Igrzyska na sprzedaż

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/warta_ryszard.jpg" >Wszystko wskazuje na to, że pierwszą konkurencję tegorocznej olimpiady, czyli kryterium uliczne w Paryżu, wygrała reprezentacja Tybetu na uchodźstwie. Sztafeta olimpijska, która miała przenieść płomień olimpijski paryskimi ulicami, zamieniła się w gonitwę protestujących z mundurowymi i tajniakami. Nawet jeśli symboliczny płomień zgaszono rzeczywiście „z przyczyn technicznych”, to i tak cała ta impreza okazała jedną wielką żenującą farsą.

Doprawdy, piękne to święto olimpijskich ideałów i radości, podczas którego dopominający się o prawa człowieka skuwani są przez tajniaków, a Bogu ducha winni sportowcy - posłańcy pokoju - biec muszą w obstawie tysięcy policjantów. I bardzo dobrze się stało, że skończyło się właśnie w ten sposób, widowiskową kompromitacją. Tak wolny świat wybrał - dając Pekinowi prawo organizacji igrzysk - niech więc teraz zjada ten pasztet. Na zdrowie.

<!** reklama>A na marginesie, ciekawe, co się jeszcze musi stać, żeby wreszcie skończyć z całą tą olimpijską maskaradą. Wolałbym już, żeby w końcu oficjalnie uznano, że sport to biznes jak inne, olimpiada to gigantyczny, globalny show i prawo do jej organizacji najlepiej wystawić na przetarg. Tak, żeby za ten interes zabrali się ci, którzy mogą zainwestować najwięcej - finansowo i politycznie. Być może byłoby to w gruncie rzeczy uczciwsze niż hipokryzja, w jakiej dziś tapla się po uszy ruch olimpijski - w karkołomny sposób próbujący pogodzić wielką politykę i jeszcze większe pieniądze z dawnymi szczytnymi hasłami o pokoju i zasadach fair play.