
- Pierwszy błąd, to okorowanie pnia podczas dopasowywania do stojaka, albo przy wycinaniu dolnych gałązek - mówi Michał Włodarczak, leśniczy z Nadleśnictwa Białe Błota. Tłumaczy, że drzewko pobiera, wciąga wodę przestrzenią między korą, a pniem. Pozbawiając choinkę kory, automatycznie pozbawia się ją więc życia. Opadanie igieł to kwestia kilku następnych dni.
- Po przyniesieniu choinki do domu trzeba natychmiast wstawić ją do wody, a później co kilka godzin podlewać. W pomieszczeniu ogrzewanym doplus dwudziestukilku stopni, zaschnięcie systemu odpowiedzialnego za pobieranie wody następuje błyskawicznie. Lepiej dla choinki, gdy w domu jest chłodniej.

Doniczkowy pic na wodę
Ta sama zasada dotyczy drzewek doniczkowych. - Podlewanie to podstawa - zaznacza specjalista. Ma swoje zdanie na temat drzewek sprzedawanych w doniczce. Radzi, by przed zakupem zorientować się - o ile to możliwe - w jakim stanie jest system korzeniowy takiej rośliny. Być może tego systemu w ogóle nie ma, bądź jest w stanie szczątkowym, co zauważyli klienci jednego z bydgoskich marketów ogrodniczych.

- Ludzie powyciągali niewielkie choinki z donic i pozostawili je na posadzce. I co? Większość nie ma wcale korzeni. Brutalnie wycięto roczne bądź dwuletnie drzewka i wstawiono je do ziemi, do donic. Bo przecież liczy się zysk. Niektóre drzewka mają zaledwie jeden albo dwa cieniutkie wąsy. Nie ma żadnych szans, by tak okaleczona roślina przetrwała po przesadzeniu jej do ogródka - irytuje się pan spotkany przy choinkowym stoisku. Klient ten zwrócił także uwagę na podłoże, w które wsadzono gołe pnie. - Jakaś zbita glina... Jak drzewo ma pobierać wodę z tak niekorzystnego podłoża? I ta cena: od 40 złotych za tak naprawdę malutkie cięte drzewko nazwane drzewkiem doniczkowym. Ech... - westchnął klient i odszedł rozczarowany tak marną ofertą.

Uwaga na szok!
Leśniczy Michał Włodarczak zapewnia, że drzewka, które oferowało jego nadleśnictwo, rosły w doniczce od początku, ale były później przesadzane do większych pojemników.