https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ile żalu w słowie "žżal"?

Janusz Palikot czy Stefan Niesiołowski - politycy znani z języka szczególnie wyostrzonego na prezydenta Kaczyńskiego - na czas żałoby zniknęli z mediów. Takiego komfortu nie mają dziennikarze, zwłaszcza ci, którzy prowadzą cykliczne programy telewizyjne czy radiowe albo są gospodarzami stałych rubryk w gazetach.

Janusz Palikot czy Stefan Niesiołowski - politycy znani z języka szczególnie wyostrzonego na prezydenta Kaczyńskiego - na czas żałoby zniknęli z mediów. Takiego komfortu nie mają dziennikarze, zwłaszcza ci, którzy prowadzą cykliczne programy telewizyjne czy radiowe albo są gospodarzami stałych rubryk w gazetach.

<!** Image 2 align=right alt="Image 148452" sub="Tysiące bydgoszczan przeszło we wtorek ulicami miasta. Tak uczciliśmy pomordowanych
70 lat temu w Katyniu i ofiary sobotniej tragedii. Fot. Tadeusz Pawłowski">Zbierają więc teraz cięgi i za siebie, i za nieosiągalnych prześladowców Lecha Kaczyńskiego z politycznej łączki. Nie zawsze przy tym padają konkretne nazwiska, stąd worek pokutny rzuca się na wszystkich żurnalistów. Żałoba jest czasem smutku i rozmyślań. Pokazaliśmy, że smucić potrafimy się wzorowo, z jakością rozmyślań bywa już różnie.

***

W toruńskich „Nowościach” wczoraj przeczytałem wywiad z dr. Pawłem Załęckim, socjologiem z UMK. Mówi on m.in.: „Niektórych czołowych dziennikarzy i publicystów znam osobiście. Znam ich poglądy i byłem bardzo zdziwiony emocjami, które okazywali publicznie. W ogóle nie zgadzały się one z moją wiedzą o poglądach, jakie mają ci dziennikarze. Pewne rzeczy były na pokaz”. Nie rozumiem, jak przedstawiciel nauk społecznych tak swobodnie może wrzucić do jednego worka poglądy i emocje. Czy jeśli nie przepadam za sąsiadem, to nie mogę wzruszać się, gdy umiera, czuć smutku i żalu z tego powodu, martwić się o jego rodzinę? Nie tylko mogę, lecz w praktyce często się tak dzieje, bowiem do głosu dochodzi współczucie. A czy z tego powodu zmieniam swoje poglądy na temat sąsiada? Nie. Zgadzam się natomiast z dr. Załęckim, gdy stwierdza, że pewne rzeczy były na pokaz. Bo to ważny element żałoby. Żałobę ma się w sercu, ale też żałobę się nosi, okazuje - poprzez czarne stroje, kiry, smutną twarz. W tej konkretnej sytuacji zewnętrzna żałoba może być okazaniem szacunku - dla zmarłego, godności prezydenta RP czy wreszcie osób, które z powodu śmierci prezydenta i pozostałych ofiar przeżywają autentyczną rozpacz. Czy jesteśmy tak naiwni, że uwierzyliśmy, iż człowiek o życiorysie Władimira Putina odczuł głębokie wzruszenie z powodu katastrofy w Smoleńsku? Będziemy doszukiwali się potężnych emocji w twarzy prezydenta Obamy na uroczystościach w Krakowie? Niech wystarczy nam, że Obama, Miedwiediew, Merkel, Sarkozy i inni wielcy tego świata będą na Wawelu, staną na baczność przed trumną polskiego prezydenta. Tym gestem uspokoją nas, że nie jesteśmy państwem, o którym zapomniały USA, które chcą zmarginalizować duże kraje starej Unii i które jest solą w oku imperialnych planów Rosji.

***

Przynależność do sfory dwulicowych dziennikarzy osobiście dał mi wczoraj odczuć Czytelnik „Expressu”, pan Bronisław Górski, który, odpowiadając na mój czwartkowy komentarz do kontrowersji wokół miejsca pochówku prezydenta, napisał: „Istotniejsza jest inna kwestia, która mnie porusza. Obłuda tych wszystkich dziennikarzy i polityków udających żal po śmierci człowieka, którego wcześniej poniżali, wyśmiewali, opluwali (...) Proszę, nie udawajcie żalu po Prezydencie, bo to w Waszych ustach żałosne”. Razem z długim listem dostałem do odrobienia zadanie: lekturę artykułu Zdzisława Krasnodębskiego w „Rzeczpospolitej”. Przeczytałem, łącznie z fragmentem, który zacytuję: „Zawsze obawiałem się, że Jego prezydentura może zakończyć się tragicznie. Bałem się, że spotka Go los podobny do losu prezydenta Narutowicza, że znajdzie się jakiś indoktrynowany szaleniec, który będzie chciał zakończyć ten „obciach”. Ciekaw jestem, ile jeszcze osób drżało, by Lech Kaczyński nie zginął na ojczystej ziemi w zamachu. Ja nie, choć zgadzam się, że niektóre ataki na prezydenta Kaczyńskiego było prostackie, niesłuszne i niegodne publicznej debaty. To jednak mit, że był on jedynym brutalnie atakowanym politykiem tej rangi. Wystarczy przypomnieć sobie prezydencką kadencję Lecha Wałęsy. Pod jego adresem mniej ciężkich słów popłynęło? A przecież wcześniejszych zasług dla kraju też nikt nie mógł Wałęsie odmówić. Polacy w ogóle nie przejawiają specjalnej estymy dla władzy i każdy, kto zabiera się za politykę, musi się z tą naszą cechą narodową liczyć. Martwić się z tego powodu nie musiał tylko Jan Paweł II.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski