Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kino "Orzeł" wkracza w nowy rok [wywiad]

Redakcja
26 i 27 stycznia rusza nowy cykl kina "Orzeł" tym razem poświęcony filmom z Czech. To dobra okazja, by podsumować poprzedni rok pracy kina i zapytać, co dalej.

26 i 27 stycznia rusza nowy cykl kina "Orzeł" pt. "Świat Movie - Czechy", tym razem poświęcony filmom z Czech. To dobra okazja, by podsumować poprzedni rok pracy kina i zapytać, co dalej.


<!** Image 4 align=none alt="Image 204080" sub="fot. materiały MCK">


Kino "Orzeł" to pomysł, który ma przywrócić miastu klimat kin studyjnych sprzed lat. Instytucja wpleciona w strukturę Miejskiego Centrum Kultury stara się jak może, by pozyskać widzów i zachęcać do poznawania repertuaru, którego próżno szukać w multipleksach. 17 marca minie okrągły rok od chwili, kiedy kino studyjne znów działa w Bydgoszczy. Do tego czasu jeszcze trochę. My jednak już teraz pytamy o to, co udało się zrobić przez te 10 miesięcy i co nas czeka w przyszłości. Na nasze pytania odpowiada kierownik kina, Arkadiusz Hapka. 

Od kiedy jesteś kierownikiem kina "Orzeł"? 

Od pierwszego października ubiegłego roku.

Jak oceniasz rozwój kina od czasu jego ponownych narodzin w marcu ubiegłego roku?

To był bardzo intensywny rok. Staraliśmy się razem z Remigiuszem Zawadzkim, który jest kuratorem Pracowni Kino i Film, którego częścią jest kino Orzeł, budować repertuar i działalność filmowo-kinową w Bydgoszczy. Nie wiem, czy zostało to gdzieś zauważone, ale chyba tak. Widać to po ilości osób przychodzących na seanse.

No właśnie. Jak Wasze działania przełożyły się na frekwencję?

Wystartowaliśmy w dość niezręcznym dla przemysłu kinowego momencie. Druga połowa marca to w zasadzie końcówka sezonu kinowego. W Polsce czy na świecie trwa on mniej więcej od września  i października do marca, kwietnia. Reszta roku to tak naprawdę sezon ogórkowy. Jest mniejsza ilość premier, mniej osób przychodzi do kina. Robi się coraz cieplej, ludzie wolą chodzić na spacery niż oglądać filmy. Jak wspomniałem, wystartowaliśmy pod koniec tego sezonu, dlatego też na początku było to dla nas trochę niezręczne. Potem przyszły wakacje, czyli okres bardzo trudny dla kina. Naszą odpowiedzią była bardzo duża liczba seansów plenerowych. Zorganizowaliśmy ich naprawdę sporo. Wystarczy wspomnieć o cyklu „Duchamperie" (cykl letnich imprez w parku Witosa, realizowanych przez Fundację Nowa Sztuka Wet Music oraz Miejskie Centrum Kultury – przyp. red.), podczas którego byliśmy obecni. Udało się nam zorganizować dwa seanse tygodniowo. Byliśmy też przed Mózgiem w ramach „Letniego Projektora Mózgu”. Pokazaliśmy kilka spektakli z cyklu „Teatr Telewizji”. Ważną rzeczą był projekt „Opowiem wam bajkę” - byliśmy jedyną instytucją kulturalną w mieście, która uhonorowała 68. rocznicę Powstania Warszawskiego. Nikt inny nie podjął tego tematu. Te seanse cieszyły się bardzo dużą popularnością. Na niektóre pokazy potrafiło przyjść 500 – 600 osób. W parku Witosa na pokazie filmu „Nietykalni” zajęty był prawie cały amfiteatr. Poza tym zorganizowaliśmy seanse podwórkowe, które wpisują się w kulturową rewitalizację Śródmieścia. Połączone z warsztatami filmowymi były przyczynkiem do poznania się sąsiadów, do budowania lokalnych więzi i cieszyły się sporą popularnością. Łącznie w lipcu i sierpniu przez pokazy plenerowe przewinęło się ponad 2000 osób. 

