Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedy mężczyzna kocha siebie...

Katarzyna Kabacińska
Dzisiaj na ekrany kin w całym kraju wchodzi nowa polska komedia romantyczna „Nie kłam, kochanie”. W filmie według scenariusza Ilony Łebkowskiej, wyreżyserowanym przez Piotra Wereśniaka, główną rolę kreuje Piotr Adamczyk.

Dzisiaj na ekrany kin w całym kraju wchodzi nowa polska komedia romantyczna „Nie kłam, kochanie”.  W filmie według scenariusza Ilony Łebkowskiej, wyreżyserowanym przez Piotra Wereśniaka, główną rolę kreuje Piotr Adamczyk.

<!** Image 2 align=right alt="Image 79816" >Po „Jeszcze raz”, „Lejdis” i „Rozmowach nocą” to już czwarty w tym roku film rodzimej produkcji, który ma ambicje łączyć wątki romansowe z komediowymi. Krytycy konsekwentnie wybrzydzają, a kina, mimo to, pękają w szwach. Wygląda więc, że każda kolejna komedia romantyczna będzie dobrą inwestycją. A jednak trudno obronić się przed wrażeniem, że filmowi „Nie kłam, kochanie” przyświecał jeszcze jeden cel - odbrązowić wizerunek Piotra Adamczyka.

Bohater z cokołu

O tzw. zaszufladkowaniu aktorów krążą legendy. Prokurują je najczęściej sami zainteresowani. Raz to w autentycznej obawie przed brakiem ciekawych propozycji, raz to, by stworzyć alibi dla zastoju w karierze. Tymczasem kariera Piotra Adamczyka zapowiadała się obiecująco - już na II roku studiów pojechał na stypendium do Londynu. PWST skończył z nagrodą dla najlepszego studenta, przyznawaną przez Fundację Artists for Artist. Posypały się role, żeby wspomnieć „Cwał” Krzysztofa Zanussiego, grywał też u Izabeli Cywińskiej, Kazimierza Kutza i Teresy Kotlarczyk. W 2002 r. Jerzy Antczak zaangażował go, jako odtwórcę głównej roli w filmie „Chopin - pragnienie miłości”. Zaowocowało to przyznaniem Adamczykowi prestiżowej Nagrody im. Leona Schillera dla młodych artystów i... pewnym obciążeniem, które aktor zaczął odczuwać. Jednak konsekwencje wcielenia się w „pomnikowego bohatera” przeszły wszelkie oczekiwania: wkrótce Piotr Adamczyk zagrał Jana Pawła II w dyptyku Giacomo Battiato „Karol - człowiek, który został papieżem” i „Karol - papież, który pozostał człowiekiem”. Jeśli po Chopinie mógł się obawiać „spiżowego zaszufladkowania”, cóż dopiero po tej roli?

Mister mokrego podkoszulka

<!** reklama>Przełamywanie utrwalonego image’u i szukanie nowych wyzwań to naturalne u aktora, którego ludzie na całym świecie (!) kojarzą z papieżem. Nawet to, że chciał się Adamczyk nieco „ubrudzić” można zrozumieć. Toteż twórcy „Testosteronu” nie dali mu, jak w filmie „Ciało”, roli księdza, ale młodziana wrażliwego na niewieście wdzięki. Cóż z tego, skoro został wystawiony do wiatru przez oblubienicę i to w sam dzień ślubu! Następna szansa pojawiła się już w „Lejdis” i Piotr Adamczyk w pełni ją wykorzystał, gdy idzie o odbrązawianie swojego spiżowego wizerunku - zagrał homoseksualistę! To jednak ciągle nie był macho albo choćby tylko kobieciarz. Aż poszła wieść, że „królowa komedii romantycznej małego i dużego ekranu” Ilona Łepkowska pisze nowy scenariusz. Prawdopodobieństwo, iż tam będzie rola stuprocentowego mena, którego pokocha pół Polski, graniczyło z pewnością. Wiedział o tym Adamczyk i... tę role dostał. Nim ktokolwiek miał możliwość go w niej obejrzeć, zobaczył jedyną w swoim rodzaju promocję. Oto diaboliczny Adamczyk, który „daje radę”, to znów Adamczyk „przyłapany na komedii”. Nic to w zestawieniu z sesją zdjęciową dla „Vivy”, w której - w basenie lub pod prysznicem - mokra koszula oblepia ciało aktora i spływa kroplą wody tam, gdzie wzrok nie sięga...

K jak kłamliwy kochanek

To miało pewnie wprowadzić nas w świat hedonisty Marcina, bohatera „Nie kłam, kochanie”. Jest uwodzicielem bez skrupułów, który żyje w luksusie i lawiruje pośród tabunu pięknych kobiet. Kiedy w końcu powinie mu się noga, zdradzone i porzucone (m. in. Katarzyna Bujakiewicz i Joanna Liszowska) zechcą się zemścić na wiarołomnym. Żadna z dawnych kochanek nie nada się zatem do chytrego planu zagrania narzeczonej przed angielską ciotką Nelly (Beata Tyszkiewicz), która od żeniaczki bratanka uzależnia przekazanie mu sowitego spadku. Ale na drodze cynicznego bawidamka stanie naiwna romantyczka Ania ... Dalej będzie jak w bajce z morałem, chociaż Łepkowska podkreśla, że ta produkcja różni się od jej poprzednich, bo jest „z naciskiem na komedię a nie na romantyzm”. Nie zabraknie więc zabawnych momentów, gdy Marta Żmuda-Trzebiatowska, jako Ania, będzie Marcina przerabiała w przyzwoitego (i zakochanego!) faceta. Aktorka się do tego przyłoży, bo - odwrotnie niż Adamczyk - pragnie wyjść z szuflady z napisem „kobieta niemoralna”. Mówi: „od dawna chciałam zagrać kogoś dobrego, ciepłego”. Ciekawe, kiedy aktorzy zechcą odkłamać wizerunek wykreowany przez ten film?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!