- Odławianie karpi w naszych stawach zakończy się za około tydzień - powiedział (10 listopada) Tomasz Puławski z gospodarstwa rybackiego w Ślesinie (koło Nakła).
Polska jest europejskim liderem w produkcji malin oraz piątym producentem tych owoców na świecie
Karpie, które osiągnęły tzw. rozmiar handlowy, są odławiane i trafiają do mniejszych stawów - tzw. magazynów. - Chodzi o to, żeby w takich niewielkich stawach, gdzie jest większy przepływ wody, karpie pozbyły się osadów dennych oraz posmaku mułu - wyjaśnia Puławski. - Dzięki temu będą jeszcze smaczniejsze.
W chłodzie karpie rosły wolniej
Jego zdaniem ryby są w dobrej kondycji, ale - ze względu na pogodę w tym roku - nie było imponujących przyrostów. - Dlatego średnia w przypadku trzyletniej ryby wynosi 1,40-1,50 kg i jest nieco niższa niż w poprzednich latach - wyjaśnia. - Jeśli zobaczymy w sprzedaży karpie ważące znacznie więcej, to warto sprawdzić, czy nie są to ryby 4-letnie, bo ich jakość może być inna.
- To nie był zły rok, ale z powodu chłodnej wiosny mogą być problemy z materiałem zarybieniowym, bo pogoda opóźniła tarło - mówi Mirosław Ossowicki, prezes Gospodarstwa Rybackiego Włocławek.
Dodaje, że w tym roku nie było kłopotów z suszą, ani z brakiem wody, ale problemem jest wzrost kosztów produkcji, w tym pasz: - Przecież bardzo podrożało nie tylko ziarno (pszenica, pszenżyto, kukurydza), ale i pasze gotowe!
Import karpi może się nie opłacać
Zdaniem Mirosława Ossowickiego, z powodu rosnących kosztów, karpie mogą być droższe o 20-25 proc. niż przed rokiem.
Rok temu w Ślesinie te królewskie ryby sprzedawano w tzw. detalu po 16 zł za kilogram. - Byliśmy zmuszeni podnieść cenę do 19 złotych - mówi Tomasz Puławski, który dodaje, że klientów te zmiany nie dziwią.
To też może Cię zainteresować
Zbigniew Szczepański, prezes Towarzystwa Promocji Ryb nie sądzi, by tym razem karpie z importu stanowiły cenową konkurencję dla naszych ryb. - W Czechach i na Węgrzech nie ma nadmiaru karpi - zauważył. - Być może znajdą się importerzy, którzy spróbują sprowadzić je z dalszych krajów południowej części Europy, ale nie sądzę, by im się to opłacało, ponieważ także koszty transportu wzrosły w całej Europie.
Coraz częściej kupujemy filety i karpie w płatach
Preferencje polskich konsumentów oraz akcje ekologów doprowadziły do tego, że coraz więcej sieci handlowych wycofuje się ze sprzedaży żywych ryb.
Konsumenci, także ze względu na brak czasu, częściej sięgają po karpie w płatach lub filety. Efekt jest taki, że na krajowym rynku przybywa przetwórni ryb, także tych małych.
To też może Cię zainteresować
Zdaniem Zbigniewa Szczepańskiego już około 50 proc. karpi trafia do sprzedaży w postaci płatów i filetów, a polscy producenci tych królewskich ryb coraz częściej stawiają na sprzedaż bezpośrednią i skracanie łańcuchów dostaw żywności.
