
Polska kultura łowiecka znów zyskuje na wartości
Pan Krzysztof do emerytury pracował na budowie. Teraz cieszy się życiem troskliwego dziadka i myśliwego. Być może nigdy nie zacząłby strzelać do zwierzyny, ale rosnące ceny mięsa oraz jego coraz niższa jakość skłoniły go do tego, aby na polowania zabierać strzelbę, zamiast aparatu. I choć z miłości do zwierząt nie radzimy brać przykładu z pana Krzysztofa, to rachunek nie pozostawia wątpliwości: kilogram schabu w sklepie kosztuje obecnie około 30 zł. Za taką samą wagę dziczyzny (odyniec) trzeba zapłacić od 55 zł, ale już w skupie wyspecjalizowanego sklepu kosztuje ona od czterech do sześciu złotych. Najważniejsze, że część zdobyczy z polowania myśliwy może zabrać ze sobą. W ciągu roku łowczy może sprzedać nawet do 10 ton tusz i podrobów zwierzyny grubej oraz taką samą ilość tusz i podrobów zwierzyny drobnej. Część jednak zostawi pewnie dla siebie.
Na stronie Polskiego Związku Łowieckiego dostępna jest szczegółowa instrukcja dotycząca sprzedaży mięsa z polowań.

Wędzenie w domu wychodzi taniej
Gdy szyna kosztuje 70 zł za kilogram, to wędzenie we własnym zakresie nabiera sensu, nawet jeśli tylko małych ilości i na kuchence gazowej. Szczęśliwcy mogący ogród mogą kupić małą wędzarnię za 200 zł lub wybudować obiekt z tunelem podziemnym. Przyzwoite, gotowe instalacje kosztuję już w granicach tysiąca złotych. Dobra wiadomość jest taka, że śliwkę lub mały kawałek mięsa można uwędzić nawet za pomocą cygara. Zła jest taka, że na pewno nie jest to sposób na oszczędności.