<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/Pieczatowski_Jakub_(P).jpg" >Na pewno nie był najtrudniejszy czy najdłuższy, nie był też najpiękniejszy czy najbardziej emocjonujący, ale na pewno był wydarzeniem wyjątkowym. Mam na myśli zakończony przed kilkoma dniami Tour de France. Po raz pierwszy w ponad stuletniej historii wyścigu zwyciężył Australijczyk.
Przed rozpoczęciem trzytygodniowego ścigania Cadel Evans, bo o nim mowa, był wymieniany wśród kandydatów do zwycięstwa, ale nie tak często jak Alberto Contador czy bracia Andy i Frank Schleckowie. Tymczasem 34-latek, który swą rowerową karierę zaczynał od kolarstwa górskiego, pojechał genialnie pod względem taktycznym, przechytrzył najgroźniejszych rywali i został najstarszym triumfatorem wyścigu dookoła Francji. Co więcej, wygraną w klasyfikacji generalnej potrafił okrasić zwycięstwem etapowym, co w dzisiejszym nowoczesnym kolarstwie nie jest takie oczywiste. Zawodnicy, dla których w wielkich tourach priorytetem jest koszulka lidera, nie zawsze chcą czy są w stanie odpierać ataki rywali, którym zależy jedynie na pojedynczym sukcesie.
<!** reklama>Tak było w poprzednim roku z Contadorem. Hiszpan był najlepszy w Tour de France, ale etapu nie wygrał. Evansowi sztuka ta się powiodła już na początku wyścigu, a kilkanaście dni później mógł dumnie wspiąć się na najwyższy stopień podium ustawionego na paryskich Polach Elizejskich i pozować do zdjęć na tle Łuku Triumfalnego. Tym samym Australijczyk dopiął swego i odniósł największy sukces w karierze. Większy chyba nawet od tytułu mistrza świata, o który przecież specjalistom od wyścigów wieloetapowych jest bardzo ciężko. Przerwał też trwającą od 1999 roku amerykańsko-hiszpańską hegemonię na francuskich szosach.
Z historycznego punktu widzenia, Tour 2011 był wyjątkowy również dla Polaków. Wprawdzie w przeszłości na starcie do wyścigu stanęło już kiedyś trzech naszych kolarzy, ale wtedy żadnemu z nich nie udało się dojechać do mety. W tym roku sztuka ta powiodła się całej trójce - Sylwestrowi Szmydowi, Maciejowi Paterskiemu i Maciejowi Bodnarowi.