- Ojczyzna wzywa, więc musiałem zagrać jak najlepiej - powiedział Jerzy Janowicz po wygraniu pojedynku z Jeanem Andersenem.
Jerzyk, nasza rakieta nr 1, a nr 24 na świecie, nie trenował przez ostatnie cztery dni, bowiem dopadł go dziwny wirus.
W trakcie pojedynku widać było, że łodzianin ma trudności z oddychaniem i szybko się męczy, dlatego próbował jak najszybciej kończyć wymiany. Jak zawsze pomagał mu precyzyjny, agresywny serwis. Trzysetowy pojedynek (6:4, 6:3, 6:3) zakończył 9. asem.<!** reklama>
- Gdyby to były zwykłe rozgrywki ATP, a nie Puchar Davisa, to pewnie zrezygnowałbym z gry, żeby nie ryzykować zdrowiem - zdradził w rozmowie z reporterem stacji nSport. A chwilę potem zażartował: - Jeśli wygramy cały mecz, to pojedziemy biało-czerwonym z naszym kapitanem (Radosławem Szymanikeim - przyp. Fa).
Po Janowiczu na kort wyszedł Łukasz Kubot, który zmierzył się z Rikiem De Voestem. Niestety, zmagający się z urazem nogi Polak (dwie interwencje fizjoterapeuty) przegrał 3:6, 7:6 (7-3), 5:7, 4:6.
W sobotę odbędzie się debel (początek o godz. 14.00). Marcin Matkowski i Mariusz Fyrstenberg zagrają z parą Rik De Voest/Ruan Roelofse. W niedzielę od godz. 12.00 zaplanowano dwa mecze singlowe: Jerzy Janowicz - Rik de Voest i Łukasz Kubot (?) - Jean Andersen.
Mecz Polska - RPA, rozgrywany w hali w Zielonej Górze, transmitowany jest przez nSport (kanał 109).
Przypomnijmy, że stawką tego meczu jest prawo gry w barażu o awans do Grupy Światowej rozgrywek Pucharu Davisa.