Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jest polonistką i coachem. „W życiu i pracy nie lubię monotonii” – zapewnia Jolanta Serocka

Mariusz Sepioło
Na własnym przykładzie pokazuję, że posiadanie słabych stron nie wyklucza robienia tego, co się lubi. Przemawiam dzisiaj do dużych audytoriów, prowadzę e-lekcje dla tysięcy uczniów i moje charakterystyczne „r” nikomu nie przeszkadza. Przeciwnie: jest moim atutem – mówi Jolanta Serocka, nauczycielka języka polskiego, wykładowczyni, coach i trenerka biznesu.

Z nauczycielką i coachem Jolantą Serocką rozmawia Mariusz Sepioło

Jacy są dzisiejsi maturzyści?
Odczuwają stres tak jak każde wcześniejsze pokolenie, ale oprócz tego doświadczają licznych napięć i konsekwencji wynikających z rozwoju cywilizacyjnego. Układ nerwowy dzisiejszych 19-latków kształtuje się w zupełnie innym, niż kilka, kilkanaście lat temu środowisku. Nasze pokolenie miało doświadczenie ciągłego kontaktu z rówieśnikami, kształtowania się charakteru w grupie, na podwórku. Dzisiejsze nastolatki tego nie mają. Na zajęcia dodatkowe, sport, języki i kółka zainteresowań byli dowożeni przez rodziców, a czas wolny spędzali na komunikacji online. Być może zabrzmi to śmiało, ale tak myślę: jest to pokolenie ukształtowane także poprzez ambicje rodziców.

Dzisiaj młodzi mają zupełnie inne potrzeby, niż dorośli, a przy tym nie do końca dobrze są przez nich rozumiani. My przyswajaliśmy podawaną nam w książkach wiedzę, bo z niej byliśmy potem rozliczani. Młodzi częściej zadają pytanie: po co mi ta wiedza? Do czego mi posłuży? Nie do końca wiedzą, co tak naprawdę może dać im dobrze zdana matura.

Jeszcze niedawno powszechnie uważało się, że matura i studia zapewnią lepszą pracę i lepsze życie. Dzisiejsi idole młodych ludzi udowadniają im swoim przykładem, że niekoniecznie musi tak być. Nie wszyscy Youtuberzy mają maturę, a świetnie sobie radzą. Na to wszystko nakłada się także typowe dla naszych czasów przebodźcowanie technologiami, a jeśli chodzi o ostatnie miesiące – wydłużający się czas przygotowań do matury, spowodowany epidemią koronawirusa. Z jednej strony jest on atutem, z drugiej – dłuższym okresem życia w napięciu.

Źródłem tego napięcia są bardziej ich własne przekonania, czy raczej oczekiwania i presja ze strony „dorosłego” świata?
Przez ostatni rok przez kilka miesięcy pracowałam nad rozwojem osobistym z dziesięcioma grupami nastolatków, z różnych klas liceów i techników. We wszystkich zaczynałam od pewnego ćwiczenia, w którym młodzi mieli odpowiedzieć na pytanie, co da im dobre przygotowanie do matury. Odpowiedzi mnie bardzo zaskoczyły. Pokazały, że presja pochodzi przede wszystkim z zewnątrz. To ich rodzice mają bardzo głęboki przekonanie co do tego, że oceny i wynik matury „zapewni szczęście”. „Jeśli nie zdasz matury, to będzie koniec świata”. Kolejnym etapem tego ćwiczenia było wskazanie, co będzie, jeśli ten decydujący egzamin nie pójdzie im perfekcyjnie. Mogli spojrzeć na to z dystansu, zobaczyć, że tak naprawdę wybór należy do nich. Świadomość, że oprócz matury zdanej na 100 proc., jest wiele innych dróg i możliwości, okazała się dla nich bardzo ważna.

Nie chodziło chyba o namawianie do rzucenia książek w kąt, ale zrozumienie, że wybór „uczyć się lub nie” należy do nich?
Oczywiście. I okazywało się, że zrozumienie tego dawało im dużo więcej motywacji do nauki, niż odgórny nakaz. Często mamy tendencję do oceniania młodych z własnej perspektywy. O, patrzcie, ten chłopak taki niewychowany, bo nie powiedział „dzień dobry”. Nie mamy jednak świadomości, że nastolatki komunikują się głównie wirtualnie i dla nich zwykłe „dzień dobry” może sprawiać duży problem.

