Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak wychować syna na fajnego faceta... Rozmowa z Dorotą Wellman

Dorota Witt
O tym, że polska polityka może nas jeszcze zszokować i o tym, że fajnego faceta można wychować tylko w poczuciu równości, mówi DOROTA WELLMAN, dziennikarka.

O tym, że polska polityka może nas jeszcze zszokować i o tym, że fajnego faceta można wychować tylko w poczuciu równości, mówi DOROTA WELLMAN, dziennikarka.

<!** reklama>

Co kobiety zmieniłyby w polskiej polityce?

Wszystko. Po pierwsze, wreszcie same decydowałyby o swoich sprawach, bo dziś wszystko, co nas dotyczy, rozwiązywane jest bez nas. Po drugie, debata polityczna nabrałaby innego charakteru. Kobiety umieją ze sobą dyskutować, a przy tym są bardzo empatyczne, dzięki czemu mądrze zajęłyby się problemami społecznymi. Lekiem na deficyt kobiet w życiu politycznym nie są parytety, bo to narzucanie sztucznych ram. Do polityki powinni iść tylko ci, którzy mają prawdziwą pasję i są zaangażowani, ci, którzy będą umieli dobrze w niej funkcjonować. To, że wrzucimy panią na listę jakiejś partii, bo jest kobietą, realnie nic nie zmieni, jeśli ta kobieta wcale nie będzie miała potrzeby zaistnienia w Sejmie, bo dobrze jej w lokalnych strukturach. Takie tworzenie list jest absurdalne.

Czy ma Pani cechy takiej dobrej polityczki?

Dlaczego nie pomyśleć o pierwszej w Polsce prezydent kobiecie? Byłoby to pewnie równie szokujące, jak objęcie stanowiska prezydenta przez czarnoskórego człowieka w Stanach Zjednoczonych. Mam cechy przywódcze, nie boję się wyrażać własnych sądów i umiem ich bronić. W polityce mogłabym się zająć sprawami społecznymi, bo bardzo się w nie angażuję, i kulturą, bo na tym się znam. Na pewno nie zajmowałabym się budżetem czy sportem, czymś, o czym nie mam zielonego pojęcia. Bo w polityce każdy powinien być na swoim miejscu.

A więc będzie można kiedyś na karcie do głosowania postawić krzyżyk obok Pani nazwiska?

Wcześniej może brałabym to pod uwagę, ale teraz polityka kompletnie przestała mnie interesować. Nie widzę partii, z którą chciałabym pracować. Nie ma u nas takiej, która konsekwentnie realizuje swój program ideowy, ani takiej, która realizuje obietnice wyborcze. Nie zdarzyło się jeszcze w Polsce, by dobrze wystartował polityk niezależny, bez zaplecza. Więc o polityce zapominam, poza udziałem w wyborach. Nie wyobrażam sobie, żebym mogła nie wypełnić tego obowiązku, choć za dwa lata będę miała duży problem z tym, na kogo zagłosować.

W męską politykę nie chce Pani wchodzić, ale lata temu weszła Pani do męskiego świata telewizji i już w nim została. Współpracownicy mówili wtedy, że mają do czynienia z babochłopem.

To nie była próba bycia męską w męskim świecie. Po prostu byłam wtedy taką osobą, kałasznikowem, jak mówili koledzy. Sądziłam, że atak jest jedyną skuteczną formą zadawania pytań. Z latami nabierania doświadczenia odkryłam, że sposoby są różne: czasami osiąga się cel stanowczością, czasami łagodnością. W telewizji raz trzeba być naiwną kobietą, która grzecznie pyta, a raz ostrą dziennikarką, żądającą odpowiedzi. Redaktorki, które w telewizji przyjmują pozę złych jędz, to nie jest najlepsza metoda, by powiedzieć coś mądrego i wartościowego. Przez ekran przenikają silne osobowości: oglądamy tylko ludzi z charakterem - czasem dlatego, że ich lubimy, czasem dlatego, że nienawidzimy. Osoby mdłe, które boją się powiedzieć coś kontrowersyjnego, mogą być fantastycznymi dziennikarzami, ale nie wpuszczamy ich do domów przez ekran.

