https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kłamstwo, które może zabić

Grażyna Ostropolska
Józef Podzielny, niesłusznie oskarżony o molesto-wanie i gwałty na nieletniej wnuczce, spędził w areszcie półtora roku. Teraz domaga się półmilionowego odszkodowania i zadośćuczynienia za swoje cierpienia.

Józef Podzielny, niesłusznie oskarżony o molesto-wanie i gwałty na nieletniej wnuczce, spędził w areszcie półtora roku. Teraz domaga się półmilionowego odszkodowania i zadośćuczynienia za swoje cierpienia.

<!** Image 2 align=right alt="Image 180169" sub="rys. Łukasz Ciaciuch">Wyrok uniewinniający usłyszał w lutym ubiegłego roku. Powinien się cieszyć, ale nie jest w stanie. Bierze leki na depresję, nie wychodzi z domu. Ma syndrom wykluczenia. We wsi wytykają go palcami. - Kto go tam wie, może i gwałcił wnuczkę po pijaku - spekulują. Sąd Józefa uniewinnia, a wieś feruje własne wyroki. Podzieliła się też wielopokoleniowa rodzina Podzielnych. Do niedawna wszyscy żyli w zgodzie. Dziś buzuje w nich poczucie krzywdy, pojawiają wzajemne pretensje.

Gdy w styczniu 2007 roku Podzielnego aresztowano, wieś huczała od plotek. Informację o tym, że prawie 60-letni Józef gwałcił swoją wnuczkę Dominikę, dzieci przyniosły ze szkoły. Domniemana ofiara zwierzyła się paru koleżankom i to wystarczyło, by stugębna plotka zrobiła z Józefa zwyrodnialca. To było bardziej ekscytujące niż inne wersje wydarzeń. Dominika opuściła się w nauce, groziła jej jedynka z fizyki, więc by odwrócić od tego uwagę, poszła w dniu wywiadówki do szkolnego pedagoga z informacją, że była molestowana i gwałcona przez dziadka - to jedna z nich. Drugą powtórzyła w sądzie kuzynka rzekomej ofiary. - Dominika powiedziała mi, że pomówiła dziadka, by być...

w centrum zainteresowania

- Chciała, żeby całe otoczenie bardziej się nią interesowało i żeby rodzice zwracali na nią większą uwagę - zeznała Alicja.

<!** reklama>Pół roku przed aresztowaniem dziadka 14-letnia Dominika zwierzała się Michałowi, swojemu starszemu o rok chłopakowi. - Było to w wakacje, w domu naszej koleżanki. Dominika poprosiła mnie na bok i powiedziała, że ją dziadek zgwałcił. Mówiła, że była wtedy bardzo młoda, miała 4 lub 5 lat. Mówiła, że gdy się obudziła, to dziadek jej to robił i wtedy wszedł jej ojciec i wszystko widział - tak Michał zeznał w sądzie. Nie uwierzył jej, bo... - Mówiąc o tym uśmiechała się, a moim zdaniem, osoba zgwałcona tak się nie zachowuje.

Podobnie zeznawała Mariola, jedna z bliskich koleżanek Dominiki. - Ona nie zachowuje się jak osoba molestowana i gwałcona. Chodzi na dyskoteki, nie boi się wychodzić wieczorami, chce poznać nowego chłopaka - stwierdziła.

Za to Agata, druga z przyjaciółek Dominiki do dziś jej wierzy. To ona tuż po tym, jak Dominika opowiedziała jej, że była gwałcona przez dziadka i myśli o samobójstwie, poszła z nią do szkolnego pedagoga. Słyszała, jak przyjaciółka opowiada o dziadku, który obiecywał jej 2 zł, zamykał w swoim pokoju, rozbierał i dotykał w intymne miejsca.