Narzekamy na „złą młodzież”, nie rozumiejąc, że jest po prostu inna?
Właśnie. Prowadzę teraz projekt coachingowy, mający przygotować uczniów technikum do wejścia na rynek pracy. Zajęcia miały się odbywać „na żywo”, ale z oczywistych powodów przenieśliśmy je do Internetu. Okazuje się, że dzięki temu łatwiej jest się im otworzyć. Nawet w relacji z rówieśnikami chcieli o czymś porozmawiać, ale było im trudniej. Internet im to ułatwia.

Zaufanie młodym jest lepsze niż narzucanie im naszych „dorosłych” schematów?
Z moich doświadczeń jasno wynika, że danie uczniom większej wolności daje dużo lepsze rezultaty niż zmuszanie. Tym bardziej, że sami mamy to doświadczenie. Pokolenie X było do czegoś przymuszane na każdym kroku. Jasne, rzeczywistość była inna, ale przecież też byliśmy młodzi. Dzisiaj widać tego konsekwencje: częściej spotykane wśród osób ok. 40. roku życia wypalenie zawodowe, utrata sensu życia czy po prostu bycie w życiu nieszczęśliwym.

Powinniśmy zadać sobie pytanie: skoro sami wybieraliśmy kiedyś pod presją dorosłych, dlaczego chcemy na to skazać nasze dzieci? Od młodych słyszę np. „Kocham sport, ale rodzice mówią, że jak będę to robić, to nie będę miała/miał z czego żyć”. I radzą, żeby poszli na prawo albo medycynę. To bardzo krótkowzroczne. Jako ludzie jesteśmy w stanie nauczyć się wszystkiego, ale żeby robić coś w sposób naprawdę wyjątkowy, trzeba mieć do tego pasję i talent. Staram się młodym pokazywać, że jeśli dobrze poznają siebie, swoje mocne strony, można na tym zbudować całą ścieżkę kariery. A i zarobić na życie też się uda.

Jaką generację wykształciła szkoła z „naszych” czasów?
Tylko w moich czasach reform edukacji było kilka. Jako nauczyciele nie byliśmy do nich przygotowywani. Nigdy nie byłam pytana o zdanie, nie miałam poczucia sprawstwa. A do tego dochodziła codzienna praca: napakowany po brzegi program, mało godzin języka polskiego i presja wysokiej zdawalności matur. Na wszystko brakowało czasu, który na wszelkie sposoby starałam się szukać, nadrabiać. Kontaktują się ze mną czasem moi byli uczniowie i dziękują: że już „po dzwonku”, poza lekcją powiedziałam im coś, co spowodowało, że wybrali ścieżkę opartą na tym, co kochają. Ale było to bardzo trudne. W dawnych czasach i w dawnej szkole bardzo dużo zależało od nauczyciela, od jego odwagi i przekonania, że jako nauczyciel nie robię młodym krzywdy. Coaching i rozwój osobisty, czyli moja druga ścieżka kariery oprócz tej nauczycielskiej, dały mi pewność, że moja postawa jest słuszna. Poza pytaniem: co jest w programie, co trzeba zrealizować, pozostają jeszcze pytania: jak to zrobić, aby rozwinąć ich potencjał i umożliwić lepsze życie?

Ostatnio pojawiło się kolejne wyzwanie: nauczanie zdalne.
W tej sytuacji bardzo duża odpowiedzialność ciąży na uczniu. Jako nauczyciel nie mam tradycyjnych możliwości wpływania na grupę, angażowania poszczególnych uczniów. To trudne, ale możliwe. Obecnie uczę online dwie klasy, jedna liczy 36 osób, druga 32. Do zajęć zdalnych trzeba się przygotowywać zupełnie inaczej, dobrać inne środki. Od początku pandemii postanowiłam nie zarzucać swoich podopiecznych zadaniami. Wydaje mi się nieuczciwe, by to uczeń sam przyswajał materiał. Dlatego stawiam na interakcję również online - wyjaśniam wątpliwości, wspólnie robimy określone zadania. Ponadto od pierwszego tygodnia pandemii podjęłam spore wyzwanie - prowadzę w Kujawsko – Pomorskiej E – Szkole lekcje online dla maturzystów w formie streamów. Przygotowanie do jednej, półgodzinnej to co najmniej sześć godzin zegarowych. W tej sytuacji pojawiają się nowe wyzwania, które moim zdaniem trzeba podejmować, aby uczeń miał wsparcie psychiczne i edukacyjne.

