Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karolina Kowalkiewicz: Jeszcze zawalczę o pas mistrzyni UFC. Na razie czekam w kolejce i skupiam się na Felice Herrig

Tomasz Dębek
Tomasz Dębek
Karolina Kowalkiewicz
Karolina Kowalkiewicz piotr hukalo / dziennik baltycki / polska press
Moja rywalka to solidna, pracowita, choć niedoceniania zawodniczka. Obie lubimy się bić, liczę na to, że damy dobrą walkę - zapowiada Karolina Kowalkiewicz (MMA 11-2), która 8 kwietnia podczas gali UFC 223 w Nowym Jorku zmierzy się z Felice Herrig (14-6).

Wszystkie ostatnie wywiady zaczynają się od pytania o pani nowy kolor włosów?
(śmiech) Nie wszystkie. To nie była moja decyzja, podjął ją za mnie fryzjer. Robi z moimi włosami to, co uważa.

Wylatuje pani z Polski w czwartek, gala UFC 223 odbędzie się w przyszłą niedzielę. Gdzie będzie pani trenować w międzyczasie?
Na pewno w Nowym Jorku, na Brooklynie. Nie wiem jeszcze, w którym klubie. Ale będzie to jeden z gymów współpracujących z UFC. Nie mogę się doczekać, kiedy tam dotrę i będę mogła się skupić wyłącznie na pojedynku.

Czas przed walką, kiedy trzeba zbijać wagę, przypada na święta. Będzie pani brakowało wielkanocnych potraw?
Raczej nie będę tego odczuwała. Gorzej, gdyby były to święta Bożego Narodzenia. Jajka w mojej diecie nie są zabronione, więc jakieś na pewno zjem. Do tego odrobina warzyw, tak będzie wyglądał mój posiłek wielkanocny.

Jak przebiegła główna część przygotowań w łódzkim Shark Top Team?
Na szczęście obyło się bez poważnych kontuzji. Chociaż jak zwykle zdarzały się jakieś mikrourazy. Na przykład złamałam mały palec u stopy. W przygotowaniach jakoś specjalnie mi to nie przeszkodziło. Ale były dwa dni, kiedy ból był naprawdę piekielnie okropny. Ogólnie obóz pod walkę przebiegł bardzo fajnie. I szybko. Powiedziałabym nawet, że zbyt szybko. Chciałoby się jeszcze trochę potrenować. (śmiech)

Karolina Kowalkiewicz: Celem numer jeden jest zwycięstwo w Nowym Jorku. W tym roku chcę wygrać trzy walki

Co myśli pani o swojej najbliższej przeciwniczce, Felice Herrig?
Bardzo dużo osób jej nie docenia. A to solidna, bardzo pracowita zawodniczka. Jest bardzo groźna w każdej płaszczyźnie. Jej dużym atutem będzie ogromna siła fizyczna. Od przegranej z Paige VanZant chyba ostro wzięła się za siebie. Dużo się zmieniło, poprawiła każdy z elementów walki. Cieszę się, że mogę z nią zawalczyć. Liczę na to, że kibice zobaczą bardzo fajny pojedynek.

Jak przewiduje pani przebieg tego pojedynku?
Nie jestem jasnowidzem, trudno mi przewidzieć, co stanie się w Oktagonie. Powinno być ciekawie. Felice lubi bić się w stójce, wchodzić w wymiany. Ja tak samo. Będzie fajnie. Mam nadzieję, że walka będzie miła dla oka.

Herrig nigdy nie przegrała przed czasem...
Jeszcze nie! (śmiech) Celem jest przede wszystkim to, aby wygrać ten pojedynek bez żadnych kontuzji. Nastawiam się na 15 minut ciężkiego boju. Ale nie ukrywam, że moim marzeniem jest wygrać przed czasem. Najlepiej przez fajny, efektowny nokaut albo poddanie.

ciąg dalszy wywiadu na następnej stronie
Kto w STT najczęściej pomagał w sparingach, symulując jej styl walki?
W klubie mamy bodajże osiem zawodniczek walczących w MMA i muay thai, na zawodowych i amatorskich ringach. Moją główną sparingpartnerką parterowo-zapaśniczą była Anita Bekus. To chyba najsilniejsza kobieta na świecie. (śmiech) Treningi z nią bardzo mi pomogły. Sparingi stójkowe robiłam głównie z Justyną Falkiewicz i Karoliną Owczarz, która niedawno zwycięsko zadebiutowała w KSW. Dziewczyn do sparingów nie brakowało.

