Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

HMŚ w Birmingham: Lewandowski w finale, kulomioci zawiedli [galeria zdjęć]

Tomasz Froehlke
Tomasz Froehlke
Marcin Lewandowski w Birmingham
Marcin Lewandowski w Birmingham Paweł Skraba
Dopiero 8. miejsce Konrada Bukowieckiego i 10. miejsce Michała Haratyka w finale pchnięcia kulą. Marcin Lewandowski (CWZS Zawisza Bydgoszcz) jest za to w niedzielnym finale 1500 m. Dziś wieczorem czekamy na pierwsze medale dla Polski w halowych mistrzostwach świata w Birmingham.

W wygranym przez Tomasa Walsha konkursie pchnięcia kulą nie brakowało emocji i walki o każdy centymetr. Nowozelandczyk prowadził od pierwszej kolejki (22.13), a złoto przypieczętował w szóstej próbie gdy wynikiem 22.31 wpisał się na listę rekordzistów halowych mistrzostw świata. Zawodnik z Antypodów zdeklasował rywali, drugiego zawodnika pokonał o blisko metr.

Za plecami Walsha zawodnicy pchali z niemal chirurgiczną precyzją – Czech Tomas Staněk i Niemiec David Strol uzyskali po 21.44, ale drugą lepszą próbę miał Niemiec (21.15 vs. 21.12) i to on zdobył srebrny medal. Czwarte miejsce wywalczył, z rekordem Ameryki Południowej 21.37, Darlan Romani. Rekord Bośni i Hercegowiny, 21.15, pozwolił na zajęecie piątego miejsca Mesudowi Pezarowi.

Niestety do czołówki nie udało się przebić Polakom. Nasi zawodnicy konkurs zaczęli niemrawo – Bukowiecki pchnął 18.35, a Haratyk 19.89. Później lepiej wyglądał młodszy z biało-czerwonych, który dzięki próbie na 20.99 z drugiej serii awansował do wąskiego finału. 20.69 jakie osiągnął w trzeciej kolejce Haratyk pozwoliło zająć jedynie dziesiątą lokatę. Zmagający się z urazem palca Bukowiecki w kolejnych próbach nie poprawił rezultatu i zakończył mistrzostwa na ósmym miejscu – był jednym zawodnikiem w wąskim finale, który nie pchnął 21 metrów (nigdy wcześniej aż siedmiu zawodników nie przekroczyło w halowym konkursie tej granicy).

Po zejściu z płyty Bukowiecki przyznał, że brak sukcesów to tylko i wyłącznie jego wina. - Nie ma co zwalać na kontuzje, koło czy zimno, bo to jest nudne. Stać mnie było na pchnięcie dające medal więc jest mi przykro i mogę tylko przeprosić kibiców. To, że ani Michał ani ja nie stanęliśmy na podium to tylko nasza wina.

Aż do zakończenia ostatniego biegu eliminacyjnego musiał czekać na wiadomość o awansie do finału Marcin Lewandowski. Polak był zgłoszony do startu na 800 i 1500 metrów (dzięki zaproszeniu z IAAF). Ostatecznie zdecydował się pobiec na dłuższym dystansie. Polak ruszył do rywalizacji już w pierwszej serii. Bieg nie był łatwy, stawka raz przyśpieszała, raz zwalniała. Lewandowski zaatakował na ostatnich okrążeniach, ale później dał się zablokować rywalom i finiszował jako czwarty, zwalniając na ostatnich metrach. Z wynikiem 3.40,78 Lewandowski miał szansę awansować do finału z czasem, ale do tego potrzebne były słabsze wyniki w pozostałych biegach. Na szczęście druga i trzecia seria były wyraźnie wolniejsze od pierwszej i zawodnik Zawiszy wywalczył awans do niedzielnego finału. Po starcie halowy mistrz Europy przyznał, że był to jego najtrudniejszy bieg w tym sezonie halowym. Oby w niedzielę było lepiej (finał o 17.12).

Niemiłą niespodziankę sprawiła Angelika Cichocka na 800 m, która z czasem 2.02,25 była trzecia i nie awansowała do finału.

W niedzielnym finale biegu sztafetowego 4x400 metrów kobiet zobaczymy reprezentację Polski, niestety bez Igi Baumgart (BKS Bydgoszcz). W sobotę awans do decydującego biegu dały naszemu zespołowi Małgorzata Hołub-Kowalik, Joanna Linkiewicz, Natalia Kaczmarek oraz Aleksandra Gaworska. Polki, po błędzie Jamajek przy trzeciej zmianie, przez moment nawet prowadziły, ale stratę zawodniczka z Karaibów nadrobiła błyskawicznie. Walkę o bezpośredni awans Gaworska stoczyła zatem z Ukrainką Bryzhiną – obie wpadły na metę niemal równocześnie. Nasze wschodnie sąsiadki uzyskał 3.32,06, Polki 3.32,07 i do finału awansowały z czasem.

Bez problemu do finału awansowała natomiast męska sztafeta 4x400 metrów. Biegnący na pierwszej zmianie Karol Zalewski szybko wypracował przewagę, którą utrzymali Patryk Adamczyk i Łukasz Krawczuk. Dopiero na ostatniej zmianie Jakuba Krzewinę dogonił i wyprzedził Belg. Chociaż nasz zawodnik mocno zaatakował jeszcze na ostatniej prostej to biało-czerwoni finiszowali jako drudzy z czasem 3.05,24. Na starcie eliminacji zabrakło typowanych do medalu Jamajczyków oraz Ukraińców. Finał męskiej sztafety zakończy w jutrzejsze popołudnie halowe mistrzostwa świata (kobiety 17.30, mężczyźni 18.25).

W sobotnie przedpołudnie startował drugi z reprezentantów regionu - Remigiusz Olszewski (Zawisza) w pierwszym biegu eliminacyjnym 60 m. I spisał się bardzo dobrze. Polak zajął w szóstej serii eliminacyjnej drugie miejsce (6.65) i bez problemu awansował do wieczornego półfinału. Tam uzyskał ten sam czas, ale zajął piąte miejsce i awansu do finału to mu nie dało. Ale występ bydgoszczanina należy uznać do całkiem udanych.

Podobnie odpadła Karolina Kołeczek na 60 m ppł. Była ósma w swojej serii (8,21), biegnąc wolnej o swojego pierwszego występu (8,16). Do niedzielnego półfinału na 60 m ppł. mężczyzn awansował tylko Damian Czykier (7,75), odpadł Dawid Żebrowski (8,32).

O 20.35 odbędzie się finał 800 m z Adamem Kszczotem, a o 21.05 finał 400 m z Justyną Święty-Ersetic.

Jutro w finale skoku o tyczce zaprezentuje się trzeci z reprezentantów Zawiszy - Paweł Wojciechowski (16.00).

Sportowe Podsumowanie Weekendu 23-28 lutego 2018.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: HMŚ w Birmingham: Lewandowski w finale, kulomioci zawiedli [galeria zdjęć] - Gazeta Pomorska