Hubert Adamczyk z Zawiszy Bydgoszcz ma szansę grać w renomowanym londyńskim klubie! Ośrodek, którego właścicielem jest rosyjski miliarder Roman Abramowicz jest młodemu bydgoszczaninowi bardzo dobrze znany. Był już tam wiele razy na sprawdzianach...
<!** reklama>
Ostatnio informowaliśmy, że kierunek na Włochy wybrał zawodnik Chemika Michał Borecki. Młodzi, zdolni chłopcy żyją w trochę innych czasach i jeśli wpadną w oko skautom mają szansę spróbować swych sił w znaczących ligach w Europie.
Bardzo blisko wyjazdu na stałe do stolicy Anglii jest wychowanek Zawiszy, 15-letni rozgrywający Hubert Adamczyk. Jeśli wygra rywalizację z rówieśnikami, za kilka sezonów może znaleźć się pod skrzydłami samego menedżera Chelsea (o ile jeszcze nim będzie) Jose Mourinho.
- Pierwsze propozycje transferu padły dwa lata temu. A rok temu dostawaliśmy sygnały, że synem interesują się wysłannicy The Blues - mówi „Expressowi” tata Huberta, Dariusz Adamczyk. - Po tym, jak ofertę przedstawiały polskie kluby, chociażby Lech Poznań, uznaliśmy, że syn miałby takie same warunki jak w Bydgoszczy, baza szkoleniowa niewiele się różni. Od początku jednak menedżerowie wiedzieli, że nie ma mowy o tym, żeby Hubert odszedł z Zawiszy przed ukończeniem gimnazjum.
Przygodę z futbolem zaczynał pod okiem trenera Leszka Rzepki. W późniejszych latach trenował pod okiem Bławata, Gadzińskiego, Tomczaka i Bigalke, a teraz przejęli go Tereszczenko i Kremblewski. - Ci trenerzy naprawdę nie mają się czego wstydzić, ale budżety klubów na piłkę młodzieżową znacząco się różnią - przekonuje ojciec zawodnika.
- Obserwując syna - dodaje - zawsze widziałem u niego zapał. Wierzyłem i wierzę, że może coś w piłce osiągnąć. Ale byliśmy ogromnie zaskoczeni, że na mecze kadry okręgu przyjeżdżali skauci z Anglii. Sytuacja powtarzała się, kiedy Hubert grał w reprezentacji Polski. W czerwcu ubiegłego roku zaproszono go już do Chelsea. Na pierwszych sprawdzianach musiał zmierzyć się z graczami z innych państw. To były typowe ćwiczenia, gierki i sparingi z lokalnymi drużynami. Po paru dniach kolejne zaproszenie. I kolejne testy, z czteroma, pięcioma trenerami i obserwatorem, na terenie akademii mogącej się pochwalić 34 boiskami.
Czy czymś się różniły? Zajęcia miały większą intensywność i były prowadzone w mniejszych grupach.
Młody zawiszanin latał do Londynu już jedenaście razy, latem wyjechał na pięć tygodni, zimą ma się udać na dwutygodniowe ferie. Ma zapewnione bilety, ubezpieczenie i zakwaterowanie. Został przydzielony do grupy U’16, był już z Chelsea na obozie w Austrii. Pierwsze wyjazdy był stresujące, nabył jednak obycia. Oglądał mecze pierwszego zespołu, podawał piłki na jednym ze spotkań Ligi Mistrzów. To również taka strategia, żeby zarazić chłopaka miłością do klubu.
- Na razie, to fajna przygoda. Ale konkurencja nie śpi i trzeba się z nią zmierzyć. Do gry w tym zespole jeszcze daleka droga i nic nie jest przesądzone - uważa pan Dariusz. - Syn spełnił jednak pewne kryteria i jest monitorowany. O tym, na jakich zasadach przejdzie do Anglii, zależy od klubów, lecz współpraca z Zawiszą układa się wzorowo.
Wygląda na to, że aspiracje młodych zawodników sięgają już bardzo wysoko.
- To nie aspiracje, to zdrowy rozsądek - zaznacza tata Huberta Adamczyka.