A poza mężczyznami wpuszczamy prawie tylko młode, ładne blondynki.

W polskich mediach utarł się schemat, że na ekranie ma być pięknie, ale spójrzmy na Zachód. W BBC widzimy różne osoby: w różnym wieku, o rożnym kolorze skóry, różnych doświadczeniach i różnych specjalizacjach. A ja sądzę, że w telewizji powinni występować ludzie „jacyś”. To może być na przykład „jakiś” rudowłosy gej, który z takim zaangażowaniem prowadzi program społeczny, że - czy go kochamy, czy nie znosimy - oglądamy; to może być „jakaś” piękna Hinduska, ekspertka od Azji, która wie o tamtym świecie niemal wszystko. Telewizja ma być taka jak świat na zewnątrz: różnorodna, dlatego nie powinniśmy pokazywać tylko wyselekcjonowanej estetyki.

W polskich telewizjach dziennikarze szybko wysyłani są na emeryturę. Ma Pani pomysł na swoją?

Po 27 latach mogę już mieć plany na to, co potem. Będę uczyć młodych, zresztą już zaczęłam. Bardzo chcę to robić, bo powinniśmy wrócić do dobrego zwyczaju uczenia się od ludzi doświadczonych. Ja miałam swoich mistrzów, miałam możliwość zwrócić się do nich z każdym zawodowym problemem. Jako dziennikarka mogę pracować za kamerą, ale i zostać producentką, w czym mam sporą praktykę.

A czego uczy Pani swojego syna? Wychowała Pani empatycznego chłopca czy macho?

Przede wszystkim mojego syna wychowuję ja i mój mąż, pełna rodzina, od lat ta sama. Jakub jest wrażliwym, empatycznym i równocześnie bardzo męskim młodym człowiekiem. Myślę, że udało się to osiągnąć dzięki równości w wychowywaniu, tak samo często dzieckiem zajmowałam się ja, jak i mój mąż. Nie było wtedy mowy o rodzicielskim równouprawnieniu ani o urlopach tacierzyńskich. Mąż uważał po prostu, że skoro to także jego dziecko, ma pełnię obowiązków i praw wobec niego. Wróciłam do pracy, kiedy Kuba miał miesiąc, a pieczę nad nim przejął mój mąż. Był świetny i tym się tylko różnił ode mnie, że nie miał piersi. Panowie są cały czas w kontakcie, rozmawiają, wymieniają się doświadczeniami, spierają się. Nasz syn żyje w tradycyjnej rodzinie, ma wzory: kobiecy i męski, zebrał z nich to, co najlepsze. To młody mężczyzna z własnymi poglądami, wyrazistą osobowością, czuły na cały świat. Takiego syna chciałam mieć i takiego się dorobiłam. Od początku śledzimy wszystkie jego pasje. Przeszliśmy etapy fascynacji dinozaurami, pokemonami, pierwszymi książkami, filmami sciencefiction, komiksami amerykańskimi z lat 50., fascynację filmem, która trwa do tej pory, sztukami walki. Szliśmy razem z naszym dzieckiem. Odpowiadaliśmy mu na wszystkie pytania, dlatego nieustannie gadamy i oczywiście czasem się kłócimy. Najlepszą metodą na wychowanie fajnego faceta jest rozmowa, nieustanna i o wszystkim: od polityki po dupę Maryni.

Teczka osobowa Doroty Wellman

Urodziła się 2 marca 1961 r., jest rodowitą warszawianką.

Karierę dziennikarską rozpoczęła w Radiu Solidarność, pracowała też, m.in., w Radiu Eska, Radiu Zet i TOK FM. W Polsacie prowadziła talk - show „Szpila”, a w Telewizji Polskiej, m.in., programy „Goniec”, „Tylko w Jedynce” i „Pytanie na śniadanie”. W TVP 2 stworzyła duet z Marcinem Prokopem, z którym dziś prowadzi program śniadaniowy „Dzień dobry TVN”, w TVN Style z Pauliną Młynarską współtworzy talk-show „Miasto kobiet”.

Jest żoną fotografa Krzysztofa Wellmana i mamą 20-letniego Jakuba.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!