Działkowców dzieli problem dokarmiania kotów. Jedni organizują schronienie dla dzikich mruczków, a drudzy narzekają na zniszczone przez nie ogródki.
<!** Image 3 align=none alt="Image 169263" >
<!** Image 2 align=none alt="Image 169263" sub="W ROD „Drzewce” pani Janina (na zdjęciu) opiekuje się kotami przez okrągły rok, ale zarząd ogrodu twierdzi, że kocie domki i zbyt częste dokarmianie to przesada. Kto ma rację w tym sporze? Fot. Tadeusz Pawłowski">
- Na sobotnim zebraniu zarząd zaproponował, że zorganizuje łapankę kotów na terenie naszego ogrodu - alarmuje właścicielka działki w ROD „Drzewce” w Drzewcach. - Jak to możliwe? Przecież koty są niezwykle pożyteczne na działkach. Dzięki nim nie musimy walczyć z nornicami i gryzoniami.
- To szokujące! - komentuje pani Janina, która od lat dokarmia koty na tamtejszych działkach - Najpierw wręczono mi pismo, że jak nie przestanę opiekować się kotami, to odbiorą mi członkostwo i stracę altanę, a teraz mają pomysł na łapankę. Ciekawa jestem, co chcą zrobić z tymi kotami? Wypędzić czy zabić?
Przedstawiciele zarządu mówią, że obecność kotów przeszkadza niektórym działkowcom, ale łapanka to nieporozumienie i bzdura. - Nikt nie ma takich zamiarów - wyjaśnia Bogusław Beja, prezes zarządu ROD „Drzewce” - Na zebraniu był przedstawiciel zarządu okręgowego, który zaproponował, że można wyłapać koty, ale oczywiście nikt nie chce krzywdzić zwierząt. To trudny temat, bo kotów jest coraz więcej, a jedna z pań dokarmia je tak często i hojnie, że schodzą się z innych ogrodów. Trzeba to ograniczyć, bo pozostali działkowcy narzekają, że koty załatwiają się na ich grządkach.
Niemal na wszystkich działkach toczy się podobny spór. Chyba najgłośniejszy z nich dotyczył ogrodu działkowego w podbydgoskiej Stopce, gdzie blisko 50 kotów niszczyło ogródki warzywne przy pobliskich blokach. Sprawa trafiła do sądu. - Mieszkańcy bloków to ludzie ubodzy, a te niewielkie uprawy były dla nich drogocenne, dlatego zaskarżyli kobietę, która na działkach dokarmiała koty. Ostatecznie sąd nakazał wysterylizować wszystkie koty,
a animalsi przekazali na to fundusze - opowiada Urszula Walusiak, wiceprezes Okręgowego Zarządu Polskiego Związku Działkowców w Bydgoszczy.
<!** reklama>
Każdy wolno żyjący kot po sterylizacji jest oznaczony i wypuszczony na wolność. Na uszku weterynarz wycina mu drobny trójkącik.
- Sterylizacja to jedyny humanitarny sposób na ograniczenie liczby wolno żyjących kotów na danym obszarze - twierdzi Izabella Szolginia, dyrektorka Schroniska dla Zwierząt w Bydgoszczy. - Opiekunki kotów wykonują niezwykle cenną pracę i wyręczają samorządy lokalne w opiece nad tymi zwierzakami. To zrozumiałe, że komuś przeszkadza kocie łajno na grządce. Jednak koty zaznaczają teren, na którym są dokarmiane. Dlatego namawiam, by taką pomoc organizować odpowiedzialnie, ustalając np., że koty będą dokarmiane na obrzeżach ogrodów.