Da się utrzymać uwagę uczniów przez 45 minut online?
Nawet przez 1,5 godziny, bo tyle trwają nasze lekcje online, przy czym zapewne nie utrzymuje się na tym samym poziomie przez cały czas. Ważne jednak jest dla mnie stworzenie uczniom możliwości skorzystania z mojej wiedzy i doświadczenia, aby mogli wykształcić ważne dla ich rozwoju kompetencje. Swoją rolę postrzegam jako rolę inspiratora, a nie strażnika. Tak naprawdę nauczanie zdalne wymaga zmiany przekonań zarówno jednej, jak i drugiej strony na temat tego, że taka nauka jest możliwa. Wszystko jest trudne zanim stanie się łatwe, np. w zeszłym tygodniu moja grupa pisała wypracowanie na platformie Teams. W wyznaczonym czasie zamieściłam tekst źródłowy do analizy i temat pracy, którą w określonym czasie mieli mi odesłać. Bali się tego doświadczenia, bo dotąd wypracowania pisali ręcznie. Ale udało się. Uważam, że świat wirtualny jest swego rodzaju płaszczyzną, z której mogą skorzystać, ale to wcale nie znaczy, że nie mogą przyswoić materiału bez mojej pomocy. Przeciwnie: Internet może być dobrym źródłem wiedzy. Trzeba jednak wiedzieć, jak ją selekcjonować i twórczo wykorzystać. To także rola nas, edukatorów.

Jak coaching pomaga uczniom szkół średnich?
Coaching, a w szególności narzędzia coachingowe wspierają proces edukacyjny. Metoda wsparcia, jaką jest coaching, wykorzystywana jest w procesach indywidualnych i grupowych poza edukacją, natomiast narzędzia można wykorzystać w dowolnej sytuacji. Podczas warsztatów rozwoju osobistego, które prowadzę, ujęte w cyklu „Meta: Matura” łączę różne narzędzia, aby umożliwić młodzieży spotkanie z samym sobą, poznanie swoich mocnych stron, wsparcie ważnych dla dalszej drogi życiowej i zawodowej kompetencji, m. in. motywacji, zarządzania sobą w czasie, technik radzenia sobie ze stresem czy budowania relacji. Z tych doświadczeń wynika, że grupowa forma realizacji tych treści bardzo wspiera młodych ludzi. Często ich wniosek jest taki: „Aha, to nie tylko ja się stresuję!”. Na pewno nie osiągnęlibyśmy takich efektów, gdyby nie udało nam się stworzyć zgranego zespołu – tymczasem kolejne grupy potwierdzają realizację zakładanych na początku celów, a nawet podkreślają, iż zyskały więcej niż oczekiwały.

Młodzi ludzie potrzebują czuć się częścią większej grupy?
Owszem - wynika to z całkowicie nowych form interakcji, w których młodzi dzisiaj uczestniczą. W naszych czasach, jeśli ktoś zrobił coś głupiego, wiedziała o tym cała klasa i parę innych osób ze szkolnego korytarza. Dzisiaj w sekundę może się o tym dowiedzieć pół świata. Tak naprawdę nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, jak to jest być w ICH świecie. Zauważyłam, że wielu z nich dopiero podczas naszych warsztatów zaczyna lubić siebie. A proces ten często inicjuje akceptacja zespołu. Na jednych z warsztatów inicjuję proste ćwiczenie: każdy uczestnik ma na plecach kartkę A4, a inni mają za zadanie wpisać na niej mocne strony jej właściciela. Kiedy zdejmują kartkę z pleców i odczytują, nie dowierzają. „Jak to, widzicie we mnie tak wiele dobrych stron?”. Czasem w oczach pojawiają się łzy. Pokazuje to, jak bardzo zniekształcony mają własny obraz. Warsztaty pozwalają lepiej siebie poznać w tym danym, konkretnym momencie. Szczególnie w odniesieniu do zbliżającej się matury. Część z uczestników już wie, co na pewno chce robić w życiu, jednak niektórzy kierują się marzeniami rodziców. Zachęcam ich do zweryfikowania swoich wyobrażeń na temat ról zawodowych, które chcą wybrać - sprawdź, jak wygląda taka praca od kuchni, porozmawiaj z kimś, kto już ją wykonuje. Inaczej, jeśli nie mają jeszcze konkretnych planów. Wtedy warsztaty pomagają podjąć decyzję. Lubisz uczyć się chemii, ale nie wiesz, co możesz z tym dalej zrobić? Wspólnie sprawdzamy, jakie zawody można wykonywać, będąc z wykształcenia chemikiem. Podkreślam wagę otwartości w tej kwestii – przecież nikt z nas nie wie, jakie zawody pojawią się za 10 lat. Zawsze jednak staram się przekazywać, że wykorzystując swoje naturalne umiejętności i pasje, można robić milion różnych rzeczy i na tym budować ścieżkę kariery.

