Nie ma złota igrzyska europejskich, ale Zezula i Kitewski są zadowoleni
Polacy czwartkowy (22.06) finał zaczęli efektownie, na półmetku prowadzili. W końcówce jednak wyprzedzili ich Włosi i - nieznacznie (o 0,04 s) - Hiszpanie.
- To jest krótki, ale szybki wyścig. Byliśmy szybcy na początku, ale kapkę zabrakło na końcu. Dotychczas w sezonie jeździliśmy taką taktyką, troszeczkę puszczaliśmy ten środek. Tym razem rywale nam uciekli. Nie jest to duża strata, ale jest - powiedział Kitewski.
- Z pociągnięcia na pociągnięcie widziałem ten dzióbek doganiający nas, wyprzedzający nas. Niestety, tym razem nie dało się nic zrobić - dodał Zezula. Czy tak mocne tempo od początku to ich wspólna decyzja? - Myślę, że to samo z siebie wychodzi tak wychodzi. Teoretycznie nas to nie męczy, ale na finiszu wyszło, że rywale byli szybsi. Trochę zostaliśmy, niestety, taki jest sport. Myślę, że jesteśmy w stanie do końca sezonu to odbić, pokazać, że dojeżdżamy dystans na prowadzeniu.
Zwycięstwo było blisko, lecz z nieco gorszego wyniku kanadyjkarze są zadowoleni.
- Oczywiście każdy zawodnik marzy o tym, żeby wywalczyć złoto, ale z brązu też się cieszymy. Nie są to łatwe zawody, to Igrzyska Europejskie, nie każdy mógł tu wystąpić, a my wystartowaliśmy i zdobyliśmy medal - mówi Zezula.
Duet Zezula - Kitewski stać na więcej
O pierwszym krążku dla reprezentacji Polski w tak dużych multidyscyplinarnych imprezach zawsze jest głośno. - To prawda, ale to nie znaczy, że ten pierwszy jest najważniejszy. Liczymy, że Polacy zdobędą tutaj dużo medali - mówi Zezula. - Nie wiemy, co będzie w wiosce, oby jakieś przywitanie było (śmiech).
Co ciekawe, taki skład kanadyjkowej dwójce na IE wcale nie był oczywisty. - Rok temu nie pływaliśmy razem, bo Norman złapał kontuzję, nie było go na eliminacjach. Wtedy z Arsenem (Śliwińskim - przyp.) wsiedliśmy w dwójkę i się ścigaliśmy. Norman wrócił, przepracował zimę, wystartowaliśmy w eliminacjach, dostaliśmy się do kadry - przyznał.
Zawodnicy nie kryją, że najważniejsze w sezonie są mistrzostwa świata, które w sierpniu odbędą się z Duisburgu. Tam rozegra się walka o olimpijskie przepustki na Paryż 2024, a impreza pod Krakowem pokazała, że można na nią jechać z optymizmem. - Cały czas łapiemy się do pierwszej trójki, jesteśmy na wysokim poziomie. Myślę, że przyszły sezon przyniesie nam jeszcze lepsze wyniki - mówi Zezula.
