Co ma sąd w Warszawie do lubuskiego jeziora Głębokiego? Już wyjaśniamy.
W czasie swojego obywatelskiego "śledztwa" w sprawie znikającej wody, R. Krzych zwrócił się do zielonogórskiego oddziału GDDKiA o dokumenty z czasów budowy S3 na wysokości jeziora Głębokiego. Zdaniem Krzycha przepusty pod trasą zamontowano zbyt wysoko, przez co gromadząca się za drogą woda nie mogła swobodnie przepływać do jeziora. Domagał się dokumentacji, która wyjaśniłaby zmiany w wysokości przepustów (na projekcie były niżej), ale GDDKiA odmówiła mu tych danych.
17 kwietnia Wojewódzki Sąd Administracyjny (w czteroosobowej obsadzie sędziowskiej) zajmował się jego wnioskiem odmowy udzielenia informacji publicznej przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. Co postanowił sąd?
- Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił decyzję GDDKIA w sprawie odmowy dostępu do informacji publicznej. Sprawa o sygnaturze II Sa/ Wa 1978/23. Trup z szafy uśmiecha się coraz mocniej. Działam dalej - napisał Krzych na swoim facebookowym profilu.
Pół metra wyżej niż kiedyś
Przypomnijmy: o raporcie R. Krzycha pisaliśmy szczegółowo w GL na początku marca. To wtedy przedstawił raport, w którym udowadnia, że wysychanie jeziora Głębokiego wynika z faktu, iż S3 odcięła zbiornik od wielkiego terenu naturalnej zlewni. A woda deszczowa nie spływa do Głębokiego, bo zbudowane pod S3 przepusty zostały umiejscowione o ponad pół metra wyżej, niż te oryginalne. Zbudowano je także powyżej wysokości zapisanej w projekcie.
W efekcie woda z terenu zza eski, zamiast spływać, zaczęła się gromadzić po drugiej stronie trasy i przez lata utworzyły się tam olbrzymie bagnowiska, których - jak udowadniał R. Krzych, pokazując zdjęcia sprzed lat - wcześniej nie było. Pokazał też ekspertyzę, z której wynika, że podmokłe tereny mogą trzymać rocznie nawet 100 tys. metrów sześciennych wody, podczas gdy roczny ubytek Głębokiego jest... trzy razy mniejszy.
- pisaliśmy 4 marca na www.gazetalubuska.pl.
Cały materiał jest TUTAJ
Czytaj także:
GDDKiA: są hipotezy, dowodów brak
Do zarzutów R. Krzycha na naszą prośbę odniosła się szybko rzeczniczka zielonogórskiej GDDKiA Anna Jakubowska. Zapewniła, że
"jedyne znane profesjonalne opracowania wykluczyły zdecydowanie wpływ drogi S3 na wysychanie jeziora Głębokie. Jeśli w wyniku prowadzonych działań i analiz społeczników, ubywanie wody z jeziora zostanie bezsprzecznie powiązane i udokumentowane, a także potwierdzone w oficjalnych dokumentach z drogą S3 oraz zostaną wskazane kierunki działania, które zagwarantują zażegnanie problemu wysychania jeziora, to takie działania będziemy podejmować. Na tą chwilę nie ma do tego podstaw. I choć wspieramy wszelkie działania prospołeczne i proekologiczne, ratowanie jeziora nie jest zadaniem drogowców, nie posiadamy niezbędnej do tego wiedzy ani kompetencji. A nasze zadania realizujemy w oparciu o decyzje i opinie organów do tego powołanych".
Dodała także, że posadowienie przepustu, stanowiącego naturalny przebieg rowu (prostopadły do drogi), na etapie budowy musiało zostać skorygowane, jak i cały system odwodnienia drogi na tym fragmencie, a także przepusty ekologiczne dla płazów.
- Co nie oznacza, że są „za wysoko”. Wykonawca podczas budowy zastał warunki znacznie odbiegające od tych, które zakładał projekt. Ze względu na zbyt wysoki poziom wód gruntowych (w co może dziś trudno wręcz uwierzyć) na etapie budowy, konieczne było jego podniesienie, bo poziom wody uniemożliwiał jego wykonanie na pierwotnie zaprojektowanej wysokości. Groziło to całkowitym jego zalaniem (co jest niedopuszczalne). Gdyby takie korekty nie nastąpiły, przepust nie spełniał by swojej roli. Stwierdzenie, że wykonawca podniósł przepust, bo teren był podmokły jest uproszczeniem całkowicie zmieniającym postać rzeczy, czyli nieprawdą. Korekta posadowienia odbyła się po uzgodnieniu z Inżynierem Kontraktu, prowadzącym nadzór nad budową. Wówczas konieczne było dostosowanie się do zastanych podczas budowy warunków. Nie można było zakładać, że poziom wód gruntowych ulegnie znacznemu obniżeniu. Obecnie nawet na pierwotnym poziomie nie obserwujemy wody, czy zastoisk w pasie drogowym. Bo tylko takie świadczyłyby o tym, że przepust jest zbyt wysoko posadowiony. Mokradła „niedaleko” drogi o tym nie świadczą - czytamy w odpowiedzi pani rzecznik.
Zobacz również:
Przypomnijmy: władze Międzyrzecza zapowiedziały już urządzenie nowego kąpieliska z pływającymi pomostami (jak w Lubikowie).
ZOBACZ TAKŻE:
Tak wyglądała kiedyś obecna ul. Sikorskiego. Coś pięknego!
To jeden z symboli Gorzowa: katedra. Zobacz kościół na starych widokówkach
Niewiarygodne, jak piękne było kiedyś nasze miasto. Gorzów sprzed lat oczarowuje!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?