<!** Image 3 align=none alt="Image 204078" sub="fot. Anna Soporowska">

Jednak jakiś czas potem w mediach pojawiły się pod waszym adresem ataki, że oferta jest zbyt uboga i nie trafia w gusta mieszkańców?

W zasadzie był to jeden krytyczny tekst. Autor najwidoczniej nie do końca orientował się w temacie, który opisywał. Wiadomo, że media obecnie nastawione są bardziej na tematy kontrowersyjne i czasem jest tak, że sztucznie tworzy się problem. Wracając do samego tekstu, to dotykał on tylko wycinka naszej działalności, czyli letnich maratonów nocnych w kinie Orzeł, skupiających się na podsumowywaniu jakiegoś wybranego tematu w kinie. Tak było w przypadku pokazu pt. „Gorący towar”, który skupiał się na najciekawszych debiutach filmowych ostatnich lat. Tak też było z retrospektywą „Obcego” w czasie, kiedy na ekrany multipleksów wchodził ostatni film Ridleya Scotta pt. „Prometeusz”. Pokazaliśmy również retrospektywę Wojtka Smarzowskiego. Na postawie tych tytułów autor wysnuł nieuzasadniony wniosek, że gramy stare filmy, które pojawiły się już w telewizji, na dodatek adresowane do małej grupy odbiorców. Tak naprawdę maratony to mały, uzupełniający element oferty kina Orzeł, które jest mocno skupione na premierach. Nie mamy się czego wstydzić, jeśli chodzi o ilość pokazywanych filmów. Do tej pory udało się nam wyświetlić 150 różnych tytułów.

<!** reklama>

Jak to się ma do innych tego typu kin w Polsce?

Nie mam porównania poza Kinem Tumult, które także programowałem, oraz kinem Moment, które stworzyłem, ale jest to, licząc w miesiącu, kilkanaście różnych filmów. Trzeba też pamiętać, że w sali kinowej odbywają się inne imprezy, poza pokazami filmów. Salą dzielimy się przecież z resztą Miejskiego Centrum Kultury. Jest to czasami nieco problematyczne i być może trzeba będzie tę kwestię rozwiązać w przyszłości. Najważniejsze jest jednak to, że mamy w Bydgoszczy kino studyjne, które prawie każdego dnia gra filmy - wcześniej niedostępne w naszym mieście. 

Czy to, że kino jest częścią Miejskiego Centrum Kultury i trzeba dzielić się salą kinową nie jest plusem? Nie ukrywajmy, że kino działa dzięki dofinansowaniu z miasta. Czy bez takiej pomocy dalibyście sobie radę?

Gdyby nie to, że kino działa w ramach dużej instytucji, jaką jest Miejskie Centrum Kultury, to w Bydgoszczy kina studyjnego w ogóle by nie było. Takie kina w Polsce to deficytowe przedsięwzięcie. Staramy się minimalizować koszty i zdobywać partnerów w postaci reklamodawców, sponsorów czy grantodawców. Staramy się też, by sala kinowa była w miarę pełna. Dlatego nie bez powodu bilet na seans kosztuje 11 i 14 zł, a nie jak w multipleksach 15 i 25 złotych. Jesteśmy o połowę tańsi, grając jednocześnie bardzo dużo filmów. Te 150 tytułów to jest porażająca ilość pracy, którą wykonaliśmy. Nie zmienia to faktu że rok 2012 zakończyliśmy z bardzo dobrym wynikiem finansowym, zdublowaliśmy założoną kwotę z wpływu, co jak na niepełny rok działalności jest sporym sukcesem. 

Kino specjalizuje się także w cyklach tematycznych. Opowiedz o nich trochę.

