Brakuje fachowców z wielu dziedzin. Głównie budownictwa. Ceny usług też idą w górę. Przekonali się o tym chociażby ci, którzy zmieniali ostatnio opony letnie na zimowe.
<!** Image 3 align=right alt="Image 68850" sub="Barbara Michałek z jednego z zakładów fryzjerskich w Bydgoszczy na brak klientów nie narzeka. /Fot. Tadeusz Pawłowski">- W tym roku taka usługa wraz z przełożeniem, wyważeniem i montażem kół kosztowała od kompletu około 50 złotych - mówi Marcin Borucki z Bydgoszczy. - Zeszłej jesieni w tym samym zakładzie wulkanizacyjnym płaciłem o 10 złotych mniej. Spece od opon tłumaczą, że wszystko drożeje, więc oni nie chcą pozostać w tyle.
Ze świecą trzeba szukać stolarzy, którzy mogliby zrobić nam stół. Czy niedługo również kobiety będą mieć kłopoty z modnym ułożeniem włosów? Fryzjerów i fryzjerek również brakuje. Regionalna prasa zamieszcza wiele ogłoszeń typu „fryzjera zatrudnię”. Przybywa salonów fryzjerskich, a nie przybywa fachowców. Choć jak twierdzą znawczynie tematu, ceny usług fryzjerskich nie poszły jakoś drastycznie w górę. Nie ma także znaczącego wzrostu cen usług kosmetycznych.
Ceny mogą szokować
Salony fryzjerskie też za wszelką cenę chcą zatrzymać dobrze wykwalifikowanego i doświadczonego pracownika. Ci, którzy mają stałych klientów chętnie pracują. Wiele osób jednak wyjeżdża.
- W Bydgoszczy brakuje około 100 fryzjerów. Bez problemu znaleźliby pracę. Jednak wolą wyjeżdżać za granicę - informuje Marian Słomski, dyrektor Biura Cechu Rzemiosł Różnych w Bydgoszczy. W grodzie nad Brdą ośrodki szkolenia kierowców również borykają się z brakami kadrowymi. Nie ma egzaminatorów nauki jazdy. Mimo iż kurs na prawo jazdy nie jest tani, szkoły pękają w szwach. Przerwy między obowiązkowymi „jazdami” trwają nawet kilkanaście dni.
<!** reklama>- Brakuje nam instruktorów nauki jazdy. Wiem, że dużo osób kształci się w tym zawodzie, jednak egzaminy są trudne i na rynku pracy fachowców po prostu nie ma - przyznaje właściciel jednej z bydgoskich szkół. Niektóre nie mają pracowników już od trzech miesięcy.
O kłopotach ze znalezieniem fachowców najlepiej chyba wiedzą ci, którzy na przykład sami budują domy. Ceny też mogą szokować.
- Długo szukaliśmy specjalistów, którzy położyliby nam ceramiczną dachówkę. Studiowaliśmy ogłoszenia, aż w końcu udało nam się dogadać z ekipą poleconą przez znajomych. To zawsze najlepsza rekomendacja - mówi Julita Maciejewska, budująca dom. - Za samą robociznę, czyli położenie metra kwadratowego dachu musieliśmy zapłacić 48 złotych. Ale ci fachowcy dawali gwarancję. Metr kwadratowy tynku to obecnie koszt od 10 do 15 złotych. O tym jak długo trzeba czekać na fachowców, niech świadczy fakt, że wykonanie okien i ich wstawienie zamawialiśmy na początku września, a usługa została wykonana dopiero kilka dni temu.
Budujący domy podkreślają, że największy problem to pozyskanie fachowca, który zająłby się domową instalacją elektryczną. Nie ma też tak zwanych pomocników specjalistów, którzy wykonywaliby za nich najprostsze roboty.
Ubywa też szewców. W Toruniu i w powiecie w pierwszych latach po drugiej wojnie światowej zarejestrowano 106 szewców. W Bydgoszczy drugie tyle. Na miarę robiono i naprawiało buty aż w 230 szewskich warsztatach. Ponadto w samej, tzw. grupie rzemiosł skórzanych świadczyli jeszcze usługi cholewkarze, kuśnierze, rękawicznicy, siodlarze, rymarze.
Więźniowie nie zastąpią
Z racji rozwijającej się dynamicznie gastronomii, rosną też notowania kucharzy i barmanów. Ale tych wykwalifikowanych i doświadczonych. Takich pracowników nie zastąpią raczej więźniowie.
Ale tak dużej liczby odsiadujących obecnie wyrok i jednocześnie pracujących we włocławskim Zakładzie Karnym nie było od dwudziestu lat. Firmy chcą ich zatrudniać, bo brakuje rąk do pracy.
Mogą też liczyć na mniejsze koszty zatrudnienia. We włocławskich firmach pracuje obecnie 57 skazanych. Największa liczba więźniów, osiemnastu, zatrudniona jest w firmie Hamar, która produkuje meble. Dwa lata temu poza zakładem było tylko czterech zatrudnionych. Obecnie 229 więźniów pracuje też na terenie Zakładu Karnego. W sumie odpłatnie pracuje 286 skazanych, to 25 procent więźniów odbywających karę we włocławskim więzieniu.(rs,am,mm)