Chodzi o przedszkole w Kleosinie, dokąd trafiają dzieci z okolicznych miejscowości. Od kilku dni w nich wrze. – Co z naszymi dziećmi? Czy w przedszkolu potrzebna jest dezynfekcja? Czy przedszkole podejmuje jakieś kroki, by zminimalizować ryzyko rozprzestrzeniania się zakażenia? Dlaczego nigdzie nie ma żadnych informacji? Przecież ta przedszkolanka źle się czuła już od tygodnia, a chodziła do pracy... – denerwują się rodzice.
AKTUALIZACJA: Kleosin. Zmarła przedszkolanka zarażona pneumokokami. Sanepid: dzieci są bezpieczne
Informacje, owszem, są, na stronie internetowej przedszkola. Jednak bardzo lapidarne. Dyrekcja odsyła wszystkich zaniepokojonych rodziców do lekarza rodzinnego w przychodni w Kleosinie. Tam mają uzyskać wszelkie informacje dotyczące bakterii. I zamieszcza pismo z sanepidu, w którym Elżbieta Stella Radiukiewicz, zastępczyni powiatowego inspektora sanitarnego, pisze, że człowiek jest jedynym rezerwuarem meningokoków, a bakterie te poza organizmem ludzkim szybko giną. Dlatego też działania profilaktyczne jak zamykanie czy dezynfekcja obiektów są bezzasadne.
Czytaj też: Wyciek gazu przy przedszkolu na Broniewskiego. Strażacy i gazownicy walczyli z wyciekiem
Teresa Kozłowska, dyrektorka przedszkola, przedstawia natomiast swoją wersję. Mówi, że nauczycielka w piątek przyszła do pracy, ale po dwóch godzinach z niej wyszła, bo dostała gorączki. Miała iść do lekarza. Później sanepid powiadomił ją o tym, że nauczycielka zmarła. Dzieci, które miały z nią kontakt, i personel, dostały antybiotyk. I to wszystko. Przedszkole może działać już tak, jak zwykle.