Taksówkarze musieli się do nich przyzwyczaić, czy to samo czeka kolejne grupy zawodowe? Być może od przyszłego roku lekarze i prawnicy będą zmuszeni do korzystania z kas fiskalnych.
<!** Image 2 align=right alt="Image 128598" sub="Do kas w taksówkach przyzwyczaili się już i pasażerowie, i kierowcy / Fot. Tadeusz Pawłowski">Dobiega końca okres zwolnienia z obowiązku posiadania kas przedstawicieli tych zawodów. - Obecne rozporządzenie, dotyczące zwolnień ze stosowania kas, obowiązuje do końca roku. W załączniku do tego rozporządzenia określone są grupy podatników zwolnionych, między innymi, lekarze i prawnicy - wyjaśnia Joanna Zielińska-Przygoda, rzeczniczka I Urzędu Skarbowego w Bydgoszczy. W lipcu Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepisy ustawy o podatku VAT w zakresie zwolnień są niezgodne z konstytucją. Nie wiadomo jeszcze, co Ministerstwo Finansów postanowi od przyszłego roku. Wiadomo jednak, że to temat nienowy dla samych zainteresowanych.
<!** reklama>- Obecnie wpisujemy dane do książki, gdy będzie trzeba, będziemy wpisywali je do kas. Tylko jak lekarz, na przykład pediatra, jadący na wizytę domową, ma wszystko zorganizować?! W jednej ręce torba lekarska, a pod pachą jeszcze kasa? - pyta Radosława Staszak-Kowalska, pediatra, prezes Bydgoskiej Izby Lekarskiej. Jej zdaniem, jeśli wprowadza się zmianę, powinna ona uwzględnić nie tylko lekarzy, ale cały personel medyczny, w tym m.in. pielęgniarki czy ratowników. Tego samego zdania jest Zbigniew Sobociński, ginekolog, zastępca dyrektora do spraw medycznych Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 im. Biziela. - Jeżeli już coś regulować, to całościowo. Dlaczego kasy nie ma mieć, na przykład, pielęgniarka przychodząca do pacjenta na zastrzyki? I dlaczego nie rozszerzyć tego na inne branże? Hydraulik, który i tak ma pensję spółdzielczą, również dostaje zapłatę od lokatorów, nie wiemy ile idzie do jego kieszeni. Poza tym, w przypadku lekarzy, pacjenci idą do tych, którym ufają. Gdyby sądzili, że ktoś ich oszukuje, wybraliby innego specjalistę - komentuje.
- Jeżeli zapadnie decyzja, że kasy mają być, będą. My nie widzimy celowości takich działań, ponieważ nasza działalność jest ewidencjonowana, poza tym adwokat pracuje nie tylko w kancelarii, co wtedy miałby zrobić z kasą? - zastanawia się Bogusław Owsianik, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Bydgoszczy.
Jeśli przepisy nakażą posiadanie kas w prywatnych gabinetach, ich prowadzący będą musieli taką zakupić (koszt od 890 zł netto), następnie ją zarejestrować. - Dzięki temu będziemy wiedzieli, ile osób się z obowiązku wywiązuje. Każdy prowadzący działalność jest u nas zarejestrowany, jeśli kas zgłoszonych byłoby mniej, dochodzilibyśmy do tych, którzy ich nie mają - wyjaśnia Ewa Murawska, rzeczniczka II Urzędu Skarbowego.
- Nie jest mi to potrzebne - mówi taksówkarz z postoju przy placu Piastowskim, który przed kilkoma laty, razem z kolegami z branży, musiał dostosować się do przepisów i kasę zakupić. - Może trzy razy w ciągu roku ktoś poprosi o paragon, a jak chcę komuś go dać sam z siebie, to pytają, po co im to - komentuje. Czy kasy w gabinetach to dobry pomysł? - Tam właśnie powinny być, u lekarzy i notariuszy, gdzie są pieniądze, a nie u taksówkarza, który ledwo wiąże koniec z końcem - mówi.
Nic nowego
Medycy i prawnicy o pomyśle wprowadzenia kas słyszą od 2003 roku.
Lekarze są zwolnieni z podatku VAT (w przeciwieństwie do prawników), nie mają więc obowiązku wystawiania faktur, rachunek z kolei mogą wystawić na życzenie pacjenta.
