W niedzielę w Berlinie zakończyły się mistrzostwa świata w lekkoatletyce. Niemieckie zawody były rekordowe dla polskiej reprezentacji.
„Biało-czerwoni” wywalczyli osiem medali: dwa złote, cztery srebrne i dwa brązowe. Na najwyższym stopniu stanęły Anna Rogowska (skok o tyczce) i nowa rekordzistka świata Anita Włodarczyk (rzut młotem). W stolicy Niemiec srebrne medale wywalczyli: Monika Pyrek (skok o tyczce), Tomasz Majewski (pchnięcie kulą), Szymon Ziółkowski (rzut młotem) i Piotr Małachowski (rzut dyskiem). Natomiast trzecie miejsce przypadło Kamili Chudzik (siedmiobój) oraz Sylwestrowi Bednarkowi (skok wzwyż). Dzięki tym osiągnięciom nasza reprezentacja zajęła piątą pozycję w klasyfikacji medalowej, za: Stanami Zjednoczonymi, Jamajką, Kenią i Rosją.
<!** reklama>Dają miejsca na podium
- Sądząc po wynikach jesteśmy naprawdę silni - powiedział Sebastian Chmara, wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. - Porównując z innymi mistrzostwami świata, to osiągnięcia naszych zawodników są bardzo dobre. Wyniki Tomasza Majewskiego i Piotra Małachowskiego na każdych zawodach dałyby miejsce na podium. Nie należy zapomnieć o rekordzie świata Anity Włodarczyk.
Sporym zaskoczeniem są z pewnością medale Sylwestra Bednarka, Kamili Chudzik oraz złoto Anny Rogowskiej.
- 2,32 m skoczka wzwyż nie jest złym osiągnięciem - dodał Chmara. - Zwłaszcza w warunkach, które panowały na stadionie. Nikt się nie spodziewał pierwszego miejsca Anki. Z reguły najwyższy stopień podium był zarezerwowany dla Eleny Isinbajewej. Fakt, że 4,75 m Anny Rogowskiej nie jest rewelacyjnym wynikiem. Na szczęście nasze dziewczyny potrafiły wykorzystać słabszy dzień Rosjanki. Monika Pyrek wielokrotnie skała wyżej, a nie dawało to miejsca na podium.
Sebastian Chmara nie ma wątpliwości, że mistrzostwa w Berlinie były sukcesem polskiej lekkoatletyki. Nawet sezon poolimpijski, który jest odpuszczany przez wielu sportowców, nie miał wpływu na rewelacyjny występ naszych zawodników.
Wielu sportowców odpoczywa
- Z reguły wielu sportowców odpoczywa - stwierdził wiceprezes PZLA. - Jednak, jak można mówić o odpuszczaniu sezonu, kiedy Usain Bolt bije rekordy świata na 100 i 200 metrów? Uważam, że sportowcy solidnie przygotowali się do mistrzostw. W niektórych dyscyplinach poziom był naprawdę wysoki. Dodam, że Tomasz Majewski wywalczył złoty medal w Pekinie, pchając kulę na odległość 21,51. W Berlinie nasz zawodnik posłał ją czterdzieści centymetrów dalej i zajął drugą pozycję.
Jednak po mistrzostwach świata został pewien niedosyt. Główny faworyt do złotego medalu Tomasz Majewski w pchnięciu kulą zajął drugą pozycję, a Piotr Małachowski, który prowadził przez całe zawody, mistrzostwo świata w rzucie dyskiem stracił w ostatniej rundzie.
- Nasz dyskobol przed mistrzostwami świata był kontuzjowany - wyjaśnił Sebastian Chamra. - Gdyby ktoś obiecał Piotrowi medal na zawodach w Berlinie, brałby go w ciemno. Mieliśmy także sporo szczęścia. Medal w skoku o tyczce był kalkulowany, ale nikt się nie spodziewał, że będzie złoty. Można mówić o niedosycie, ale zdobyliśmy kilka „krążków”, których się nie spodziewaliśmy.
Fakty
Wyniki naszych medalistów w Berlinie
- Anna Rogowska (skok o tyczce) - wynik w Berlinie: 4,75 m; rekord życiowy - 4,83 m (jest to również aktualny rekord Polski);
- Anita Włodarczyk (rzut młotem) - 77,96; 77,96 (rekord świata);
- Monika Pyrek (skok o tyczce) - 4,65; 4,82;
- Tomasz Majewski (pchnięcie kulą) - 21,91; 21,95 (rekord Polski)
- Szymon Ziółkowski (rzut młotem) -79,30; 83,38 (rekord Polski)
- Piotr Małachowski (rzut dyskiem) - 69,15; 69,15 (rekord Polski)
- Kamila Chudzik (siedmiobój) - 6471 pkt.; 6494 pkt
- Sylwester Bednarek (skok wzwyż) - 2,32; 2,32