- Dominika mówiła, że krótko po swojej komunii spędzała w domu dziadka wakacje i wtedy on dokonywał na niej gwałtów. Nie pamiętam, czy miał to być jeden gwałt, czy kilka. Dziewczyna...

była zdenerwowana, płakała

- Poinformowałam ją, że musimy o tym powiadomić jej rodziców i policję - zeznała szkolna pedagog. A psycholog, z którym Dominika odbyła wtedy długą rozmowę, zapamiętał, że... - Pojechała z dziadkiem i koleżanką rowerem za miasto, tam dziadek proponował Dominice zdejmowanie odzieży i dotykanie miejsc intymnych, a ona bała się odmówić. Mówiła mi, że nocą w domu dziadek robił jej to samo. Spytałem, czy doszło do stosunku. Powiedziała, że tak - zeznał na rozprawie.

Pierwsze zeznania Dominiki obfitowały w drastyczne szczegóły. Wynikało z nich, że od 8 do 12 roku życia dziewczynka była gwałcona. Dziadek czekał, aż wszyscy zasną i albo przychodził do jej łóżka, albo znosił ją z piętra do swojego pokoju. Raz nawet położył się między nią a jej młodszą kuzynką Sylwią i próbował je rozbierać. Sylwia tego nie potwierdziła, a żona, córki, synowie i wnuki Józefa Podzielnego zgodnie przekonywali sąd, że Dominika zmyśla. Żadne z nich nie było molestowane i nigdy nie dostrzegło u „dziadka” dewiacji. Tłumaczyli, że w jednym wiejskim domu dziadków od lat mieszkają trzy pokolenia Podzielnych i nie jest możliwe, by ktoś nie zauważył dziwnych zachowań dziadka. - Wszystkie wnuki go lubią, a on po równo obdziela je słodyczami i drobnymi pieniążkami - zeznawali w sądzie. Krótko po aresztowaniu Podzielnego, Dominika wraz z rodzicami wyniosła się z jego domu, a cztery miesiące później...

zmieniła swoje zeznania

- Skłamałam, bo myślałam, że to wszystko usprawiedliwi moje problemy w nauce. To był jedyny powód. Nie wiem, dlaczego wskazałam dziadka jako tę osobę, która mi miała wyrządzić krzywdę. Nie wiem, dlaczego go oskarżyłam. Zaprzyjaźniłam z panią pedagog i postanowiłam jej o tym powiedzieć. Teraz już nie mam z nią takich dobrych relacji - oświadczyła w prokuraturze.

Jej koleżanka Agata jest przekonana, że to rodzina namówiła Dominikę do zmiany zeznań. - Mówiła mi, że rodzice są na nią źli, iż zrobiła taki szum w rodzinie i że się za nią wstydzą, więc chyba odwoła zeznania - wspomina.

Podobną opinię na temat zmiany zeznań uczennicy wyrazili: szkolna pedagog i psycholog. Przełomowe dla sprawy miało być zbadanie dziewczynki przez ginekologa, ale i ono nie dostarczyło dostatecznych dowodów na jej deflorację. Świeżego uszkodzenia błony dziewiczej nie stwierdzono, a pewien ubytek śluzówki może, ale nie musi być następstwem urazu - brzmiała pierwsza diagnoza. Kolejna, sporządzona przez biegłych, też nie dała wystarczającego dowodu na zgwałcenie wnuczki przez dziadka. Wydawało się, że sąd będzie w wyrokowaniu nadzwyczaj ostrożny, ale ten wymierzył Józefowi Podzielnemu...

cztery lata więzienia

Sąd Rejonowy uznał, że zebrany materiał dowodowy wykazał, iż oskarżony dopuścił się seksualnego obcowania z nieletnią. Powołał się na zeznania tych, którym Dominika mówiła o molestowaniu i gwałceniu przez dziadka i uznał, że „z uwagi na wiek pokrzywdzonej nie można przyjąć, że byłaby ona w stanie okłamać w sposób zimny i wyrachowany tylu osób”. Nie dopatrzył się też powodów, dla których dziewczynka miałaby bezpodstawnie oskarżać dziadka lub kłamać, aby odciągnąć uwagę rodziców od złych wyników w nauce, o których ci i tak wiedzieli.

Sąd Okręgowy w Bydgoszczy, do którego adwokat oskarżonego wniósł apelację, nie pozostawił na tym rozstrzygnięciu suchej nitki. Zarzucił wydającym wyrok: powierzchowność, brak refleksji i branie pod uwagę tylko tych okoliczności, które przystawały do tezy o winie oskarżonego.