W grudniu rozpoczęliśmy „Kino dla seniorów”. Pierwszy seans w ramach tego przedsięwzięcia odbył się 12 grudnia. Był to pokaz „Miłości” Michaela Haneke. Drugim pokazem była projekcja filmu „Samsara”, która odbyła się w ramach zbiórki pieniędzy przez seniorów na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Tych seansów dla osób starszych będzie coraz więcej. Chcemy do nich trafiać, bo to ważna grupa ludzi, obecnie niedoceniania przez taki, a nie inny charakter naszej cywilizacji skupionej na ludziach młodych. Jednocześnie nie chcemy proponować seniorom tylko filmów klasycznych. Chcemy przekonywać ich do tego, aby oglądali premiery. Ciekawostką jest to, że wiele spośród tych osób doskonale pamięta oglądanie filmów w kinach studyjnych i źle się czuje w multipleksach. Podczas pokazu „Miłości” dla seniorów mieliśmy pełną salę. Było prawie dwieście osób. Innym ważnym elementem działalności kina „Orzeł” jest „Świat Movie”. To cykl obracający się wokół tematu poznawania innych kultur za pomocą filmu. Wychodzimy z założenia, że skoro zdjęcie jest tysiącem słów, film jest ich milionem i obejrzawszy pięć, sześć filmów np. z Iranu, będziesz wiedział na temat tego kraju więcej, niż gdybyś przeczytał kilka książek w tym temacie, albo obejrzał tysiąc newsów w wiadomościach, zresztą skrzywiających obraz tego, czy innego kraju. W filmach widać całe bogactwo kultury danego zakątka Ziemi. Widać, czym się ludzie interesują, poprzez tematy, które wybierają w filmach, jak żyją i jak wyglądają ulice, jaka jest obyczajowość i kultura. Dzięki takim filmom mamy również żywy kontakt z językiem. 

Jak ten cykl będzie rozłożony w czasie?

„Świat Movie” zaczął się we wrześniu pokazem „Iran Movie”. Następny był „Sputnik nad Bydgoszczą”, który został wpięty w ten pomysł. Teraz przed nami przegląd kina czeskiego -  konkretnie filmów Jiříego Menzla. Cykl odbędzie się we współpracy z honorowym konsulem czeskim, który w Bydgoszczy ma swoją siedzibę. To wszystko już 26 i 27 stycznia. Potem planujemy następne przeglądy. W przygotowaniu jest już „Azja Movie”, gdzie zobaczymy filmy z m. in. Korei Południowej i Indonezji, no i najważniejszy temat – Niemcy. Chcemy zrobić duży festiwal filmów niemieckich - coś na kształt Sputnika. 

Skupiacie się mocno na edukacji.

Bierzemy udział w wielkim programie ministerialnym o nazwie „Nowe horyzonty edukacji filmowej”, do którego przystąpiliśmy we wrześniu. Ten program jest skonstruowany tak, że będzie trwał do końca roku szkolnego. W ramach tego przedsięwzięcia planujemy cztery, pięć seansów w miesiącu w godzinach przedpołudniowych. Pokazy te cieszą się ogromną popularnością. Odwiedzają nas wtedy uczniowie ze szkół podstawowych, gimnazjów i ogólniaków. Seanse połączone są z lekcją przed lub po seansie oraz prelekcją przed każdym seansem. Mamy też przygotowane materiały dydaktyczne dla nauczycieli. Uczniowie dzięki temu projektowi mają okazję dowiedzieć się czegoś poprzez film. To się cieszy ogromną popularnością. W tej chwili mamy nadkomplety.

Często też wspominasz o odzyskaniu tożsamości miasta, również na płaszczyźnie filmowej. O co chodzi?

