Barbara, jak tylko skończyła 50 lat poszła na mammografię. Wynik był dobry. Po trzech miesiącach wyczuła guz. Amputowano jej pierś cztery miesiące po badaniu.
Kobieta namówiła starszą o osiem lat Grażynę, żeby skorzystały z okazji i poszły na profilaktyczne badania mammograficzne organizowane w toruńskim szpitalu przy ul. Batorego. Zawsze dbała o swoje zdrowie. U obu sióstr nic nie wykryto. Odetchnęły z ulgą.
- Dokładnie trzy miesiące po mammografii sama wymacałam sobie guz. I to złośliwy - wspomina Barbara.- W ciągu trzech tygodni trzeba było zrobić wszystkie badania. Wyniki dostałam krótko przed świętami. Pierś usunięto mi jeszcze przed Nowym Rokiem w Aleksandrowie Kujawskim.
Co ciekawe Grażyna, podobnie jak siostra też wykryła u siebie guza. U niej akurat okazał się łagodny.
Jak twierdzą w Centrum Onkologii w Bydgoszczy to możliwe, że Barbara miała guz i mammografia go nie wykazała. Możliwe też, że narósł przez te trzy miesiące i do pewnego momentu go nie było widać.
- 10-15 proc. raków w ogóle jest nierozpoznawalnych w mammografii. Bywa tak, jeśli struktura piersi jest bardzo gęsta, gdy występuje przewaga tkanki gruczołowej - tłumaczy dr Jadwiga Moskal, kierownik Zakładu Radiologii w Centrum Onkologii w Bydgoszczy. - To zdarza się wszędzie. U nas także. Jeśli mamy wątpliwości co do przejrzystości piersi, zalecamy dodatkowe badanie, np. USG. Trudno mówić o błędzie radiologa nie widząc zdjęć.
Zdaniem specjalistów, żadne badanie piersi nie jest stuprocentowo pewne. Dlatego tak istotne jest połączenie samobadania z diagnostyką. Jak zaznacza dr Aniela Wolska z toruńskiego szpitala miejskiego dużą czujność należy wykazać m.in. stosując hormonalną terapię zastępczą. Bywa, że zmiany nowotworowe w takich przypadkach wykrywane są mammografią po niecałym roku od poprzedniej.