Zawodnicy MMA często podkreślają, że porażki uczą ich więcej niż wygrane walki. Po przegranych pojedynkach z Joanną Jędrzejczyk i Claudią Gadelhą pani też uważa się za lepszą, mądrzejszą fighterkę?
Porażki nie są fajnymi doświadczeniami, ale faktycznie uczą nas nowych rzeczy. Sęk w tym, żeby wyciągać z nich wnioski. Po walkach z Asią i Claudią wiem, co musiałam poprawić. Wydaje mi się, że to zrobiłam. Mam nadzieję, że podobne sytuacje już mnie w zawodowej karierze nie spotkają.

Jędrzejczyk porażkę z Rose Namajunas tłumaczyła problemami ze zbijaniem wagi. Za co zresztą ją pani skrytykowała.
Współpracuję z dietetyczką, która odpowiada za moją wagę. Ale mam też swój rozum. Gdybym zauważyła, że mimo zbliżającej się walki ważę zbyt dużo, zareagowałabym w jakiś sposób. Każdy z nas potrafi logicznie myśleć i wyciągać wnioski z tego, co się dzieje. Nie można obarczać kogoś winą za swoje problemy. Asia przegrała, mogła wziąć to na klatę. Powiedzieć, że źle znosiła robienie wagi, ale Rose była tego dnia po prostu lepsza. Zamiast tego szuka usprawiedliwień. No bez przesady...

Długoterminowym celem jest dla pani kolejna szansa walki o pas UFC?
Celem numer jeden jest pokonanie Felice. Kolejnym - stoczenie w tym roku jeszcze dwóch pojedynków. Oczywiście zwycięskich. Jeśli w 2018 będę miała bilans 3-0, reszta ułoży się sama.

W Nowym Jorku dojdzie też do rewanżu Jędrzejczyk z Namajunas. Jakie rozstrzygnięcie bardziej zbliży panią do walki o pas? Wydaje się, że jeśli wygra Polka, pojawią się głosy o trylogii. Jeśli znów Amerykanka, będzie pani ostatnią zawodniczką, która ją pokonała.
Staram się o tym nie myśleć. Chciałabym jeszcze zawalczyć o pas. Wierzę w to, że taka szansa jeszcze mi się trafi. Na razie czekam w kolejce. (śmiech) Na wszystko przyjdzie czas.

Czyje zwycięstwo jest według pani bardziej prawdopodobne?
Wydaje mi się, że Rose znów wygra, choć nie tak szybko jak za pierwszym razem. Walka potrwa dłużej i nie zakończy się nokautem tylko poddaniem.

Zawsze stroniła pani od typowania walk. Od kiedy została pani ambasadorką firmy forBET coś się w tej kwestii zmieniło?
Po prostu bardzo rzadko zdarza mi się trafnie wytypować walkę. (śmiech) Chyba pierwszy raz trafiłam właśnie w pojedynku Aśki z Rose. Wcześniej kiedy mówiłam, że wygra zawodnik X, śmiało można było stawiać duże pieniądze na jego rywala.

Czyli w walce wieczoru UFC 223 lepiej stawiać na Chabiba Nurmagomiedowa czy Tony’ego Fergusona?
Nie znam się, nie wypowiadam. (śmiech) Ale jestem za Chabibem. Miałam okazję go poznać, kilka razy przed walkami przydzielono nas do tej samej szatni. To fajny chłopak, dlatego trzymam za niego kciuki.

Lubi pani też Conora McGregora. Jeśli Irlandczyk zmierzy się ze zwycięzcą, pogodzi Chabiba i Fergusona?
Bardzo chciałabym zobaczyć pojedynek Conora z Chabibem. Tak bardzo, bardzo, bardzo. (śmiech) Ale wtedy nie wiem, komu bym kibicowała. Jednego kciuka musiałabym trzymać za Chabiba, a drugiego za Conora!

Po bokserskim pojedynku McGregora z Floydem Mayweatherem jrem wielu zawodników MMA chce próbować sił w ringu. Pani miała taką propozycję?
Nieee...

A gdyby się pojawiła?
Nieee... (śmiech) Jestem zawodniczką MMA, nie pięściarką. Boks mam dobry, ale nie chcę zmieniać dyscypliny. Robię to, co kocham.

Rozmawiał Tomasz Dębek
Obserwuj autora artykułu na Twitterze

Karolina Kowalkiewicz: To media podgrzewają moją rywalizację z Jędrzejczyk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Karolina Kowalkiewicz: Jeszcze zawalczę o pas mistrzyni UFC. Na razie czekam w kolejce i skupiam się na Felice Herrig - Portal i.pl