Jest to dla mnie bardzo ważna sfera. Chodzi o odzyskanie tożsamości miasta we wszystkich możliwych aspektach. Działam w działce kinowej, więc szczególnie ważny dla mnie jest cykl „Bydgoska tożsamość filmowa”, który został uruchomiony 21 grudnia 2012 roku. Dzięki tej imprezie mamy możliwość uświadomić bydgoszczanom, jaka jest historia filmowa tego miasta. A jest bardzo bogata, o czym mało osób wie. Zaczęliśmy od pokazu „Wśród nocnej ciszy” - filmu z 1978 roku, który był prawie w całości nakręcony w Bydgoszczy. Reżyserem był Tadeusz Chmielewski – twórca takich filmów jak „Jak rozpętałem II wojnę światową”, czy „Gdzie jest generał”. Reżyser ten w ostatniej fazie swojej kariery robił filmy poważniejsze. Jednym z takich dzieł jest „Wśród nocnej ciszy”. To kryminał, dziejący się w Bydgoszczy w latach 20-tych. Mamy tam pokazaną mroczną opowieść o seryjnym mordercy. Ciekawostką jest, że w filmie tym zagrał Piotr Łysak, brat Pawła Łysaka, dyrektora Teatru Polskiego. W przygotowaniu jest już następna odsłona „Bydgoskiej tożsamości filmowej”. Odbędzie się 17 marca - w dzień pierwszych urodzin kina „Orzeł”. Oprócz hucznej imprezy, planujemy przegląd filmów Kazimierza Karabasza – jednego z twórców polskiej szkoły dokumentu. Karabasz to postać absolutnie wybitna, jeden z filarów tego gatunku w Polsce. W tej chwili jest on wykładowcą na takich uczelniach, jak łódzka Filmówka czy Akademia Sztuk Pięknych w Berlinie. Urodził się w Bydgoszczy i tu przez długi czas mieszkał. Mimo to, jest postacią w naszym mieście zupełnie nieznaną. A to, co zrobił dla dokumentu polskiego jest tym, co Andrzej Wajda zrobił dla filmu fabularnego. Jest po prostu postacią wybitną. Pokażemy jego retrospektywę: takie filmy jak „Muzykanci”, „Rok Franka W” oraz jedyny jego film fabularny, który zrobił w latach 80-tych, czyli „Cień już niedaleko”. Oprócz tego pokażemy film bardzo ważny dla Bydgoszczy, który jest niestety mało znany. Chodzi o „Rynek” z 1981 roku, zrobiony przez Barbarę Halladin, która przez długie lata pracowała z żoną Karabasza - Lidią Zonn. „Rynek” jest opisem stu lat Bydgoszczy, widzianych przez pryzmat Starego Rynku. Film ma gigantyczną wartość, ponieważ są w nim zawarte wywiady z ludźmi, którzy pamiętali dobrze to, co się działo przed pierwszą i drugą wojną światową. Są tam uwiecznieni ludzie, pamiętający czasy belle époque. Film dokumentuje ostatnie chwile, kiedy jeszcze żyli naoczni świadkowie tamtych przemian. Warto dodać, że w ramach „Bydgoskiej tożsamości filmowej” odbędzie się spotkanie z Karabaszem, z jego żoną i z operatorem kamery, który pracował przy filmie - nota bene bydgoszczaninem. Goście ci opowiedzą nam, czym jest ta bydgoska tożsamość filmowa. 

Wymieniasz sporo propozycji, program wygląda imponująco. Jednak to tylko jedna strona medalu. Jakie macie pomysły na promocję kina na zewnątrz. Jak chcecie przyciągnąć bydgoszczan na te filmy?

W listopadzie ruszyliśmy z nową stroną podpiętą tylko pod kino „Orzeł” (www.kino-orzel.pl). Działamy też intensywnie na facebooku. W tej chwili mamy około tysiąca fanów. Jeśli chodzi o nowe pomysły, to będziemy walczyć o swój słup ogłoszeniowy. Chcemy go postawić na rogu ulicy Dworcowej i Marcinkowskiego. Słup przeznaczony byłby stricte pod działalność kina i MCK. Ma to być coś nowoczesnego. Nie chcemy takiego zwykłego betonowego, na który nakleja się plakaty. Chodzi nam o taki podświetlany, ruchomy, na którym plakaty mogłyby być przewijane. To jest duży koszt, ale mam nadzieję, że w tym roku uda się taki słup postawić. Wydaje mi się, że to dość oryginalny pomysł. Taka szczypta Berlina w Bydgoszczy. Chcemy też powalczyć o to, żeby zaistnieć przed wejściem do MCK. Chcemy, żeby logo kina było widoczne od strony ulicy. To się do tej pory nie udało. 

Dlaczego?

