Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak broić bezpiecznie na drodze [kronika bydgoska]

Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
Przejazd przez rondo Fordońskie może skończyć się i tak...
Przejazd przez rondo Fordońskie może skończyć się i tak... Tymon Markowski /archiwum
Gdzie oni są?!... To nie jest odwołanie do kultowej piosenki Republiki, tylko cytat z opinii pasażerów tramwajów przejeżdżających codziennie w godzinach szczytu przez rondo Fordońskie.

Żeby „pojazd szynowy” przebił się z jednej strony ronda na drugą i odparł nacierające ze wszystkich stron masy „pojazdów kołowych”, musi mieć drożne... tory. A to się notorycznie nie udaje, bo zbyt wielu kierowcom samochodów, zwłaszcza ciężarowych, zwłaszcza z przyczepami, wydaje się, że pomarańczowe światło to ciągle inne zielone i mają prawo być w ruchu okrężnym.

Potem na rondzie Fordońskim jest tak: samochód nie może zjechać z ronda, bo ma już czerwone, stoi na torach, tramwajarz trąbi. Na pomoc koledze przychodzi motorniczy z naprzeciwka i zwalnia swój przejazd przez tory, blokując samochody. Samochody trąbią. Wjeżdżają na tory na pomarańczowym... Pasażerowie w tramwajach, pokonujący 50 metrów ronda na trzy takty, złorzeczą. - Gdzie oni są?! - pytają o „drogówkę”.

Ja ich znalazłam. Ściślej - oni mnie. W słoneczną niedzielę, w Fordonie. Powodem naszego spotkania było plus 26 na moim liczniku, a ich „suszarce”. - Co, oczywiście, chcieliśmy na pomarańczowym zdążyć?.. - zagadał z życzliwym zrozumieniem miły pan w seledynowej kamizelce.

Na przyszłość, jak będziemy chcieli broić na drodze, to nie więcej niż do dwudziestu na plusie, bo wtedy jest inna rozmowa.

Po prawdzie chcieliśmy wreszcie wyminąć pana, który z prędkością minus 26 do dozwolonej sunął lewym(!) pasem, bo prawdopodobnie dwa kilometry dalej skręcał w lewo... Ale fakty nie kłamały. Jechałam za szybko, i z mandatem, i z punktami nie było co dyskutować (za to w tym kontekście dyskusyjna okazała się moja radość z promocyjnych zakupów, z których właśnie wracałam. Skoro się jest blondynką, mimo czarnych włosów i mrocznego nazwiska...).

Sporządziłam sobie jednak przy tej okazji cały katalog równie głupich zachowań na drodze, których doświadczam w Bydgoszczy jako obserwatorka/uczestniczka ruchu drogowego (nie, żebym w ten sposób próbowała tłumaczyć swoją brawurę - owe 26 km/h na plusie - ale...). Ot, chociażby taka sytuacja z przejazdu kolejowego przy dworcu Bydgoszcz Bielawy (swoją drogą, długość sterczenia tam pod opuszczonymi szlabanami jest materiałem na osobną historię).

Normalny kierowca „wsunie” się do zatoczki, żeby zrobić miejsce zjeżdżającym z torów (by nie ryzykowali uwięzienia między szlabanami). Normalny tak, bydgoski - rzadko. Prędzej stanie na zakręcie (z wrzuconym kierunkowskazem) i będzie tęsknie gapił(a) się w Kamienną, aż ktoś po pańsku wpuści na główną nitkę.

Normalny kierowca nie zajmie też, jadąc prosto, prawego pasa pod strzałką jako pierwszy, bo może ktoś za plecami będzie chciał skręcać w to prawo. Normalny tak. Bydgoski? Rzadko. Prędzej będzie utyskiwał na pomysłodawców „jazdy na suwak”, bo przecież naokoło roi się od cwaniaczków drogowych, którzy tylko się czają, by go „ściągnąć”.

- Mandat można opłacić w... (tu następuje stosowna lista) - pouczył mnie w słoneczną niedzielę miły pan w seledynowym odblasku. - A na przyszłość, jak będziemy chcieli broić na drodze, to nie więcej niż do dwudziestu na plusie, bo wtedy jest inna rozmowa.

A jak rozmawiać z innymi błyskotliwymi kierowcami? Jakieś pomysły dla zmęczonych beztroską innych uprawnionych, acz bezrefleksyjnych użytkowników ruchu drogowego w Bydgoszczy?...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!