Jednak własną drogą

<!** Image 1 align=left alt="Image 6859" >Jak dobrze pójdzie, Bydgoszcz za rok stanie się miastem trzech uniwersytetów. Mamyż się z tego powodu poczuć niczym londyńczycy w XIX wieku, niczym mieszkańcy wielkiej i światłej metropolii? Miłe mrzonki. Pewne wydaje się to, że za kilkanaście dni senat ATR przegłosuje uchwałę o tworzeniu uniwersytetu technologicznego, techniczno-rolniczego czy też techniczo-przyrodniczego. Pal sześć nazwa - w każdym razie odrębnego uniwersytetu. Taka decyzja senatu przetnie zapewne trwające od wielu lat dyskusje, czy ATR powinna iść swoją drogą, czy też wzmocnić dawną Akademię Bydgoską, a obecnie raczkujący Uniwersytet Kazimierza Wielkiego.

Nie chcę być kolejnym mentorem, który ex cathedra oceni, czy ATR podejmuje mądrą decyzję i czy jest to decyzja najlepiej służąca wspólnemu dobru. Wierzę, że ścisłe umysły akademików potrafią co najmniej równie dokładnie skalkulować bilans zysków i strat, jak umysły lokalnych polityków.

Pewne jest też, że UKW nie będzie już mógł liczyć na żaden cud nad Wisłą i Brdą, który od ręki przysporzy mu pięciu brakujących kierunków z uprawnieniami do doktoryzowania, brakujących do spełnienia wymagań nowej ustawy o szkolnictwie wyższym. Ale to akurat może wyjść UKW na zdrowie.

Kto nie liczy na cud albo wujka z Ameryki, zwykle zakasuje rękawy, by samemu zabrać się do organicznej pracy. I wierzę, że właśnie tak się w okolicach Chodkiewicza stanie. Dość już bowiem nieustannego roztrząsania po mieście „zdrady” Akademii Medycznej i „uporu” ATR. Na takim myśleniu nic się nie zbuduje. Można nim sobie jedynie zatruć głowę - także tę uczoną.