Wynikało to z tego, że budynek jest nowy. Nie mieliśmy pozwolenia na to, żeby wystawić szyld czy plafon, wywiesić go na elewacji. 

Jakie macie inne pomysły na promocję?

Chcemy też wejść mocniej do szkół i tu podpisywane są umowy partnerskie z różnymi placówkami na możliwość wystawiania plakatów w akademikach, siedzibach uczelni, liceach. Będziemy też bezustannie walczyć o zainteresowanie filmami w mediach. Do tego dochodzi stała obecność na telebimie na placu Teatralnym, na słupach ogłoszeniowych. Chcemy też rozwiesić dużą reklamę na ścianie jednej z kamienic niedaleko mostów Solidarności, naprzeciwko Opery. Pomysł zostanie zrealizowany już przy okazji pierwszych urodzin „Orła”. Jesteśmy także zawsze obecni przy okazji dużych festiwali, takich jak np. Plus Camerimage.

Szukasz inspiracji w innych kinach tego typu w Polsce, na świecie?

Bacznie przyglądam się temu, co dzieje się w kinie „Centrum” i temu, co robi Kafka Jaworska. Jestem pod wrażeniem tego, jak buduje środowisko wokół kina. Lubię też bardzo kino „Pionier” w Szczecinie. Jest to malutkie, ale najstarsze kino studyjne, działające bez przerwy w Polsce i prawdopodobnie na świecie. Powstało w 1905 roku i nigdy nie miało przerwy w działalności. Bardzo ciekawie działa też kino „Charlie” w Łodzi, które jest nieco większe niż nasze; mają tam dwie sale. To, co tam robią promocyjnie i repertuarowo też jest na najwyższym poziomie. Poza tym „Iluzjon” i kino „Kultura” w Warszawie są dla mnie wzorem programowym. 

W lutym wybieracie się na targi do Krakowa. Co to za impreza?

Jest to impreza Eurocinema Expo, która odbędzie się w kinie „Kijów” (konferencja poświęcona tematyce cyfryzacji kin – przyp. red.). Jest to największe spotkanie ludzi z branży kin studyjnych w Europie Środkowej. Tam będziemy rozmawiać o nowych technologiach projekcji filmów. Warto tu wspomnieć, że musimy przygotować się do procesu cyfryzacji kin studyjnych. A jest co robić. Na razie kino „Orzeł” nie dysponuje projektorem DCP (Digital Cinema Package – zbiór plików cyfrowych używany do przechowywania i przekazywania strumieni audio i wideo oraz innych danych na potrzeby kina cyfrowego – przyp. red.). Prawdopodobnie 2013 jest ostatnim rokiem, kiedy pojawiać się będą premierowe filmy na tradycyjnych taśmach 35 mm. Żyjemy w rewolucyjnych czasach, kiedy to zakończy się gigantyczna epoka celuloidu w kinie. Tradycyjne taśmy 35 mm odchodzą już do przeszłości. Nie są już produkowane. Przez to są coraz droższe i dystrybutorzy przechodzą na system cyfrowy, czyli DCP, Blu-ray i DVD. Z tych trzech nośników DCP oferuje najlepsze możliwości techniczne. Jednak do odtwarzania takiego formatu potrzebny jest specjalny projektor. My go nie mamy i musimy go zdobyć. Konferencja w Krakowie ma nam w tym pomóc. Mam nadzieję, że dowiemy się tam, jak zdobywać granty na takie cele, ponieważ ceny takich projektorów są gigantyczne. Jednak jest o co walczyć, bo to jest przyszłość kina. W tej chwili wszyscy dystrybutorzy przechodzą na format DCP. Np. jeden z naszych dystrybutorów, Gutek Film przysyła nam pierwsze propozycje tytułów, które dostępne są tylko w formacie DCP. Z czasem tych tytułów będzie coraz więcej i będą one, z racji braku u nas takiego projektora, omijać Bydgoszcz. Tragedii jeszcze nie ma, ale na zmiany warto przygotowywać się już teraz.

Rozmawiał Łukasz Jędrzejczak

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty