Po prawie trzech latach sądowych zmagań, komisja rewizyjna bydgoskiego Towarzystwa Mniejszości Niemieckiej udowodniła, że swoimi działaniami zarząd złamał statut.
Sprawa sięga jeszcze 2004 roku, kiedy TMN zwołało walne zebranie członków, aby wybrać nowe władze. Nie uwzględniono wtedy głosów komisji rewizyjnej, która stanęła w obronie statutu i twierdziła, że wybory są niezgodne z prawem. Wkrótce jej członków z towarzystwa wyrzucono. - Przez lata walczyliśmy w sądzie o sprawiedliwość - mówi Teresa Kolenda z odwołanej komisji rewizyjnej. - Teraz Sąd Rejonowy w Bydgoszczy uchylił uchwały z roku 2004 i 2005. TMN w Bydgoszczy działa bez prawnie wybranego organu kontrolnego.
<!** reklama left>- Przegraliśmy sprawę w sądzie, ale nic to nie zmienia. Kadencja tej komisji rewizyjnej upłynęła w zeszłym roku. Także rok temu mieliśmy nowe wybory, a obecna władza TMN jest legalna - uważa Jan Gill, prezes towarzystwa w Bydgoszczy. - Wcześniej korzystaliśmy ze starego statutu, źle zinterpretowaliśmy jego zapisy, do czego się jednak przyznaliśmy.
Tymczasem stara komisja domagać się będzie nowych wyborów do zarządu. - Chcemy, żeby przyjechali na nie przedstawiciele ambasady Niemiec. Dopiero wtedy ich rezultat zaakceptujemy - mówi Teresa Kolenda.
Takim stanowiskiem zdziwiony jest Jan Gill. - Pani Kolenda nie jest już w TMN, więc nie może niczego zwoływać - twierdzi.
Zawirowania wśród bydgoskich Niemców rozpoczęły się, co przyznają zarówno prezes, jak i Teresa Kolenda, wraz z wejściem do TMN Waldemara Beusserta. Był on bohaterem publikacji prasowych jeszcze w 1994 roku, kiedy okazało się, że współtworzona przez niego Fundacja Teatru Polskiego przez dwa lata działalności nie przekazała na jego rzecz ani złotówki. Z dokumentów wynika, że został on członkiem zarządu TMN w 2003 roku i zajmował się pracą z młodzieżą. - Nigdy nie byłem w zarządzie TSM, proszę zajrzeć do KRS-u - dementuje Waldemar Beussert. - Prowadziłem jedynie zajęcia z młodzieżą. A o pani Kolendzie nie będę się wypowiadał. Poza tym, od prawie dwóch lat nie kontaktuję się już z TMN w Bydgoszczy.
Do zakończenia konfliktu jest jednak daleko. - Wykluczam możliwość przyjęcia byłego składu komisji rewizyjnej w poczet członków TMN. Zrobił wiele złego dla naszego wizerunku, wysyłając między innymi paszkwile na nasz temat - mówi prezes Gill.