Sprawa wróciła do Sądu Rejonowego (w powiatowym mieście) do ponownego rozpatrzenia. W lutym 2010 roku zapadł wyrok uniewinniający Józefa Podzielnego od zarzutu gwałtu i molestowania wnuczki. Był wtedy od pół roku na wolności, bo wcześniej sąd odrzucał jego wnioski o zwolnienie z aresztu, uzasadniając to obawą matactwa i wywierania presji na wnuczce. Spędził w Zakładzie Karnym w Potulicach półtora roku. W walce z depresją pomagały mu konsultacje z psychiatrą. Przywożony w kajdankach na rozprawy konsekwentnie nie przyznawał się do postawionych mu zarzutów.

- Nigdy nie zgwałciłem, ani nie molestowałem mojej wnuczki Dominiki. Nigdy nie wchodziłem wieczorami do jej pokoju i nie przypominam sobie, bym był z nią kiedykolwiek sam na sam w domu. Zdarzało się, że chwyciłem ją za rękę lub ramię, pogłaskałem po głowie i to wszystko. Nie wiem, dlaczego ona mnie oskarża - oświadczał.

Jest człowiekiem prostym i małomównym. Kiedyś Józef nie stronił od alkoholu i chętnie chadzał z kolegami na piwo. - Dziś wszyscy się od niego odwrócili. Siedzi zamknięty w swoim pokoju i z nikim nie rozmawia, a i my doświadczamy ludzkiej niechęci i upokorzeń - dowodzi w sądzie rodzina Podzielnych.

Sąd Okręgowy w Bydgoszczy rozstrzyga właśnie pozew pana Józefa o odszkodowanie i zadośćuczynienie za niesłuszne tymczasowe aresztowanie. Mecenas Małgorzata Gliwa, pełnomocnik procesowy Józefa Podzielnego, domaga się zasądzenia na rzecz swego klienta 400 tys. zł zadośćuczynienia z tytułu zastosowania wobec niego niesłusznego, półtorarocznego aresztu. Żąda też, by zasądzono mu 100 tys. zł odszkodowania z racji uszczerbku na zdrowiu. Nie uważa tych żądań za wygórowane.

- To było dla mojego klienta bardzo traumatyczne przeżycie, a krzywdę, jaką mu wyrządzono, trudno zmierzyć i wycenić - mówi. <

PS Personalia bohaterów zostały zmienione.


Warto wiedzieć

Takie pomyłki mogą sporo kosztować

Teoria zakłada, że winę oskarżonego trzeba wykazać ponad wszelką wątpliwość, w praktyce o wyroku przesądza prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa i sumienie sędziego. Statystyki dowodzą, że nawet co dziesiąty wyrok może być obarczony pomyłką. A te mogą kosztować.

Rekordowe odszkodowanie zasądzono w Kalifornii. Władze Long Beach, jako zwierzchnik miejscowej policji, musiały wypłacić 8 mln dolarów odszkodowania Thomasowi Lee Goldsteinowi, który spędził w więzieniu 24 lata na podstawie fałszywych zeznań podstawionego przez policję świadka.

W Polsce za niesłuszne wyroki płaci Skarb Państwa. W ub. roku musiał wypłacić 300 tys. zł odszkodowania i 15 tys. zł zadośćuczynienia Tomaszowi K. spod Malborka, który pomyłkowo skazany za morderstwo 10-latka, spędził w celi 4 lata; był tam gwałcony i bity. Prawdziwy morderca sam przyznał się do winy.

__

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

m
maja
nie zrozumie co siedzi we lbie 14 letniej dziewczyny aby oskarzyc swojego dziadka o molestowanie karac karac i jeszcze raz karac rodzicow i te idiotke nie z pieniedzy podatnika niech rodzice a pozniej sama pannica placi za krzywde
j
jan
ale to rodzice malej zdziry powinni zaplacic i to wszystko tylko malej zdzirze przychodza takie pomysly aby swojego dziadka oskarzyc o molestowanie
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski