmy się odwołać. Do teraz nie zostało wyjaśnione, kto odebrał awiza w sprawie korespondencji, adresowanej do nas.

Fundacja twierdzi, że nie powinna zwracać kwot do PFRON, ponieważ zaległości względem ZUS zostały spłacone. Państwowy Fundusz obstaje przy swoim. Powołuje się na przepisy Ustawy o rehabilitacji, która mówi o tym, że „kwota miesięcznego dofinansowania nie może przekroczyć kwoty 90 procent faktycznie i terminowo poniesionych miesięcznych kosztów płacy”. Kwota widniejąca na upomnieniu to prawie 180 tys. zł. Do zapłaty w ciągu 7 dni, a to pismo z maja 2019.

Pieniądze nie dla podopiecznych

- Nie mamy pieniędzy na zwrot dofinansowania – podkreśla szefowa Klubu Pacjenta Fundacji Przystań Nadziei. - Dział egzekucji urzędu skarbowego zajął nasze konto. Jest kompletnie puste. Skarbówka wzięła nawet pieniądze od darczyńcy, przelew wysokości 12 tysięcy złotych, przekazanych na rzecz naszych podopiecznych.

Dr Linka zaznacza: - Lokal, w którym mieści się klub, jest nam użyczony przez miasto. W czasach koronawirusa nie mamy typowych zajęć. Prosiliśmy o zwolnienie z opłat za media. To 1700 złotych miesięcznie. W naszej i tak trudnej sytuacji to sporo. Musimy płacić, chociaż tych mediów nie używamy. To dlatego, że w lokalu nie ma osobnych liczników, zatem opłaty rozkładają się na wszystkich użytkowników budynku.

Pani doktor podkreśla na koniec: - Likwidacja klubu to nie tylko zamknięcie pomieszczeń. Ten klub tworzą chorzy ludzie i to na nich nam zależy.

Smaki Kujaw i Pomorza SEZON 2 ODC 16

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Klub Pacjenta ze schizofrenią może być zamknięty. Wszystko przez składki na ZUS, płacone z opóźnieniem - Gazeta Pomorska