Rodzice mogą pomyśleć: „Dziecko skupi się realizowaniu pasji, a zaniedba naukę i oceny!”.
Od razu podkreślam: to wszystko ma iść w parze. Wszystkie narzędzia mają być skupione na celu, czyli maturze. Stąd nazwa: „Meta: Matura”, która mówi, że egzamin dojrzałości jest celem, ale po drodze można poszerzyć swoje perspektywy. Umiejętność radzenia sobie z presją, stresem czy zarządzania czasem – wszystko to służy temu, by młodzi osiągali sukcesy nie tylko edukacyjne, ale i życiowe. Takie, jakie sami sobie wymarzą.

Już widać efekty?
W roku szkolnym 2015/2016 prowadziłam „Meta: Maturę” dla pięciu uczestniczek. Wtedy jeszcze sama nie wiedziałam, co z tego wyjdzie. Ale muszę przyznać, że dziewczyny naprawdę wejrzały w siebie. Dostały się na wymarzone studia. Jedna z nich długo szukała swojego kierunku i w końcu go znalazła. Przekonała się, że warto pójść za swoją pasją i zmieniła ścieżkę zawodową. W kolejnych latach niektórzy uczestnicy Co więcej, były to uczennice technikum i nie wszystkie brały pod uwagę zdawanie matury. Dzięki warsztatom zmieniły zdanie.

Pani od zawsze wiedziała jak ta ścieżka zawodowa – w Pani przypadku – będzie wyglądać?
W liceum chciałam być dziennikarką radiową (śmiech). Ale ze względu na moje „r” wydawało mi się to niemożliwe. Moi bliscy zauważyli, że dobrze wychodzi mi tłumaczenia materiału szkolnego młodszym kuzynom. Pomyślałam: „A może będę nauczycielką?”. Poszłam na polonistykę i nie żałuję. Od wielu lat uczę w liceum, nie mając pojęcia o istnieniu coachingu. Z czasem dochodziły nowe role zawodowe.

Uczestnikom warsztatów pokazuję na własnym przykładzie, że posiadanie słabych stron nie wyklucza robienia tego, co się lubi. Lubię wspierać ludzi w rozwoju, inspirować ich, motywować. Umiem to robić. Przemawiam dzisiaj do dużych audytoriów, prowadzę e-lekcje na tysięcy uczniów i moje „r” nikomu nie przeszkadza. Przeciwnie: jest charakterystyczne, więc pozwala mnie lepiej zapamiętać i treści, które przekazuję. Nie boję się pokazywać własnej życiowej drogi jako przykładu dla innych.

Przykładu, że…?
…że zawsze można znaleźć inne, nowe ścieżki rozwoju. Nie warto wyrzucać do śmietnika tego, co się już umie. Nie wiadomo, kiedy się przyda. W pewnym momencie jako nauczycielka – idealistka doświadczyłam wypalenia zawodowego. Nie poddałam się jednak - zaczęłam szukać innych rozwiązań – kolejne studia podyplomowe, nowa wiedza z dziedziny biznesu, nowe role zawodowe dające poczucie satysfakcji. I nowe kreatywne projekty łączące moje edukacyjne doświadczenie z wiedzą na miarę XXI wieku. Stąd m. in. Coaching w edukacji, stąd prowadzenie e-lekcji języka polskiego w ramach Kujawsko-Pomorskiej e-Szkoły [pierwszą na żywo obejrzało 8,6 tys. uczniów – przyp. red.]. Dziś wiem, że najbardziej lubię wyzwania. I że bardzo nie lubię monotonii.

JOLANTA SEROCKA

Nauczycielka języka polskiego, doradca metodyczny, akredytowany coach ACC ICF, trener biznesu oraz kompetencji edukacyjnych, wykładowca w Wyższej Szkole Bankowej w Toruniu i Bydgoszczy, autorka kreatywnych projektów, m. in. „META: MATURY”oraz studiów podyplomowych Akademia innowatora edukacji w WSB w Toruniu oraz opowiadań w „Kreatywne pisanie. 12 debiutów” (2018), „Pokusa. Między pragnieniem a rozwagą” (2019).
www.jolantaserocka.pl

Jest polonistką i coachem. „W życiu i pracy nie lubię monotonii” – zapewnia Jolanta Serocka
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści (5) - oszustwo na kartę NFZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera