Aby dostać się do klasy dwujęzycznej czy sportowej, nie wystarczy mieć dobrego świadectwa. Ważniejsze od cenzurki są wyniki testów badających uzdolnienia.
<!** Image 20 ALIGN=NONE ALT="Fot. Dariusz Bloch" SUB="Kandydaci do klas dwujęzycznych w IX Liceum pisali sprawdzian językowy">
Od kilku lat kandydaci do liceów czy techników nie zdają już egzaminów wstępnych. O tym, czy dostaną się do wymarzonej szkoły, zadecydują wyniki egzaminów gimnazjalnych oraz średnia uzyskana na świadectwie. W wielu jednak przypadkach te sukcesy nie mają największego wpływu na wybór szkoły. Placówki, które kształcą młodych sportowców, lingwistów czy artystów, większy nacisk kładą na wyniki zdobyte podczas sprawdzianów uzdolnień kierunkowych. Brak zaliczenia w części praktycznej uniemożliwia dostanie się do wymarzonej klasy.
- Sprawdzian piszą ci, którzy chcą uczyć się w klasach dwujęzycznych. Badamy poziom ich umiejętności, by zobaczyć, czy poradzą sobie z zajęciami po niemiecku albo angielsku. Nasi absolwenci kończą szkołę z doskonałą znajomością języka potocznego i fachowego - tłumaczy Ewa Nowińska, dyrektorka IX LO.
Biegła znajomość angielskiego to warunek niezbędny zwłaszcza dla kandydatów do klasy z maturą międzynarodową. To oferta dla tych, którzy marzą o studiach na prestiżowych uczelniach w Polsce i za granicą. Co ciekawe, absolwent z taką cenzurką łatwiej dostanie się na uniwersytet w Oxfordzie niż na Uniwersytet Jagielloński. Pierwszy z nich przyjmuje bez egzaminów osoby, które uzyskały 38 na 45 możliwych punktów, a drugi od progu 40 punktów.
Drogę do kariery otwiera także świadectwo ukończenia klasy dwujęzycznej z hiszpańskim. To nowa oferta przygotowana przez I LO. Kandydaci do tej grupy nie muszą znać języka Cervantesa, ale powinni przejawiać uzdolnienia językowe.
- Test trwa 90 minut i nie można się do niego przygotować, bo nie sprawdza wiedzy, lecz kompetencje językowe. Przeprowadzany będzie w języku polskim, ale zawiera również zadania w językach sztucznych i mało znanych. Badana będzie umiejętność dedukcji i wyobraźni - wyjaśnia Aleksandra Hoffa, wicedyrektorka I LO. - Nauka w klasie z hiszpańskim to dla nas eksperyment i sami jesteśmy ciekawi, jakie będą jego wyniki. Wierzymy, że absolwenci będą rozchwytywani na rynku pracy, bo pracodawcy cenią sobie znajomość języków mniej popularnych czy wręcz egzotycznych.