Polacy rywalizowali z 15 zespołami narodowymi w najwyższej dywizji DME, a jednocześnie walczyli o indywidualne medale Igrzysk Europejskich.
Drugie miejsce polskich lekkoatletów
Biało-czerwonym nie udało się obronić tytułu mistrzów Europy, zajęli drugie miejsce za Włochami.
"Cieszę się, że udało się nawiązać walkę z chłopakami. Konkurs stał na wysokim poziomie, a cała reprezentacja walczyła jak lwy. Każdy chciał oddać serce na bieżni czy rzutni. Zachęcam wszystkich do przychodzenia na stadiony i oglądania rywalizacji na żywo" – dodał kapitan polskiej kadry, który zajął czwarte miejsce w konkursie tyczkarzy.
Natalia Kaczmarek, która wywalczyła srebrne medale IE na 400 m i w sztafecie mieszanej 4x400 m, przyznała, że drugie miejsce w DME jest bardzo dobrym rezultatem.
"Mam nadzieję, że 16 lipca, kiedy odbędzie się mityng Diamentowej Ligi też na chorzowskim Stadionie Śląskim, będę w lepszej formie" – zaznaczyła.
Ewa Swoboda: Myślałam, że umrę
Sprinterka Ewa Swoboda (złoto indywidualnie i srebro w sztafecie 4 x 100) nie ukrywała, że start w rywalizacji drużynowej był dla niej dużym stresem.
"Nie odpowiadałam tylko za swój wynik, ale też za ekipę. Przed sztafetą 4x100 m myślałam, że umrę z nerwów" – zaznaczyła.
Tomasz Majewski: Tak trzeba startować
Wiceprezes PZLA Tomasz Majewski gratulował zawodnikom i trenerom.
"Kolejny raz pokazaliśmy, że jesteśmy w Europie bardzo liczącą się siłą. Wywalczyliśmy srebrny medal DME po naprawdę dobrych zawodach. W składzie – oprócz rutynowanych, świetnych gwiazd – mieliśmy młodych zawodników, dla których często był to debiut w seniorskiej reprezentacji. Były "życiówki", najlepsze wyniki w sezonie, tak trzeba startować" – podkreślił.
Kolejne DME zostaną rozegrane za dwa lata w Madrycie.
(PAP)
