Klient płacił kartą. Okazało się, że transakcja nie przeszła. Kto ureguluje rachunek?

Mężczyzna zaprosił ponad 20 osób do restauracji w Bydgoszczy. Zamówił obiad dla wszystkich, a gdy po obiedzie przyszło do płacenia, tenże klient posłużył się kartą. Dopiero po wyjściu gości pracownicy obsługi zauważyli, że płatność nie przeszła. To prawdopodobnie nie sprawka klienta, lecz urządzenia. Minus taki, że kelnerka obsługująca stolik - chociaż to jej obowiązek - nie zwróciła uwagi, czy płatność została zrealizowana.

Kelnerzy nie znają klienta i nie wiedzą, jak go teraz namierzyć. Kadra lokalu wstawiła ogłoszenie, w którym prosi o pomoc w znalezieniu osób, które tego dnia jadły obiad w lokalu. Jeżeli klient nie zapłaci, koszty posiłku będzie musiała pokryć kelnerka. Koleżanki i koledzy z pracy solidaryzują się z nią. Rozpoczęli zbiórkę pieniędzy, żeby dziewczyna nie musiała płacić za całość z własnej kieszeni.

Na razie klient sam się nie zgłosił, nie został też wytypowany. Internauci dzielą się pomysłami z zatrudnionymi w restauracji.

- Na policję trzeba zgłosić - przekonywali jedni. Drudzy podpowiadali natomiast: - Może da się zadzwonić do obsługi terminala/banku i obciążyć tymi kosztami właściciela karty.

Podobne historie płatnicze chodzą po ludziach z regionu. Często to jednak przypadki, w których klienci celowo omijają płatność. Tak było w sklepie w Inowrocławiu. Kamery zarejestrowały, jak pewien mężczyzn płaci za towar w kasie samoobsługowej. Podszedł do niego drugi mężczyzna. Trzymał walizkę z młotowiertarką, wartą ponad 1000 złotych. Pierwszy pan przyłożył czytnik skanujący kod walizki i go odłożył. Drugi udawał, że obsługuje ekran dotykowy kasy. Obaj zachowywali się nerwowo. Potem też obaj z walizką ruszyli do wyjścia. Zostali zatrzymani przez personel sklepu pod zarzutem kradzieży.

Kierowca, który zatankował prawie 186 litrów oleju napędowego na stacji paliw pod Strzelnem (powiat mogileński) nawet nie udawał, że płaci. Odjechał. Policja go szukała.
Dwóch młodych mieszkańców Rypina w paru sklepach płaciło kartą zbliżeniową. Byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że posługiwali się cudzą kartą. Wpadli w ręce policji.
Stajemy się coraz bardziej bezgotówkowi. To znaczy: coraz częściej wybieramy płacenie kartą lub płatności mobilne przy pomocy smartfona. Tak nam wygodniej. W pandemii ten trend z oczywistych względów się nasilił, ale koronawirus odszedł, a płatności kartą wciąż dokonujemy.

Z bankowych aplikacji mobilnych korzysta statystycznie co 3. Polak.

- Jakiś czas temu nowością było to, że mogliśmy udać się na zakupy bez gotówki, mając w portfelu tylko kartę - podkreślał Leszek Zięba ze Związku Firm Pośrednictwa Finansowego. - Dziś wystarczy smartfon. Jeżeli mamy na nim zainstalowaną aplikację naszego banku, możemy zawsze szybko sprawdzić stan konta, ale także zapłacić zbliżeniowo.

Płatność zbliżeniowa za pośrednictwem telefonu to transakcja bezgotówkowa. Działa podobnie, jak płacenie zbliżeniowe kartą. - Musimy posiadać zainstalowaną aplikację banku, który pozwala na taką metodę płacenia. Kojarzymy ją z naszą fizyczną kartą płatniczą. Podczas zakupów wystarczy, że zbliżymy telefon do terminala, a pieniądze z naszego konta są automatyczne przekazywane odbiorcy. Jeżeli transakcja obejmuje kwotę poniżej 100 zł, zazwyczaj nie musimy jej potwierdzać. Jeżeli przekracza tę sumę, to płatność trzeba zatwierdzić, wpisując PIN.

Niektórzy bydgoszczanie, słysząc o incydencie w tutejszej restauracji, mówią: - Trzeba współczuć pracownikom, ale jednocześnie pogratulować im tego, jak zgranym są zespołem.